"Bardzo duże podwyżki cen chleba". PiS-owski minister szczerze o tym, co czeka Polaków

Rafał Badowski
27 lipca 2022, 22:27 • 1 minuta czytania
Minister rolnictwa Henryk Kowalczyk uważa, że grubą przesadą jest twierdzenie, że chleb może kosztować jesienią 10 złotych. Jednocześnie PiS-owski urzędnik w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" przyznaje, że podwyżki cen chleba mogą wynieść aż 20-30 proc.
Minister rolnictwa Henryk Kowalczyk pociesza Polaków, że ceny chleba mogą wzrosnąć "jedynie" o 30 proc. Fot. Jacek Dominski / REPORTER

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Minister Henryk Kowalczyk w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" zaznacza jednak, że wszystko zależy od wielkości zbiorów oraz losów wojny w Ukrainie. Jednocześnie zaznaczył, że tempo wzrostów cen mięsa już nie będzie tak duże jak dotychczas.

Jak podaje GUS, przez ostatnie pół roku podrożało o około 16 proc. Średnio, bo na przykład drób podrożał o ponad 30 proc.

Henryk Kowalczyk odniósł się także do słów Donalda Tuska, który napoczątku lipca mówił o cenie chleba w granicach... 10-30 zł. - Dobry rząd ma zdolność zapewnienia ludziom chleba dobrego i taniego, a nie za 10 zł, nawet 30 zł - powiedział Tusk na konwencji PO w Radomiu. Kowalczyk nazwał słowa byłego premiera "bzdurami". - Jeśli słyszę premiera Tuska, który z jednej strony twierdzi, że zalewa nas zboże, a z drugiej strony straszy, że chleb będzie po 10 zł albo i drożej, to gdzie tu jest logika? Apeluję więc, by takich bzdur nie opowiadał - powiedział. Jak wyraził się minister rolnictwa, "żadne zboże z Ukrainy nas nie zalało". - Fakty są takie, że do końca czerwca przyjechało do nas 640 tys. ton ukraińskiego zboża. W tym czasie z Polski wywieźliśmy 1,4 mln ton, czyli ponad dwa razy więcej. Mało tego, z Ukrainy przyjechała do nas głównie - w 98 proc. - kukurydza - powiedział. Kowalczyk zapowiedział jeszcze, że w przyszłości żadne zboże z Ukrainy także nie zaleje Polski ze względu na przepustowość granic. To, które trafi do Polski, ma być następnie eksportowane między innymi do krajów Afryki Północnej.

Chleb za 10 zł?

Przypomnijmy, że doniesienia o tym, że za chleb możemy płacić niedługo 10 złotych, pojawiły się w marcu. Jak ostrzegali piekarze, trwająca wojna w Ukrainie drastycznie wpłynęła m.in. na ceny mąki. Ta wzrosła o 30 proc. z miesiąca na miesiąc. Dalsze braki mogą się skończyć tylko w jeden sposób – podwyżkami dla konsumentów. – Za kilogram mąki trzeba już zapłacić 2,60 zł, o 30 proc. więcej niż przed miesiącem. To oznacza, że skutki wojny zaczynają być widoczne w cenach surowców – wyjaśniał "Gazecie Prawnej" Sławomir Butka, prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarnictwa RP.

Jak na razie konsumenci nie powinni jeszcze odczuć tego przy ladzie piekarni. To może się jednak szybko zmienić. Podwyżki sięgnąć mogą nawet kilkudziesięciu procent.

– Jeśli dziś bochenek chleba kosztuje średnio ok. 5 zł, to jego cena skoczy do ponad 6 zł. W kolejnych miesiącach nie wykluczam dalszych wzrostów i ceny bliższej 9–10 zł na koniec roku – ocenia Butka.

To oczywiście efekt toczącej się wojny w Ukrainie. Kraj ten był dotychczas jednym z największych producentów zbóż. Pierwsza w eksporcie jest zaś Rosja.