"To moja największa trauma szkolnych lat". Młodzi odpowiadają ministrowi ws. WF-u
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Utrudnienie zwalniania się z WF-u, zamiast rozwiązania problemów systemowych – to nowy pomysł Kamila Bortniczuka i Przemysława Czarnka
- Dlaczego młodzi nie chcą ćwiczyć na WF? Powodem fatalna infrastruktura, słynne "macie piłkę i grajcie" oraz brak możliwości umycia się po zajęciach
- – To moja największa trauma lat szkolnych – słyszę. To, że jest źle, już wszyscy wiemy. Młodzi mówią jednak, jak powinny wyglądać lekcje przedmiotu
Młodzi tłumaczą, co nie podoba im się we WF-ie i jak widzą ten przedmiot
– Zwolnienia z lekcji WF-u, semestralne lub dłuższe, będą respektowane tylko wtedy, jeśli wystawi je lekarz specjalista, a nie lekarz rodzinny – zapowiedział w rozmowie z RMF FM minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.
Jak dodał, jego pomysł spotkał się z aprobatą Przemysława Czarnka. Rząd Prawa i Sprawiedliwości przez ostatnie siedem lat nie pomyślał jednak o tym, jak sprawić, by lekcje wychowania fizycznego były dla młodych atrakcyjne.
A dziś atrakcyjne nie są. Z czym kojarzą się młodym? – To moja największa trauma lat szkolnych – mówi mi Aneta, po czym dodaje: – Osoby w okresie dojrzewania po WF-ie nie mogą zadbać o podstawy higieny. To nie jest komfortowe siedzieć od 8:00 do 16:00 we własnym pocie.
Brak natrysków jest problemem kluczowym. Niestety, jego rozwiązanie wymaga niemałych nakładów finansowych. Co więcej, nawet gdyby młodzież miała dostęp do pryszniców, uczniowie musieliby pędzić, by zdążyć przed dzwonkiem, wzywającym na kolejny przedmiot.
Na to zwraca uwagę Maja. – Unikałam WF-u, bo byłam zmęczona w środku dnia i nie chciałam się pocić. Chciałabym mieć czas, żeby spokojnie się przebrać, wziąć prysznic, a nie spocona śpieszyć się przed kolejnym zajęciami – opowiada.
"WF obrzydził mi brak sali gimnastycznej"
Co więcej, poważnego remontu wymaga wiele samych sal gimnastycznych. Infrastruktura niejednokrotnie uniemożliwia przeprowadzenie wymarzonych przez uczniów zajęć. To właśnie zniechęciło do WF-u Maję. – Obrzydził mi je brak sali gimnastycznej. Ćwiczyliśmy na kawałku piętra – wspomina.
O infrastrukturze mówi także Olga. Dla niej podstawa porządnego WF-u to miejsce, gdzie można komfortowo się przebrać. – To karygodne, że wiele szkół nie zapewnia dostępu do dobrych szatni, tylko każe się przebierać w małym pomieszczeniu, albo na sali gimnastycznej, przy wszystkich w klasie – krytykuje.
O szatniach mówi również Mateusz. – Na WF-ie przebieraliśmy się w malutkiej klitce, która była połączeniem magazynku na piłki i szatni. Tam nie dało się wejść, a co dopiero zmienić spodni czy koszulki – ocenia.
Aleksandra zaś zwraca uwagę na niedostosowane kryteria oceniania. – To jakiś żart – podsumowuje i mówi o swoim przykładzie. – Mam 155 cm i ważę 45 kg. Jak miałam rzucić piłką lekarską na 6 m? Przecież przepukliny można dostać – słyszę.
Według Mai WF w ogóle nie powinien podlegać ocenie. – Ten przedmiot powinien stanowić formę wyładowania napięcia i emocji, a nie być powodem do stresów, bo trzeba odbić piłkę do siatkówki 20 razy, żeby dostać dwójkę – proponuje.
Wszyscy moi rozmówcy jednym głosem wskazują – na lekcjach WF-u podejście do ucznia powinno być indywidualne. A już na pewno nie powinno dochodzić do wyśmiewania, o którym mówi mi Adam.
– Nie podobało mi się wyśmiewanie i wykluczanie osób mniej wysportowanych lub nielubiących sportu przez innych uczniów – zauważa. Słynny przypadek "ostatniego wybranego do drużyny" zna każdy, kto przeszedł przez polską szkołę.
Dla Adama idealny WF, to WF na wzór Szkolnych Klubów Sportowych. – Taki na zasadach SKS, czyli każdy wybiera sport, jaki lubi, jaki chce uprawiać, czy jakiego chce spróbować i idzie w tym kierunku – wyjaśnia.
Przed Bortniczukiem i Czarnkiem nie lada wyzwanie
Na to uwagę zwraca również Aleksandra. – Fajna byłyby możliwość wyboru np. aerobiku, siatkówki lub pływania. Tak, jak robi się to raz na semestr na studiach – słyszę. Ona jednak takiego wyboru nie miała. Cały okres edukacji szkolnej upłynął pod znakiem siatkówki. – Ile można? – pyta.
Maciej zaś stwierdza, że WF powinien uczyć nie rywalizacji, a gry zespołowej. – Obecnie WF jest krzywdzący dla części z nas – ocenia i dodaje: – Nie uczymy się o zdrowym trybie życia, higienie czy profilaktyce.
Kolejny problem, który pojawia się w niektórych szkołach? Łączenie grup męskich i żeńskich. Do tego, według Moniki, dochodzić nie powinno. Co więcej, według niej, podczas lekcji WF-u uczniowie nie powinni być do niczego zmuszani.
– Nie widzę najmniejszego sensu w zmuszaniu kogoś do grania w grę, której nie chce. I odgórnego narzucania, w co się gra – przekonuje.
Dostęp do natrysku, indywidualne podejście do ucznia, dostosowanie infrastruktury, kryteriów oceniania, nauka zasad fair play, różnorodność dyscyplin oraz edukacja prozdrowotna – tak lekcje WF widzą młodzi.
Przed Przemysławem Czarnkiem i Kamilem Bortniczukiem nie lada wyzwanie. Jeśli jednak dalej będą ograniczać problem systemowy do sprawy zwolnień lekarskich, kwestia braku chęci do udziału w zajęciach może się jedynie pogłębiać.