Polscy siatkarze ograli Chińczyków i mają pewny występ w finałach. Pachniało dużą sensacją

Krzysztof Gaweł
07 lipca 2022, 21:32 • 1 minuta czytania
Ósme zwycięstwo zanotowali polscy siatkarze w Lidze Narodów. Biało-Czerwoni w Gdańsku pewnie odprawili Chińczyków 3:0 (26:24, 25:16, 25:18) i nadal liczą się w walce o miejsce w czołówce fazy interkontynentalnej rozgrywek. Początek meczu zwiastował sensację, ale nasz zespół pokazał wielką klasę. Awans do ćwierćfinału mamy już pewny, w kolejnych meczach: z Holandią i Słowenią możemy sobie ułatwić drogę do strefy medalowej.
Polscy siatkarze ograli Chińczyków w Lidze Narodów, choć początek meczu był bardzo ciężki Fot. FIVB

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Drugi pojedynek Ligi Narodów w Gdańsku przyniósł polskiej kadrze starcie z Chinami, czyli jedną ze słabszych ekip w stawce, która potrafiła jednak ograć Brazylię na jej terenie i do tego w trzech setach. Trener Nikola Grbić posłał do walki mocno rezerwowy skład, ale cel się nie zmieniał: wygrana i walka o czołową lokatę przed turniejem finałowym w Bolonii. Przewagę mieliśmy jeszcze w jednym elemencie, znów Ergo Arena pełna była fanów.

Chińczycy zaskoczyli nasz zespół, ale duża w tym zasługa samych Biało-Czerwonych, bo od początku meczu mistrzowie świata popełniali błąd za błędem, mylili się w ataku i tracili kontakt z Azjatami (2:4, 5:9). Długo rozkręcał się nasz zespół i słabej postawy nie można zrzucić na ciężkie treningi przed meczami. Po prostu spisywaliśmy się kiepsko w każdym elemencie, w efekcie czego to rywale prowadzili 12:6.

Nikola Grbić ze spokojem tłumaczył zawodnikom, co i jak poprawić na parkiecie. A siatkarze krok po kroku zaczęli odrabiać straty i po serii zagrywek Tomasza Fornala było już tylko 14:12 dla Chińczyków. I znów coś się zacięło, rywale zaskoczyli blokiem i strata wzrosła do sześciu "oczek" (12:18). Szło nam jak po grudzie, ale Łukasz Kaczmarek serią zagrywek przywrócił nadzieję na korzystny wynik (21:23). Rywale mieli jednak piłkę setową.

I wtedy w pole serwisu poszedł Tomasz Fornal, który najpierw doprowadził do remisu 24:24, a po chwii zapewnił nam triumf w secie pierwszym. Ależ to był finisz Biało-Czerwonych, na szczęście bardzo udany (26:24). Przegrany set, do tego w takich okolicznościach, zadziałał na Azjatów niszcząco. Za to nasi siatkarze ruszyli do walki z animuszem i od początku drugiej partii grali swoje. Atakowali, blokowali, a przede wszystkim świetnie serwowali.

To w tym elemencie układaliśmy sobie grę. Po zagrywkach Jakuba Kochanowskiego było już 10:6, a chwilę później 12:8 i 15:11. Polacy kontrolowali grę, bardzo pewnie spisywali się na siatce, a przewaga ułatwiała nam grę w ofensywie. Znakomicie trafiali na skrzydłach Kamil Semeniuk i Łukasz Kaczmarek, a Tomasz Fornal był liderem na parkiecie (21:16). I tak było już do końca spotkania. Partię drugą zamknął, a jakże, mocnymi zagrywkami Mateusz Bieniek (25:16).

Trzecią odsłonę nasz zespół rozpoczął od problemów w ataku, na blok nadział się m.in. Łukasz Kaczmarek i przegrywaliśmy nawet 4:6. Ale nasi szybko odzyskali równowagę, a Jakub Kochanowski i Karol Kłos wykonali świetną robotę na na środku siatki (10:9). A jeszcze rywale pod presją zaczęli popełniać proste błędy i prowadenie mistrzów świata wzrosło do trzech punktów (14:11). Zwycięstwo było na wyciągnięce ręki.

Zwłaszcza po uderzeniach na skrzydle i środku siatki Kamila Semeniuka i Tomasza Fornala (17:14, 20:16), a potem po serii świetnych zagrywek Jakuba Kochanwskiego, który raz po raz trafiał i punktował bezradnych Azjatów (23:17). Chińczycy mieli już dość, więc Jan Firlej rozrzucił ostatni atak na prawo, a tam bohater meczu, czyli Tomasz Fornal, zamnął rywalizację mocnym atakiem (25:18). Polacy wykonali zadanie, choć początek był ciężki.

W piątek Biało-Czerwoni znów mają dzień przerwy od gry w Lidze Narodów i będą w Gdańsku tylko trenować. A w sobotę i niedzielę zakończą rundę interkontynentalną rozgrywek. Najpierw zmierzą się z Holendrami, a potem stawią czoła Słowenii. W Ergo Arenie będzie ciekawie, bo obie ekipy walczą o awans do finałów rozgrywek. A nasz zespół ma wspierać komplet fanów na trybunach, co jest znakiem jakości polskiej siatkówki.

Polska - Chiny 3:0 (26:24, 25:16, 25:18) Sędziowali: Nicholas Heckford (Anglia), Wael Kandil (Egipt) Widzów: 8320

Polska: Jan Firlej, Łukasz Kaczmarek, Tomasz Fornal, Kamil Semeniuk, Karol Kłos, Jakub Kochanowski, Jakub Popiwczak (libero) oraz Karol Burtyn, Marcin Janusz, Mateusz Beniek.

Czytaj także: https://natemat.pl/423925,polscy-siatkarze-walcza-o-pierwsze-miejsce-w-lidze-narodow-i-nie-beda-1