Rewolucja biotechnologiczna w Polsce się nie zatrzyma. Trzeba zwolnić hamulce, które ją spowalniają

Beata Pieniążek-Osińska
20 maja 2022, 09:34 • 1 minuta czytania
Rewolucja biotechnologiczna w Polsce, jest kolejną po cyfrowej czy technologicznej, która jest przed nami. Zaplecze naukowe mamy świetne, ale to nie wystarczy, aby właściwie wykorzystać ten potencjał. Jest jeszcze wiele obszarów, które wymagają zmian. Pandemia COVID-19 wpłynęła na rozwój w tym sektorze i wzrost świadomości na temat znaczenia biotechnologii. Barierą nadal pozostaje finansowanie nowych pomysłów i badań  firm angażujących się w takie projekty. 
Biotechnologia to nie tylko medycyna, ale też obszar agro czy food. Jan GRACZYNSKI, East News

Spółki biotechnologiczne notowane na warszawskiej giełdzie są warte już blisko osiem miliardów złotych. To dane BioForum, związku firm biotechnologicznych i organizatora konferencji CEBioForum2022. W 2020 roku ceny wielu spółek osiągnęły rekordowe poziomy.

Niestety wraz z wygaszaniem pandemii, również entuzjazm inwestorów nieco osłabł, a wyniki są już trochę gorsze.

Małgorzata Suska, dyrektor wykonawczy BioForum nie ma wątpliwości, że rewolucji biotechnologicznej, która już się rozpoczęła, zatrzymać się nie da. Można jednak zdjąć jej z drogi kłody, aby w pełni wykorzystać potencjał.

Czy jesteśmy gotowi na rozwój biotechnologii?

Z badań Eurobarometru przeprowadzonych wiosną ubiegłego roku wynika, że jesteśmy w ogonie Europy, jeżeli chodzi o stosunek do nauki. Nie bardzo ufamy naukowcom, a panuje raczej przekonanie, że odkrycia są dla innych, dla bogatszych, a nie dla takiego kraju, jak nasz.

Jednak coraz więcej osób - zarówno specjalistów, ale też zwykłych obywateli - zdaje sobie sprawę z tego, że rewolucja biotechnologiczna, to kolejna po cyfrowej czy technologicznej, która jest nieunikniona.

- Wchodzimy w nową fazę. Widzimy antybiotykooporność, nowe nieznane dotąd wirusy jak SARS-CoV-2, nawozy chemiczne, które zatruwają nam wodę, środki ochrony roślin, które zabijają nam zapylacze i powodują szkody w środowisku. Do tego dochodzą ceny wywołane wojną oraz pandemią. Mamy coraz więcej takich czynników i obszarów, które pokazują, że konieczne będzie wykorzystanie tego, co naturalnie dała nam przyroda, czyli żywych organizmów z pomocą ręki człowieka, naukowca, który umie nad tymi organizmami zapanować, wykorzystać je, zmodyfikować - mówi w rozmowie z NaTemat Małgorzata Suska.

Przyznaje, że na pewno pierwsze odkrycia w dziedzinie medycyny, to będą kosztowne projekty. Dlatego trzeba dążyć do ich spopularyzowania, angażowania wielu firm, większego udziału finansowania publicznego.

Jeżeli chodzi o kwestię zbudowania zaufania Polaków do biotechnologii, jest to rolą rządu, środowiska naukowców, mediów, ale też właśnie takich organizacji, jak związek zrzeszający firmy z tego sektora. 

- To jest proces i trzeba na to poświęcić czas, abyśmy w takim badaniu za 3 lub 5 lat mieli już inne wyniki, abyśmy uwierzyli, że ta nauka może nam poprawić jakość życia - przekonuje M. Suska.

To nie tylko medycyna

Biotechnologia często kojarzy się nam tylko z medycyną. 

