Wiadomo, kto może zastąpić Cieślaka. Padła oficjalna rekomendacja
- Rekomendowany przez partię następca Cieślaka - Włodzimierz Tomaszewski to były wiceprezydent Łodzi i doradca premiera
- Za dymisją Cieślaka stoi afera na poczcie w Pacanowie, po której wypowiedzenie z pracy miała dostać naczelniczka.
- Dymisja Cieślaka chciał Jarosław Kaczyński, który powiedział, że jeśli się nie poda sam, zostanie odwołany
Kim jest Włodzimierz Tomaszewski?
Jak wynika z oświadczenia, które partia opublikowała na Twitterze wczoraj w nocy, poseł jest związany z okręgiem łódzkim.
"Dotychczas pełnił funkcję doradcy ministra, w zakresie likwidacji barier rozwojowych w samorządzie. Współtworzył wraz z prof. Michałem Kuleszą reformy samorządowe. Włodzimierz Tomaszewski był w 1998 roku doradcą premiera. Pełnił też funkcje wiceministra rozwoju regionalnego i wiceprezydenta Łodzi" - czytamy w komunikacie.
Tomaszewski jest niespecjalnie aktywny w mediach. Pod koniec roku, po śmierci 22-latki z Pszczyny, wziął udział w debacie dotyczącej skutków zaostrzenia prawa aborcyjnego. Twierdził wówczas, że przepisy należy doprecyzować, a uznany za niekonstytucyjny przez trybunał przepis, należy zastąpić innym. Winą za brak możliwości uzyskania w tej sprawie porozumienia obarczał wówczas opozycję.
Tło odwołania, czyli afera na poczcie w Pacanowie
Powodem dymisji Michała Cieślaka były skutki rozmowy, którą na poczcie w Pacanowie przeprowadziła z ministrem naczelniczka. Jak pisała "Wyborcza", kiedy Cieślak przyszedł po listy, naczelniczka poczty zaczęła mu się żalić na panującą wszędzie drożyznę. Miała też powiedzieć ministrowi, że jako poseł, nie zna takich problemów.
Jak relacjonowała w rozmowie z TVN24 naczelniczka - Agnieszka Głazek, do rozmowy doszło przed tym, jak kobieta zaczęła swoją zmianę: - Przyszedł pan poseł do nas do urzędu, ja zaczynam pracę od 13, ale przychodzę wcześniej, żeby się przygotować do obsługi klientów. Przyszłam do pracy sfrustrowana, zła jak osa, ponieważ wróciłam ze sklepu, gdzie robiłam zakupy, wróciłam z CPN-u, gdzie tankowałam samochód, przeraziłam się tą drożyzną i człowiek był już trochę podminowany - opowiadała.
Czytaj także: Dyscyplinarka za sprzeczkę z ministrem PiS? Naczelniczka poczty: Nogi się pode mną ugięły
- Ale zaczęliśmy rozmawiać, (...), no i w tym momencie, jak rozmawialiśmy, przyszedł pan poseł po odbiór listów - opisywała. Na początku go nie rozpoznała, ale usłyszała, jak tytułuje go koleżanka z pracy.
- Skojarzyłam nazwisko, skojarzyłam człowieka i po prostu odezwaliśmy się do niego, żeby się odniósł do cen, do tej drożyzny, że to jest nie do pomyślenia, żeby wszystko tak dużo kosztowało, że tak jak teraz to jeszcze nie było, że człowiek ledwo wiąże koniec z końcem, że jako zwykli obywatele zaczynamy się liczyć z każdym groszem - tłumaczyła.
Na rozmowie się nie skończyło, bo Cieślak złożył na naczelniczkę skargę, a naczelniczce miało zostać przedstawione wypowiedzenie. Miała usłyszeć, że powodem była rozmowa z ministrem na tematy polityczne.
Kobieta poskarżyła się mediom, a sprawa nabrała takiego rozgłosu, że dotarła do Jarosława Kaczyńskiego, o czym pisaliśmy tutaj:
Czytaj także: Kaczyński żąda dymisji "ministra od donosu". "Jeśli się nie poda, zostanie odwołany"
Podczas spotkania z wyborcami w Sochaczewie, prezes Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że oczekuje od Michała Cieślaka, że się poda do dymisji. Jeśli to się nie wydarzy, zostanie odwołany. To nie było konieczne, bo Michał Cieślak samodzielnie podał się do dymisji.
Czytaj także: Niespodziewana dymisja w rządzie PiS. Cieślak traci stanowisko po rozmowie z Kaczyńskim!