Polka w centrum skandalu na Wimbledonie. To na nią wściekł się Nick Kyrgios w finale

Krzysztof Gaweł
11 lipca 2022, 19:43 • 1 minuta czytania
Mamy polski ślad w finale męskiego Wimbledonu, który odbył się w niedzielę, ale chyba nie możemy być dumni. Australijczyk Nick Kyrgios przegrywał z Novakiem Djokoviciem i w pewnym momencie wściekł się nie na żarty na jedną z fanek. "Dlaczego ona tu jeszcze jest? Wygląda, jakby wypiła 700 drinków" - mówił Australijczyk do sędziego. Polka krzyczała na trybunach, w rozmowie z "The Telegraph" wyjaśniła, co się wydarzyło naprawdę.
To polska fanka rozwścieczyła Nicka Kyrgiosa w trakcie niedzielnego finału Wimbledonu Fot. AP/Associated Press/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Starcie Novaka Djokovicia z Nickiem Kyrgiosem zamknęło zamgania na tegorocznym Wimbledonie. Serb ograł w niedzielnym finale Australijczyka 4:6, 6:3, 6:4, 7:6(3) po ponad trzech godzinach rywalizacji i po raz siódmy okazał się najlepszy na świętej trawie. I czwarty z rzędu zarazem. Zawodnik z Antypodów osiągnął życiowy sukces, ale nie był zadowolony po meczu i w trakcie gry. Między innymi z powodu zachowania jednej z fanek.

"Dlaczego ona tu jeszcze jest? Jest pijana i wciąż mówi coś do mnie w środku meczu. To jest dopuszczalne. Wyrzuć ją z trybun!" - wściekał się Nick Kyrgios w trzecim secie, bo jedna z kibicek pokrzykiwała do niego raz za razem. "Wiem dokładnie, która to jest. To ta w sukience, która wygląda, jakby wypiła 700 drinków" - mówił rozjuszony Australijczyk, a cały świat cytuje dziś jego słynne "700 drinków". Jak się okazało, kibicka pochodzi z Polski.

Dziennikarze "The Telegraph" dotarli do niesfornej fanki, która nazywa się Anna Palus, ma 32 lata i jest prawniczką. Jak sama przyznała, nie wypiła siedmiuset drinków, tyko jednego oraz kieliszek różowego wina. "Chciałam go jedynie wesprzeć. Może posunęłam się za daleko? Przepraszam, ale miałam dobre intencje" - powiedziała pani Anna brytyjskiemu dziennikowi. Australijczyk najwyraźniej kompletnie tego nie zrozumiał.

Co krzyczała nasza rodaczka? "No dalej, dasz radę!" - miała wołać do niesfornego Australijczyka, który już w tegorocznym Wimbledonie miał na pieńku z fanami. Jednego z nich opluł, co wywołało niemały skandal i mogło się zakończyć nawet Teraz oburzyły go okrzyki pani Anny, która jednak złamała zasady panujące na korcie centralnym. Nie powinna rozpraszać zawodnika i nie powinna przeszkadzać w trakcie gry.

Polka została wyproszona z trybun i mogła wrócić dopiero po przerwie. Jak przyznała, nie wzięła ze sobą kapelusza i mocne słońce dało się jej we znaki, tak samo jak wypity alkohol. Po chwili odpoczynku wróciła na trybuny i obejrzała mecz do końca, tym razem w zupełnej ciszy. A Nick Kyrgios nie miał już na kim wyładować swojej złości i frustracji, choć krzyczał też do swojego sztabu i bliskich, którzy kibicowali mu w finale.

"Czemu to robicie? Czemu? Dlaczego się uśmiechacie?" - wołał wściekły, bo gra zupełnie mu się nie układała. A jego rywal, stary lis z Belgradu, tylko przygądał się tej scenie ze spokojem. Widział, że przeciwnik właśnie pęka jak kruchy lód. I że triumf w finale zbliża się wielkimi krokami. I tak się też stało, Serb wygrał starcie 4:6, 6:3, 6:4, 7:6(3), a Nick Kyrgios przegrał być może życiową szansę.

A Anna Palus przyznała, że tak naprawdę kibicuje Rafaelowi Nadalowi, ale ten akurat wycofał się z Wimbledonu w półfinale i o tytuł zagrać nie mógł.

Czytaj także: https://natemat.pl/424501,novak-djokovic-wygral-wimbledon-po-raz-siodmy