Biotechnologię dzisiaj wykorzystuje się już wszędzie. Od użyźniania gleby na pustyni i eliminacji drobnoustrojów ze środowiska wodnego, przez oczyszczalnie ścieków, po rolnictwo czy wytwarzanie różnego rodzaju tworzyw, np. celulozowych. Biotechnologia jest w stanie pomóc nam wszędzie.Małgorzata Suskadyrektor wykonawczy BioForum

Przedstawicielka BioForum dodaje, że dwa obszary, które według analityków będą dynamicznie rosły, to agro, czyli nawozy i środki ochrony roślin, oraz food, czyli obszar związany z jedzeniem i uprawami. Mają rosnąć w tempie powyżej 10 proc., a ich wartość za 5 lat szacuje się globalnie na ponad 100 mld dolarów.

Rola pandemii

Niebagatelną rolę we wzroście świadomości na temat biotechnologii odegrała pandemia COVID-19. To okres, gdy zobaczyliśmy, jak mógłby wyglądać wzorowy model pracy nad lekiem biotechnologicznym

- Było zaangażowanie wszystkich rządów europejskich, było ogromne finansowanie, wszyscy się zmobilizowali, aby szybko realizować badania nad szczepionkami, szybko je zarejestrować, szybko dopuścić do obrotu i szybko wyprodukować. Nagle okazało się, że można to zrobić. To spowodowało boom, zarówno jeżeli chodzi o finansowanie prywatne jak i  liczbę firm, które podjęły badania. Wszyscy zobaczyli, że to może być też świetny biznes - podkreśla M. Suska.

Według niej, pandemia dała impuls i pozwoliła uwierzyć, że biotechnologia może coś zmienić i jest nadzieją.

Biotechnologia na giełdzie

Ostatnie dwa lata to  doskonały okres dla sektora biotechnologicznego. Wartość polskich firm z tego sektora zarejestrowanych na giełdzie, to już miliardy.

To jest już 8 mld zł. Jak na polski rynek, to jest i dużo, i mało. W ostatnich latach widzimy bardzo duże wzrosty; wiele spółek udało się na giełdę, więc kapitalizacja też rosła. Powstaje również wiele startupów, które podejmują coraz to nowe wyzwania.Małgorzata Suskadyrektor wykonawczy BioForum

Niestety po pandemii, euforia nieco opadła i indeksy światowe, zaczynając od Stanów Zjednoczonych po Polskę, notują teraz spadki. W ocenie M. Suskiej, mamy teraz do czynienia  z powrotem na wcześniejszą ścieżkę rozwoju i systematycznego budowania wartości rynku.

Według niej, wartość polskich firm biotechnologicznych na giełdzie, w porównaniu z rynkiem światowym, który liczy się w setkach miliardów dolarów, wydaje się mała.

- Jednak powiedzmy sobie szczerze: Polska nie jest krajem pierwszego wyboru dla inwestorów - stwierdza.

Związek przygotował mapę polskich firm biotechnologicznych obejmującą te, które działają od ponad trzech lat.

W ocenie M. Suskiej, jest coraz lepiej i polskim firmom należą się ogromne wyrazy uznania, choć jest to wciąż mały rynek.  

Dopiero się uczymy

Powodów tej sytuacji nie brakuje. Chodzi zarówno o legislację, jak i system kształcenia, czy też cały system współpracy nauki z biznesem i pewną specyfikę kontaktów,  niechęć do dzielenia się odkryciami. Tego ludzie w Polsce dopiero się uczą. 

Rynek ten w Polsce  jest ciągle w początkowej fazie rozwoju.

- Widzimy to organizując targi branżowe.  O wiele łatwiej jest w Szwajcarii, Francji, Danii, Izraelu czy w Stanach Zjednoczonych zebrać setki dojrzałych firm i startupów, które będą dyskutować o  biotechnologii,  odkryciach i inwestycjach. O wiele trudniej jest to zrobić w Polsce, bo tych firm jest mniej, a zainteresowanie mniejszym rynkiem jest ograniczone. Szczególnie, że u nas inwestycje na badania i rozwój ze strony publicznej są relatywnie nieduże - zaznacza.

To właśnie z grantów ze sfery publicznej pochodzi głównie finansowanie tego sektora w Polsce. Do sektora biotechnologicznego do 2027 r. w Polsce ma trafić 3 mld zł ze środków unijnych. 

