Polacy na samym szczycie Ligi Narodów. Możemy zapewnić sobie autostradę do medalu
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Polscy siatkarze są liderem Ligi Narodów na dwie kolejki przed końcem
- W weekend zagramy jeszcze z Holandią oraz Słowenią w Gdańsku
- Mistrzowie świata mogą sobie zapewnić łatwiejszą drogę do medalu
Reprezentacja Polski siatkarzy w Lidze Narodów radzi sobie naprawdę znakomicie. Biało-Czerwoni w czwartek ograli w Gdańsku Chińczyków 3:0 (26:24, 25:16, 25:18), dzięki czemu wrócili na prowadzenie w tabeli fazy interkontynentalnej rozgrywek. Na dwa mecze przed końcem rywalizacji nasz zespół jest w dogodnej pozycji i może zapewnić sobie rozstawienie z numerem drugim przed ćwierćfinałem. A to oznacza łatwiejszą drogę do medalu.
By zachować miejsce w czołówce nasz zespół nie musi oglądać się na rywali, tylko może się skoncentrować na swojej grze i dwóch pozostałych meczach. W piątek zespół Nikoli Grbicia odpoczywa, za to w sobotę zmierzy się z Holandią (godzina 20:00), a w niedzielę zamknie rywalizację w VNL starciem ze Słowenią (godzina 20:00). Wówczas dowiemy się, kto będzie naszym kolejnym rywalem. Co ciekawe, obaj nasi rywale są na granicy awansu i muszą o niego walczyć do końca.
W finałach Ligi Narodów w Bolonii (20-24 lipca 2022) zagra osiem najlepszych ekip fazy interkontynentanej. Biało-Czerwoni, nawet jeśli wygrają zmagania w pierwszej części turnieju, do ćwierćfinałów przystąpią z niższej lokaty. Dlaczego? Bo władze FIVB rozstawienie z numerem jeden zagwarantowały Włochom, czyli gospodarzom finałów. To kolejna decyzja siatkarskich władz daleka od ducha sportowej rywalizacji. I zwykła antyreklama siatkówki.
Tak czy siak mamy o co grać, bo Azzurri są tuż za naszymi plecami, więc jeśli wygramy pierwszą część rywalizacji, zyskamy rozstawienie z numerem dwa. A to oznacza w ćwierćfinale najpewniej starcie z kimś z grona: Holandia, Słowenia, Iran lub Serbia. I teoretycznie łatwiejszego rywala w drodze do strefy medalowej. Uda się nam ominąć rewelacyjnych Japończyków, Brazylijczyków czy Francuzów.
Oczywiście z gigantami zagramy, ale dopiero w półfinale, czego uniknąć się oczywiście nie da. I dobrze, bo o mecze z klasowymi drużynami nasz zespół musi zabiegać przed tegorocznymi MŚ. Polska jest ich gospodarzem i broni złota, a Liga Narodów to tylko etap przygotowań do imprezy sezonu. Biało-Czerwoni są już pewni gry w ćwierćfinale VNL, tak samo jak Włosi, Amerykanie, Francuzi, Brazylijczycy i Japończycy. O dwa miejsca trwa walka.
A chętnych jest aż czterech: Holandia, Słowenia, Iran oraz Serbia, jeżeli ułożą się po jej myśli wyniki rywali. Dwie pierwsze ekipy sprawdzimy jeszcze w Gdańsku, trzecia pokonała nas sensacyjnie (3:2) i odzyskała wiarę w występ w finałach. Serbowie grają w kratkę, ale potrafią być groźni dla każdego rywala. Pozostałe ekipy - w tym niemiecka kadra prowadzona przez Michała Winiarskiego - są już mocniej pod kreską i grają o uniknięcie ostatniej lokaty w stawce.
A nasz zespół dzięki ośmiu wygranym w dziesięciu meczach może cieszyć się też z tego, że jest liderem rankingu FIVB. I choć depczą nam po piętach Brazylijczycy, a coraz bliżej są też Francuzi, Włosi i Amerykanie, to Biało-Czerwoni utrzymują się od miesiąca na czele zestawienia. I jeżeli nie wydarzy się nic złego w najbliższym czasie, taki stan rzeczy utrwali się do finałów mistrzostw świata (26 sierpnia - 11 września).