Pokazano rozmowę Tuska z wyborcą w Gliwicach. Kaczyński mógłby wziąć ją sobie do serca

Adam Nowiński
03 sierpnia 2022, 14:25 • 1 minuta czytania
Od kilku tygodni mówi się o tym, że Jarosław Kaczyński odcina się od uczestników swoich spotkań kordonem ochrony. A jak wyglądają rozmowy z Donaldem Tuskiem? W sieci pojawiło się wymowne nagranie.
Donald Tusk rozmawia z wyborcą w Gliwicach. Zrzut ekranu z Twitter.com / @NocnaZ

Przez ostatnie dwa miesiące Jarosław Kaczyński wraz z Prawem i Sprawiedliwością jeździł po Polsce i walczył o odratowanie topniejących słupków poparcia. Poza wpadkami słownymi prezesa partii rządzącej drugim z dominujących elementów była "ekskluzywność" spotkań.


Kaczyńskiemu zawsze towarzyszyła ochrona, a na "wizyty gospodarskie" mogli wejść tylko sympatycy partii, a w niektórych miastach tylko osoby, które zarejestrowały się na liście w siedzibie PiS. W Kórniku do działań zaangażowano funkcjonariuszy na koniach. To wzbudziło szczególne emocje opinii publicznej, bowiem wychodzi do obywateli z coraz to większą "obstawą".

Tusk? Bez ochrony

Tymczasem w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym przedstawiono, jak sytuacja wygląda na spotkaniach z wyborcami podczas objazdówki po Polsce Donalda Tuska. To pochodzi z wizyty w Gliwicach.

Jeden z przechodniów zaczepił Tuska i narzekał, że obecnie społeczeństwo nie myśli o tym, że jak "jest coś nie tak", to trzeba się zebrać i zacząć działać, a nie oczekiwać od rządu, że coś z tym zrobi.

Lider PO wyjaśnił mu, że to są podstawy demokracji. Mężczyzna podziękował Tuskowi za rozmowę i przyznał, że nie jest zwolennikiem jego partii, ale chciałby, żeby więcej było takich polityków. Były premier nie pozostał mu dłużny i stwierdził, że "chciałby z każdym móc tak dyskutować bez emocji".

Kanthak mówi, po co Kaczyńskiemu ochrona

Temat ochrony prezesa PiS jest cały czas żywy w debacie publicznej. W jednym z programów na antenie Polsat News sens posiadania "obstawy" przez Jarosława Kaczyńskiego próbował tłumaczyć Jan Kanthak. Polityk oburzył się na pytanie o odgrodzenie prezesa Prawa i Sprawiedliwości od społeczeństwa.

– Gdyby prezes Kaczyński nie miał ochrony, to zostałby zamordowany przez pana Cybę – wypalił w rozmowie z Agnieszką Gozdyrą.

Przypomnijmy, że Ryszard Cyba w 2010 roku zamordował członka obecnego obozu władzy Marka Rosiaka. Do morderstwa na tle politycznym doszło w biurze PiS w Łodzi. Jak dodał Kanthak, Cyba chciał zamordować Jarosława Kaczyńskiego.

"On sam powiedział, że chciał zastrzelić Jarosława Kaczyńskiego"

– On sam powiedział, że chciał zastrzelić Jarosława Kaczyńskiego, ale była ochrona, która mu to uniemożliwiła, w związku z czym zamordował działacza partii – przekazał. Według posła Solidarnej Polski podobna sytuacja może się powtórzyć.

Następnie odwołał się do ostatniego incydentu w Gnieźnie, gdy kolumna prezesa PiS została obrzucona jajkami. – Nagranie, kiedy jakiś facet rzuca kamieniami (jajkami - red.) do pojazdów, w których siedzi Jarosław Kaczyński... – kontynuował. Polityk przypomniał także hasło Radosława Sikorskiego o "dorżnięciu watahy"

– Gdyby prezes nie miał ochrony, to tego typu sytuacja mogłaby się powtórzyć, bo w tej chwili jest wywoływana taka atmosfera – ocenił. Kto wywołuje "taką atmosferę". Kanthak od razu wskazał winnego. Jest nim oczywiście Donald Tusk.

– Nikt nie wprowadził do przestrzeni publicznej do dyskursu publicznego tyle nienawiści co Platforma Obywatelska, a szczególnie Donald Tusk – zarzucił.

Jak pisaliśmy jeszcze w 2020 roku w naTemat, z wyliczeń Onetu wynika, że roczny koszt ochrony przez policję willi Jarosława Kaczyńskiego wynosi 1 mln 800 tys. zł. W 2019 roku media informowały, że osobista ochrona prezesa może kosztować 1,6 miliona złotych rocznie.