Pieniądze na rozwój i naukę

Polskie firmy  finansowanie muszą pozyskiwać  z grantów.   Otrzymują je poprzez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, Centrum Nauki Polskiej czy Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości. To agendy rządowe, które dysponują środkami z budżetu państwa lub  z programów unijnych. Kluczową sprawą jest więc to, żeby Krajowy Plan Odbudowy został zatwierdzony, aby przewidziane środki do nas trafiły.Małgorzata Suskadyrektor wykonawczy BioForum

M. Suska przypomina, że jeżeli chodzi o inwestycje w innowacje, to do wielu różnych branż w najbliższym czasie  trafi 95 mld euro na badania i rozwój w programie Horyzont Europa. Istotne jest więc to, aby w tym strumieniu finansowania być i z tych środków skorzystać.  

Budowanie ekosystemu

W Polsce powstaje coraz więcej firm w otoczeniu biznesu, które pomagają te środki zdobywać, pomagają aplikować, a potem rozliczyć projekt. Taki ekosystem już się buduje. 

- Potrzebujemy takiego ekosystemu od kształcenia, przez wyjście nauki  do przemysłu, transfer  technologii, akcelerację, potem komercjalizację, promocję i wejście na globalne rynki - zaznacza M. Suska.

Globalne podejście

Zwraca uwagę, że na końcu takie przedsięwzięcie musi mieć dostęp do globalnych rynków, bo nie da się mówić o biotechnologii, jako o działalności lokalnej. 

- Branża biotechnologiczna wymaga prowadzenia działalności globalnie. Przy tych nakładach konieczne jest to, aby działalność była opłacalna, aby firmy miały środki na inwestycje w badania i rozwój oraz mogły dalej się rozwijać i podnosić swoją wartość - wyjaśnia M. Suska.

Jak dodaje, to już się dzieje i 90 proc. firm z branży biotech ma strony internetowe po angielsku, a prezesi spędzają czas głównie za granicą, na targach i spotkaniach z potencjalnymi inwestorami.

- To jest  bardzo międzynarodowa branża, która wymaga aktywności na zewnątrz - podkreśla. 

Zaufanie nauki do biznesu to proces

Większego otwarcia na zewnątrz oczekiwać trzeba też od środowiska naukowego.

Mamy bardzo dobrze wyszkoloną kadrę w Polsce, potężne umysły, które są w stanie prowadzić badania i inicjować nowe projekty. Ten potencjał jest.Małgorzata Suskadyrektor wykonawczy BioForum

Ci, którzy mieli już kontakt z biznesem i komercjalizacją nauki, bo byli gdzieś na stażach, wyjazdach, wracają do Polski i uczą tego środowisko naukowe w kraju. 

To jednak jest proces. Według M. Suskiej, pomocne w tym procesie jest budowanie takich platform współpracy jak targi, konferencje, webinary, różnego rodzaju platformy akceleracyjne, mentoringowe, centra transferu technologii.

To właśnie tam jest miejsce na to, aby wymieniać się poglądami, doświadczeniami, dyskutować i budować otwartość nauki na biznes a także umożliwiać naukowcom wejście w działalność biznesową. 

- Mamy już  wielu takich naukowców. Mamy też dzięki temu pierwsze spółki, które  osiągają wielkie sukcesy, bo produkują w Polsce szczepionkę przeciw COVID-19, bo zaopatrują pół świata w testy diagnostyczne, bo tworzą nowe technologie  aplikowania leków do organizmu albo przełomowe preparaty uzdatniające glebę w krajach Bliskiego Wschodu i Afryki. Mamy już czym się pochwalić -  wylicza M. Suska.

Brakuje strategii i dobrej legislacji

Biotechnologia rozwija się tak szybko, że nie zawsze nadąża za nią legislacja. Z pewnością brakuje też długofalowej strategii rozwoju tej branży.

