Kapitalny powrót i triumf Biało-Czerwonych. Wielkie zamieszanie z COVID przed meczem
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Polskie siatkarki pokonały w Quezon City Tajlandię w Lidze Narodów
- Mecz mógł się w ogóle nie odbyć, bo rywalki zmagają się z COVID-19
- Biało-Czerwone przegrywały już 0:2, ale ograły rywalki po tie-breaku
Drugi mecz Polek w Quezon City stał pod znakiem zapytania, ponieważ drużyna Tajlandii została zdekompletowany przez COVID-19. Po testach okazało się, że aż osiem zawodniczek miało pozytywny wynik testu. Tajlandzka federacja zwróciła się o przełożenie spotkania, ale FIVB po konsultacji z siedmioma pozostałymi uczestnikami filipińskiego turnieju pozwoliła wymienić siatkarki na zdrowe.
"Wszystkie drużyny biorące udział w Lidze Narodów zostały poinformowane, że FIVB pozwoli na wyjątkowe zmiany medyczne związane z COVID-19" - napisano w oświadczeniu. Tajlandia jest rewelacją Ligi Narodów. Wcześniej pokonała znacznie wyżej notowane Serbię i Chiny, a w tabeli zajmuje piąte miejsce z czterema zwycięstwami. Gra się z nią trudno z powodu niesamowitej defensywy, o czym polskie siatkarki przekonały się już w drugiej akcji, który była wyjątkowo długa.
Wygrały ją Polki, lecz po zakończeniu długo dochodziły do siebie z trudem łapiąc oddech. W rywalizacji z takimi zespołami potrzeba dużo cierpliwości, a młode Polki jeszcze nie mają takiego doświadczenia, o czym boleśnie przekonały się w środkowej części pierwszego seta, kiedy z wyniku 7:7 zrobiło się 10:18. Spowodowały to także błędy - trzy kolejne ataki były autowe. Stefano Lavarini dokonał dwóch zmian w szóstce, które pomogły. Dużo wniosła Weronika Szlagowska, lecz straty były tak duże, że jedyną korzyścią było odrobienie pięciu punktów. Tyle samo Polska oddała po zbiciach w aut.
Weronika Szlagowska i Klaudia Alagierska zostały w szóstce na drugiego set. Wydawało się, że nasze siatkarki znalazły receptę na zatrzymanie Tajek, gdyż zaczęły od prowadzenia 6:2. Skuteczna była Martyna Czyrniańska, punktowała Kamila Witkowska. Polska prowadziła jeszcze 10:7, by w jednym ustawieniu stracić cztery punkty. Nie był to koniec kłopotów, bowiem przewaga Tajlandii wzrosła jeszcze bardziej.
Biało-Czerwone nie pozwoliły jednak rywalkom odskoczyć, a po dwóch asach Czyrniańskiej wyrównały wynik (18:18), a za chwilę prowadziły 22:20. Pomogła podwójna zmiana i wejście Katarzyny Wenerskiej oraz Martyny Łukasik. Nie udało się jednak utrzymać poziomu i w końcówce przeciwniczki były lepsze, obejmując prowadzenie w meczu 2:0.
O tym, jak dobrze grają siatkarki z Tajlandii, świadczy liczba błędów: w drugim secie rozegrano aż 56 akcji, w większości długich, a nasze przeciwniczki popełniły jedynie trzy błędy przy aż ośmiu Polek. Podopieczne trenera Lavariniego uczyły się gry przeciwko Tajkom. Były blisko w drugiej partii, a w trzeciej wreszcie znalazły sposób. Dobrze ją zaczęły (9:5) i utrzymały koncentrację.
Dobre przyjęcie zagrywki pozwoliły na częstsze wykorzystywanie środkowych, dlatego łatwiej atakowało się skrzydłowym: Czyrniańskiej i Szlagowskiej. Polski nie popełniały błędów w ataku (tylko trzy), a ich przewaga stale rosła, aż doszła do dziewięciu punktów na zakończenie. Ostatni punkt zdobyła Alagierska i Polska zmniejszyła straty. Wzrosła skuteczność w ofensywie - z 39 do 49 proc., przy znacznym spadku u przeciwniczek - z 40 do 20 proc.
Ważne było utrzymanie wysokiego poziomu przez reprezentantki Polski. Tak też się stało, bo czwarty set wyglądał podobnie jak poprzedni. Nasze siatkarki dobrze przyjmowały zagrywkę, a skrzydłowe zdobywały punkty. Olivia Różański, Czyrniańska i Szlagowska zrezygnowały z bardzo mocnych zbić na rzecz precyzyjnych. I to był sposób na Tajlandię, która sprawiała wrażenie, jakby straciła wiarę w sukces.
Biało-Czerwone prowadziły od początku do końca, nie pozwalając sobie na przestoje. Po dobrym przyjęciu Joanna Wołosz mogła oszukiwać tajlandzki blok. Skuteczność w ataku osiągnęła 59 proc., co przy tak dobrze broniących przeciwniczkach jest wynikiem kapitalnym. Rozegrała się Olivia Różański, zwłaszcza gdy zbijała z lewego skrzydła.
Mecz miał się więc rozstrzygnąć w tie-breaku. W nim Polska grała tak, jak w dwóch wcześniejszych setach: spokojnie i skutecznie. Tajki wyglądały na zrezygnowane, bo zdobywanie punktów przychodziło im z ogromnym trudem. Polki osiągnęły dużą przewagę (7:2), lecz kilka nieudanych akcji pobudziło przeciwniczki, które odzyskały energię i błyskawicznie odrobiły straty. To nie wszystko, bo zdenerwowane reprezentantki Polski zaczęły grać tak, jak w pierwszym secie i Tajlandia wyszła na prowadzenie 13:12.
Wtedy jednak Moksri Chatschuon posłała piłkę w aut, a trener Stefano Lavarini wprowadził na zagrywkę Zuzannę Górecką. Był to strzał w dziesiątkę, gdyż pierwszy serw przyniósł bezpośredni punkt, a po drugim jej koleżanki ustawiły skuteczny blok, który dał Polsce czwarte zwycięstwo w Lidze Narodów (15:13). Do tego z wyżej notowanym rywalem. W piątek o godzinie 5:00 rano czasu polskiego nasz zespół zmierzy się z reprezentacją USA, czyli trzecią ekipą w stawce. Nasz zespół zajmuje na razie miejsce szóste.
Polska - Tajlandia 3:2 (22:25, 27:29, 25:16, 25:16, 15:13) Sędziowali: Vladimir Simonović (Serbia), Ali Jaafar Ebrahim (Brunei) Widzów: 280
Polska: Joanna Wołosz, Martyna Czyrniańska, Magdalena Jurczyk, Olivia Różański, Zuzanna Górecka, Kamila Witkowska, Maria Stenzel (libero) oraz Weronika Szlagowska, Klaudia Alagierska, Katarzyna Wenerska, Martyna Łukasik.
Czytaj także: https://natemat.pl/419506,liga-narodow-polskie-siatkarki-gladko-przegraly-z-japonkami