Rząd chce skończyć z pozwoleniami na budowę domów. Do czego doprowadzą nowe przepisy?
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Zmiany w prawie budowlanym zapowiedział szef resortu Rozwoju i Technologii Waldemar Buda
- Dotychczas zasada dotyczyła domów o powierzchni do 70 metrów kwadratowych, ale ma dotyczyć wszystkich, bez ograniczeń
- Eksperci uważają, że takie rozwiązanie może uprościć wiele inwestycji
Po wprowadzeniu rewolucyjnego prawa o możliwości stawiania domów do 70 m2 bez wymaganych wcześniej zgód, teraz ma nadejść prawdziwa rewolucja w przepisach. Zgodnie z pomysłem resortu, o pozwolenie na budowę nie trzeba byłoby się starać, również w przypadku domów o większej powierzchni.
Uproszczone przepisy dotyczące wydawania takich pozwoleń, miałby być elementem zmian w prawie budowlanym, o czym mówił ostatnio Waldemar Buda. Rzad ma już pracować nad zniesieniem limitu powierzchni.
Przepis nie dla deweloperów
– To rozwiązanie jest adresowane zarówno do osób indywidualnych, jak również do małżeństw i rodzin z dziećmi, czyli do każdej osoby, która posiada własną działkę – wyjaśnił, cytowany przez Rzeczpospolitą Waldemar Buda. Jak dodał, rząd chce rozszerzyć możliwość budowania w uproszczonej procedurze domów jednorodzinnych na własny użytek, bez limitu powierzchni użytkowej.
Zmiana przepisów, jak informują eksperci, z pewnością ma szanse skrócić kwestie formalne.
W tym momencie sytuacja wygląda tak, że jeśli chcemy zbudować dom, organ, który wydaje decyzję administracyjną w tej sprawie, musi wszcząć postępowanie, ustalić strony tego postępowania, poinformować wszystkich o swoich działaniach i dopiero wydaje decyzję. To trwa.
Sąsiad i tak się dowie
Jeżeli procedura zostanie ograniczona do zawiadomienia organu administracyjnego, wszystko znacząco się skróci. Wówczas albo wydawana będzie zgoda, albo organ wniesie zastrzeżenia, które inwestor będzie musiał wyjaśnić.
Czytaj także: Domy do 70 m2 bez zezwolenia? Nie do końca! Oto dlaczego jest to głównie chwyt PR-owy
- Uproszczenie w postaci zgłoszenia jest celowe w sytuacji, kiedy dotyczy wyłącznie działki inwestora i nie ma wpływu na zagospodarowanie terenów sąsiednich. Nie wyobrażam sobie natomiast sytuacji pomijania sąsiadów, gdy inwestycja będzie oddziaływać na ich nieruchomość - mówi Przemysław Samocki, dyrektor wrocławskiego Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.
Mowa tu o sytuacji, w której planowana inwestycja wpływa na sąsiednie nieruchomości. Przykładowo, nasz potencjalny dom ograniczałby dostęp do światła sąsiadom. Ci wówczas są stroną postępowania.
Strony, w przypadku nowych przepisów, miałby określać projektant, a organ przyjmujący zgłoszenie miałby jedynie to weryfikować. Ścieżka znaczący by się więc skracała.
Domu na zgłoszenie nie wybudują jednak, zdaniem Przemysława Samockiego, osoby z innymi planami inwestorskimi, niż zabudowa wolnostojąca.
Czytaj także: Polski Ład. Państwo sfinansuje 40 proc. wkładu własnego i ułatwi budowę domu do 70 m2
W drodze ku ułatwieniom
- Trudno, w perspektywy przepisów, byłoby nie wszcząć postępowania i nie dać się wypowiedzieć sąsiadowi w sytuacji, gdy nowa inwestycja miałaby, na przykład, bezpośrednio stykać się z jego nieruchomością - tłumaczy szef wrocławskiego PINB. Dodaje jednak, że to na razie rozmowa na dużym poziomie ogólności, choć samo usprawnienie przepisów, których wdrażanie jest bardzo czasochłonne, uważa za ruch w dobrą stronę
Tego jednak obawiają się inni eksperci. Uproszczony proces budowlany może bowiem doprowadzić do sytuacji, w której ktoś zostanie pominięty. Zmieni się więc transparentność prowadzonych inwestycji. Co do zasady, jeśli jednak przepisy będą dotyczyły jedynie ściśle określonych grup, zmiana może być sporym ułatwieniem.
Innym usprawnieniem w kwestii przepisów budowlanych mają być elektroniczne dzienniki budowy. Rozwiązanie to początkowo stosowane jest wyłącznie fakultatywnie, ale docelowo elektroniczny dziennik ma zastąpić dziennik papierowy.
To ułatwi dostęp do informacji o budowie stronom postępowania i zapobiegnie tak prozaicznym kwestiom jak zalanie, zniszczenie czy zgubienie dokumentacji, do czego niejednokrotnie dochodziło podczas prowadzenia prac.