Burmistrz z własnych pieniędzy zamówił billboardy uderzające w PiS. "Żeby mieszkańcy wiedzieli"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.
- "Drodzy Członkowie i Sympatycy Prawa i Sprawiedliwości z gminy Ustrzyki Dolne. Nie jest Wam przykro? Wasza partia źle potraktowała Naszą gminę w programie Polski Ład" – widnieje na jednym z billboardów w Ustrzykach Dolnych.
- Burmistrz Bartosz Romowicz sam je sfinansował – po tym, jak jego gmina nie otrzymała środków na budowę hali sportowej.
- – Moim celem było, żeby ludzie nie głosowali na Prawo i Sprawiedliwość – mówi naTemat.
Wzory billboardów i banerów są cztery. Na jednym burmistrz napisał: "Drodzy Członkowie i Sympatycy Prawa i Sprawiedliwości z gminy Ustrzyki Dolne. Nie jest Wam przykro? Wasza partia źle potraktowała Naszą gminę w programie Polski Ład".
Na innym czytamy: "Tu mogła być hala sportowa, w której trenowałoby Twoje dziecko. Na razie nie będzie. Rząd Prawa i Sprawiedliwości nie dba o rozwój dzieci i młodzieży. Po raz kolejny niesprawiedliwie potraktował Ciebie i Twoją gminę. Wybory już niedługo. Pamiętaj wtedy o swoim dziecku. Potraktuj PiS tak samo, jak on Ciebie".
Miejsca, gdzie stanęły billboardy, nie są przypadkowe. – Jeden jest koło Biedronki na największym osiedlu w Ustrzykach, drugi przy wjeździe do Ustrzyk Dolnych od strony Leska. Myślę, że jest duża grupa osób, która była zaskoczona, że na coś takiego się odważyłem. Ale nie mam nic do stracenia. Gorzej już nie będzie – mówi burmistrz.
Oprócz billboardów rozwiesił jeszcze 20 banerów – pojawiły się w większości sołectw, ale też w Ustrzykach, np. na wprost kościoła i szkoły.
– Moim celem było, żeby ludzie nie głosowali na Prawo i Sprawiedliwość. Żeby ci, którzy głosowali na PiS, wiedzieli, jak zostali potraktowani. Nie ja, tylko oni. Przecież ta hala sportowa jest dla mieszkańców. Korzystałyby z niej ich dzieci, nie ja – podkreśla.
Czują się pokrzywdzeni przez Polski Ład
Bartosz Romowicz jest burmistrzem od 2018 roku. Nie jest zwolennikiem PiS, nieraz publicznie krytykował obecną władzę w kraju. Nieraz miał poczucie, że z tego powodu jego gmina była pokrzywdzona podczas rozdawania rządowych funduszy, o czym pisaliśmy w naTremat.
Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce na początku czerwca, gdy w ramach 2. edycji Rządowego Funduszu Polski Ład: Program Inwestycji Strategicznych do samorządów w całej Polsce trafiło 30 mld zł.
Gmina Ustrzyki Dolne dostała 400 tys. zł na budowę i modernizację infrastruktury drogowej – najmniej w całym województwie podkarpackim i jedną z najniższych kwot w całym kraju. Choć wnioskowała niemal o 10 mln zł – na budowę hali sportowej przy jedynej na Podkarpaciu Szkole Mistrzostwa Sportowego i Liceum Mistrzostwa Sportowego o profilu narciarskim.
– Gdyby to nie było do mediów, to powiedziałbym wulgarne słowo, jak się czuję ja i mieszkańcy gminy. Bardzo delikatnie rzecz ujmując, czujemy się potraktowani niesprawiedliwie. Wszyscy mieszkańcy czują się oszukani. Nie będę cytował niecenzuralnych słów, które padają pod adresem PiS – mówił nam wtedy Bartosz Romowicz.
Czarę goryczy przelała wizyta premiera Mateusza Morawieckiego 1 lipca w Ustrzykach Dolnych – przy okazji otwarcia kolei gondolowej w Solinie – na które on – jako jedyny samorządowiec z okolicy i gospodarz miasta – nie dostał zaproszenia.
– Wszyscy byli zaproszeni, tylko nie ja. O wizycie premiera dowiedziałem się nieoficjalnie w sklepie, gdy zobaczyłem, że w Ustrzykach nagle jest dużo policji, że biuro ochrony państwa jeździ po mieście, że są kontrole piesze. Potem zobaczyliśmy kolumnę rządową. Nieoficjalnie dowiedziałem się, że pani wojewoda i pan starosta bali się, że mógłbym powiedzieć panu premierowi coś niewygodnego i woleli mnie nie zaprosić – mówi.
Burmistrz zapewnia, że żadnej afery by nie robił. Że jeśli przyjeżdża prezydent czy premier, bez względu na przekonania, trzeba zachować się z klasą. – Podziękowałbym panu premierowi za przyjazd i poprosił o pomoc w rozwiązaniu naszych problemów. Łącznie z tym, że gdybym wcześniej wiedział o jego wizycie, przywitałbym go chlebem i solą – mówi.
Mieszkańcy reagują na billboardy
Plakaty miał już przygotowane wcześniej, wszystkie powiesił po wizycie Morawieckiego. Wywołały zaciekawienie. – Jeden z pracowników mówił ostatnio, że nawet na imieninach była o tym dyskusja. Myślę, że część ludzi otwiera oczy, bo nie wiedzieli, że inne gminy dostały takie pieniądze, a my nie. Słyszę też od mieszkańców, że taka jest prawda, jak jest napisane na plakatach – mówi burmistrz.
Sam osobiście wieszał banery. – Ludzie zatrzymywali się, pytali, o co chodzi. Osoby, które nie interesują się polityką, nie korzystają z mediów społecznościowych, nie miały pojęcia o tym, że składaliśmy wniosek na halę sportową i nie dostaliśmy na nią pieniędzy. Zdarzyło się, że niektórzy mówili: "Jak mogli nas tak potraktować. Przecież na nich głosowaliśmy". Zdarzyło się, że ktoś mnie zaczepił w sklepie i powiedział: "Dobrze, że pan to napisał, teraz wszyscy wiedzą. Wszędzie jest drogo, to też ich sprawka" – opowiada.
Jednak w drugą stronę reakcje też były. – Zatwardziali zwolennicy PiS twierdzą, że nie mam racji. Bez względu co jest napisane na banerach, twardego elektoratu PiS nic nie przekona. Myślę, że trafiłem raczej do elektoratu miękkiego, który może zmienić swoje preferencje wyborcze. Czy trafi? Okaże się w czasie wyborów – mówi.