Były prezydent Niemiec przeciw "błędnemu pacyfizmowi". "Chwyciłbym za broń"

Jakub Noch
14 lipca 2022, 20:33 • 1 minuta czytania
Po II wojnie światowej pacyfizm stał się jedną z podstaw niemieckiej demokracji. Rząd RFN uparcie stronił od poważniejszego angażowania Bundeswehry w wybuchające na świecie konflikty, a potężny przemysł zbrojeniowy odmawiał dostaw w rejony trwających starć, nawet jeśli broni potrzebowali sojusznicy. Teraz nastroje po zachodniej stronie Odry się jednak zmieniają. Potwierdza to najnowszy wywiad, którego udzielił były prezydent Niemiec Joachim Gauck.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Były prezydent RFN o "błędnym pacyfizmie"

Joachim Gauck to w Niemczech jeden z najważniejszych żyjących autorytetów. Jako luterański pastor w czasach NRD wspierał antykomunistyczną opozycję, w latach 90-tych kierował rozliczającym smutną przeszłość Federalnym Urzędem ds. Akt Stasi, w 2012 roku został natomiast pierwszym bezpartyjnym prezydentem Republiki Federalnej Niemiec. Do dziś z jego słowami liczą się zarówno chadecy, socjaldemokracji, jak i zieloni.

Nic więc dziwnego, że sporym echem odbił się wywiad, którego były prezydent na antenie stacji ZDF udzielił Markusowi Lanzowi. Joachim Gauck przyznał, iż wybuch wojny w Ukrainie i jej konsekwencje zmusiły go do rewizji poglądów pacyfistycznych. Polityk ocenił, że trwanie przy takich przekonaniach wynika ze szlachetnych pobudek, ale w tych czasach może okazać się po prostu naiwnością.

W rozmowie z Lanzem ostrzegł on przed "błędnym pacyfizmem". – To podejście, które nie prowadzi do dobra, a cementuje dominację niegodziwców, zbrodniarzy i nieludzkich postaci – stwierdził Gauck. Były prezydent RFN podkreślił, że pacyfizm nie może oznaczać "poddania się przed ludźmi pozbawionymi skrupułów". – Człowiek pozbawiony skrupułów nie zadaje sobie pytania, czy jest słusznym chwytanie za broń w celu wyegzekwowania swoich roszczeń – wskazał.

Gauck skrytykował tych, którzy "nie chcą brudzić sobie rąk" zdecydowanymi decyzjami wobec agresora. Jego zdaniem, w ten sposób zatwardziali pacyfiści "zdradzają podstawowe wartości, które pozwoliły im żyć tak, jak żyją".

Kiedy prowadzący zasugerował, że cześć Niemców sceptycznych wobec zaangażowania w wojnę w Ukrainie zmieniłaby zdanie, gdyby ostrzeliwano Berlin, 82-letni Joachim Gauck oznajmił, iż sam sięgnąłby po broń, gdyby zaszła taka potrzeba. Zauważył on jednak "zdumiewającą" zmianę, jak zaszła w świadomości niemieckiego społeczeństwa, które deklaruje dziś zwiększoną gotowość do obrony ojczyzny i popiera gigantyczne nakłady na zbrojenie.

Zeitenwende, czyli jak Niemcy budują największą siłę NATO w Europie

Jak wielokrotnie informowaliśmy w naTemat.pl, w pierwszych tygodniach po rosyjskiej inwazji na Ukrainę kanclerz Olaf Scholz zarządził tzw. Zeitenwende w niemieckiej polityce obronnej. W praktyce oznaczało to utworzenie w ekspresowym tempie nowego, wartego 100 mld euro budżetu na modernizację niemieckiej armii.

Na początku czerwca nad konkretnymi już przepisami zagłosowały Bundestag i Bundesrat. W ten sposób do realizacji przeszedł plan, który zakłada uczynienie z Bundeswehry najpotężniejszej siły NATO w Europie. Kluczowi gracze Sojuszu Północnoatlantyckiego planują w związku z tym przerzucić na barki Niemców znaczną część związanych z europejskim bezpieczeństwem obowiązków, które aktualnie spoczywają na US Army.

Na liście zakupów przygotowanej przez rząd Scholza są m.in. myśliwce wielozadaniowe F-35A Lighting II, które mają zastąpić samoloty Tornado przy operowaniu z głowicami jądrowymi zgromadzonymi w RFN w ramach programu NATO Nuclear Sharing. Gospodarczo-militarne relacje Berlina i Waszyngtonu zacieśni także zamówienie na ciężkie śmigłowce CH-47 Chinook.

Innym z kluczowych elementów tego planu jest wzmocnienie niemieckiej marynarki wojennej do tego stopnia, aby to ona – a nie flota rosyjska – była dominującą siłą na Morzu Bałtyckim.

Czytaj także: https://natemat.pl/416368,niemcy-najwieksza-armia-w-nato-w-europie