Kaczyński nie stanie przed sądem w sprawie Brejzy. Uchroniła go "prawnicza sztuczka"
- Pozew przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu został oddalony w błyskawicznym trybie 3 miesięcy
- Dorota Brejza podkreśla, że to sytuacja zupełnie nadzwyczajna, szczególnie przy tak bogatym zapleczu dowodowym sprawy
- Sąd tłumacząc powód swojej decyzji, posłużył się przepisami antycovidowymi
Sąd oddalił pozew Krzysztofa Brejzy przeciwko Kaczyńskiemu
Mecenas Dorota Brejza mówiła w telewizji TVN 24 w "Faktach po Faktach" o pozwie swojego męża, senatora Krzysztofa Brejzy przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu, który został oddalony w trybie niejawnym i w nadzwyczaj szybkim tempie.
— Nigdy nie spotkałam się z takim rozstrzygnięciem w sprawie o dobra osobiste: bez dowodów, bez rozprawy, niejawnie, niejako automatycznie, zupełnie błyskawicznie. To jest niedopuszczalny tryb rozstrzygania sprawy w sprawach cywilnych — zwracała uwagę.
Inwigiliowanie Brejzy przez system Pegasus zostało potwierdzone przez badaczy z Citizen Lab już w grudniu ubiegłego roku. Miało mieć to miejsce, gdy Brejza był szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej. W styczniu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński potwierdził w wywiadzie dla tygodnika "Sieci", że polski rząd kupił Pegasusa. Podsumował jednak, że "wszystkie opowieści pana Brejzy są puste, nic takiego nie miało miejsca". Żona senatora KO i jednocześnie jego pełnomocniczka Dorota Brejza napisała w czwartek w mediach społecznościowych, że Sąd Okręgowy w Bydgoszczy oddalił powództwo "wyłącznie na podstawie pism procesowych, bez wysłuchania powoda, bez ani jednej rozprawy, w trybie zamkniętym nie tylko dla opinii publicznej, ale też dla strony i jej adwokata".
— Prawo do sądu zostało nam odebrane — mówiła. — Obywatel ma prawo przyjść i przedstawić swoje zdanie. To sprawa niewygodna, intencją było niedopuszczenie mediów do procesu. Nikt nie miał zobaczyć w telewizji okoliczności tego procesu — dodała.
Proces bez rozprawy z uwagi na Covid
Zaskakuje powód podany przez sąd, który ma wyjaśniać, dlaczego postępowanie obyło się bez żadnego procesu, błyskawicznie, w trybie zamkniętym nie tylko dla opinii publicznej, lecz także dla adwokata.
— Sąd uznał, że w czerwcu 2022 r., (kiedy to w sądzie NIKT nie nosi masek) zagrożenie COVID-owe jest tak duże, że należy CAŁĄ sprawę rozpoznać bez obecności stron. Sąd procedował błyskawicznie, od doręczenia pozwu do rozstrzygnięcia minęły raptem 3 miesiące. Zero przewlekłości — zauważyła mecenas Brejza na Twitterze.
Żona Krzysztofa Brejzy podkreśliła także, że szczególnie w sprawie z tak bogatym materiałem dowodowym tryb błyskawiczny rozprawy, czyli 3 miesiące, jest zupełnie niedopuszczalny. Użycie trybu covidowego przez sąd nazwała "sztuczką, wytrychem prawniczym [użytym] po to, by sprawa nigdy nie trafiła na wokandę".
— Żeby nie było rozprawy i żeby nie spojrzeć w oczy ani powodowi, ani nie dopuścić do dyskusji stron na sali sądowej i pewnie w obecności mediów - dodała.
Pytana, jakie jest uzasadnienie sądu w tej sprawie, Brejza odparła, że nie ma uzasadnienia wyboru takiego trybu. — Jest to pewnego rodzaju sztuczka prawnicza, która pozwala na to, żeby nie zobaczyć w ogóle stron — powtórzyła.