Fiasko akcji "Blokujemy Orlen". Stacji pilnowała policja, przyjechali tylko najbardziej wkurzeni
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- W sobotę kierowcy mieli sparaliżować stacje Orlenu w całej Polsce. Akcja nie przyciągnęła jednak zbyt wielu protestujących
- W wielu miejscach punkty świeciły pustkami, a czasami dziennikarzy i fotoreporterów było więcej niż demonstrantów. W Zakopanem z kolei ceny... obniżono
- Zdaniem ekspertów prognoza na kolejny tydzień czerwca przewiduje dalsze podwyżki cen paliw
"Nie podoba nam się polityka Orlenu, który mimo kursu dolara i cen za baryłkę ropy śrubuje ceny na polskim rynku paliw. Nie jesteśmy również zadowoleni z tego, jak rząd (nie)radzi sobie z tym problemem, a wręcz zamiata go pod dywan i mydli ludziom oczy, jakoby nie był odpowiedzialny za obecną sytuację" – napisali organizatorzy.
Sobotnia akcja "Blokujemy Orlen" odbywała się na ponad 150. stacjach w blisko 120. polskich miejscowościach. Lista była długa, więc spodziewano się, że w wielu miejscach powstanie prawdziwy paraliż. Tym bardziej że sprytem wykazali się organizatorzy protestu.
Akcja "Blokujemy Orlen" nie cieszyła się wielkim zainteresowaniem
"Każdy podjeżdża pod dystrybutor, wychodzi z pojazdu, otwiera bak, bierze pistolet i nagle się rozmyśla, zamyka bak, wraca do samochodu, a całość robi wyjątkowo powoli, flegmatycznie. Następnie taki uczestnik jedzie z powrotem na koniec kolejki, a kolejna osoba robi to samo" – podpowiadali sobie kierowcy.
Albo: "Po zatankowaniu pojazdu można go zostawić przy dystrybutorze, a następnie kupić kawę i spokojnie ją wypić, blokując w ten sposób miejsce do tankowania". Kierowcy tłumaczyli przy okazji, że w takiej sytuacji ani pracownik stacji, ani policja nic nie mogą zdziałać.
I chociaż organizatorzy nawoływali, żeby działania były pokojowe, bo nie chcą, aby "rządowe media" przedstawiły protest w niekorzystny sposób, w sobotę na wielu stacjach pojawili się policjanci.
Mundurowi nie mieli jednak dużo pracy, ponieważ akcja nie cieszyła się zbyt dużym zainteresowaniem kierowców. A czasami zdarzało się nawet, że dziennikarzy i fotoreporterów było więcej niż protestujących.
Jak podaje Onet, jednym z niewielu miast, gdzie pojawiło się więcej protestujących, był Szczecin. – Wkurza mnie to, co się dzieje. Mamy ceny paliwa europejskie, a zarobki polskie. Za chwilę na nic nie będzie nas stać – tłumaczył jeden z demonstrantów.
Na Orlenie w Zakopanem ceny... obniżono
Do protestów doszło też w Gdańsku. Jak poinformował "Dziennik Zachodni", na stacji przy ulicy Elbląskiej o godz. 15.30 pojawiło się 10 samochodów, które utworzyły sztuczną kolejkę do dystrybutorów.
Protest w tym miejscu miał trwać dwie godziny, jednak zakończył się tuż po godz. 16. Były też stacje, na których – wbrew wcześniejszym zapowiedziom – akcja w ogóle się nie odbyła. Powód był jeden: brak chętnych.
Do kuriozalnej sytuacji doszło natomiast w Zakopanem. W obawie przed planowanym protestem... obniżono tam ceny paliwa. Dzięki temu benzyna 95 na stacji Orlenu w Zakopanem, jako jedyna w Polsce, sprzedawała litr poniżej 8 zł.
Udział w proteście z kartkami z informacją o strajku wzięli także młodzi ludzie, którzy mówili, że nie stać ich na tankowanie.
– To jest jakiś dramat. W Olsztynie zarobki są niskie, w sklepach drożyzna, na stacjach również. Ludzie są wystraszeni tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, ale i tak są przerażeni tym, co dzieje się w Polsce – powiedział nam Przemek, 28-letni mieszkaniec stolicy Warmii i Mazur.
Zdaniem ekspertów prognoza na kolejny tydzień czerwca przewiduje dalsze podwyżki cen paliw. – Przewidywane przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw wyglądają następująco: 7,92-8,05 zł/l dla benzyny 95-oktanowej, 7,56-7,70 zł/l dla oleju napędowego i 3,49-3,60 zł/l autogazu – wyliczyli Grzegorz Maziak i Jakub Bogucki z e-petrol.pl.
Czytaj także: https://natemat.pl/418705,dziennikarka-napisala-o-blokadzie-orlenu-dostala-sms-od-polityka-pis