Dużo się o  biotechnologii mówi,  został powołany pełnomocnik rządu,  wiemy, że to jest ważne,  powstała Agencja Badań Medycznych, która miała skupić się m.in. na obszarze biotechnologii medycznej, powstał Warsaw Health Innowation Hub, który też może wspierać badania w biomedycynie, ale nadalnie mamy Strategii Rozwoju Sektora Biotechnologii.Małgorzata Suskadyrektor wykonawczy BioForum

Przedstawicielka związku dodaje, że projekt takiego dokumentu powstał , ale wciąż nie został przyjęty. Ma zastrzeżenia do procesu konsultacji, ale też celu, który wynika z założeń, czyli postawienia przede wszystkim na wynalezienie i komercjalizację pierwszego polskiego leku innowacyjnego.

- Można się zastanawiać, czy jest to w ogóle możliwe, biorąc pod uwagę perspektywę do 2030 r. oraz to, jakie mamy do dyspozycji finansowanie, versus to, ile kosztuje opracowanie  nowego leku. Czy to na pewno dobry pomysł, aby młody rynek, który dopiero się tworzy stymulować i finansować w tak wąskim zakresie?  - wątpi M. Suska.

Dodaje, że jeżeli weźmiemy  pod uwagę regulacje podatkowe, które pozostawiają wiele do życzenia czy regulacje dotyczące patentów, to okazuje się, że to, co powinno sprzyjać rozwojowi, niekoniecznie spełnia swoją rolę. Do tego dochodzą też inne negatywne czynniki, jak rosnące koszty pracy i drenaż wykwalifikowanej kadry czy rosnące gwałtownie ceny energii.

Według niej, na początek można szybko poprawić kilka prostych rzeczy, bez angażowania środków finansowych.

Chodzi m.in. o rozmowy z branżą i konsultowanie z nią pomysłów, aby rząd miał pełen obraz rynku i wiedział, gdzie trzeba wprowadzić zmiany. Te ostatnie, dotyczące projektu strategii, były - w ocenie M. Suskiej - dalekie od oczekiwań.

Rola związku branżowego

To właśnie związek reprezentujący firmy z tego sektora jest dobrym partnerem do takich rozmów. 

Rolą BioForum, czyli funkcjonującego od ponad roku związku, było też stworzenie platformy do współpracy, do wspólnego budowania branży biotech w Polsce, do działań legislacyjnych, networkingu. 

- To ważne, aby świat nauki i biznesu miał platformę do wymiany myśli, platformę transgraniczną  - podkreśla M. Suska.

Wśród największych sukcesów w ciągu pierwszego roku funkcjonowania związku wymienia też program IPCEI Health.

- Związek bardzo nalegał na tę inicjatywę i zabiegał, aby polski rząd do niej przystąpił. Udało się to dzięki ogromnemu wsparciu i zaangażowaniu Ministerstwa Rozwoju i Technologii, za co jesteśmy bardzo wdzięczni  - mówi nam M. Suska.

Targi, legislacja, promocja

Obecnie związek zajmuje się organizacją targów, które odbędą się już 25 i 26 maja w Warszawie. - Udało się nam zgromadzić na nich dużą część tej branży - zaznacza M. Suska.

Wyzwaniem na najbliższy czas pozostaje legislacja i śledzenie losów strategii oraz tego, czy zostaną w niej uwzględnione uwagi branży.  Związek zapowiada aktywność m.in. w procesie zmian prawa dotyczącego sektora medycznego i sektora rolniczego.

Trzeci obszar, to promocja.

- Staramy się jako związek promować nasze idee i edukować, być wszędzie tam, gdzie to możliwe, na różnych wydarzeniach oraz w mediach, w tym w mediach społecznościowych - wylicza M. Suska.

Związek zorganizował też platformę, na której prowadzi webinary i szkolenia, a także platformę do łączenia pracowników z przyszłymi pracodawcami (biotechtalents.com). 

- Widzimy, że perspektywy są obiecujące i rynek powoli się buduje że zrozumienie jest większe, ale żeby zobaczyć efekty, trzeba będzie poczekać jeszcze kilka lat. I to zdecydowanie nie może być oczekiwanie z założonymi rękami - ocenia przedstawicielka sektora biotech.

Czytaj także: https://natemat.pl/411616,jak-startupy-radza-sobie-w-polskim-systemie-podatkowym