Lewandowski zablokuje powrót Messiego? FC Barcelona ma duży problem, konflikt w tle
- Prezydent Barcy zapowiedział, że chce powrotu Leo Messiego na Camp Nou
- Argentyńczyk oglądał zespół w meczu o Puchar Gampera i chciałby wrócić
- Na drodze może mu stanąć Robert Lewandowski, obaj za sobą nie przepadają
- Czuję moralny dług wobec Leo i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby Lionel Messi miał najlepsze zakończenie swojej kariery w Barcelonie - mówił niedawno prezydent Barcelony Joan Laporta. Sternik Dumy Katalonii przed rokiem wrócił na stanowisko, by ratować tonący w długach i pogrążający się w chaosie klub. Jednak poza aspektami finansowymi musiał stawić czoła sportowej degrengoladzie, która postępowała. A że jedno szło w parze z drugim, odejść musiał największy piłkarz w składzie.
I najdroższy zarazem, bo FC Barcelona wydawała na umowę Argentyńczyka fortunę. A ten nie chciał jej renegocjować i grać - jak uczynili jego koledzy z szatni - za jej namiastkę, albo nawet za darmo. Mógłby sobie na to pozwolić.
Leo Messi chciał zmiany, Barca jej potrzebowała i tak 8 sierpnia 2021 roku napisała się historia. Gwiazdor zalał się łzami, pożegnał klub, który dał mu wszystko i którego stał się symbolem. "Ten kontrakt zrujnował Barcelonę" - pisały media w Hiszpanii, zwracając uwagę na to, że ten ruch był konieczny. Messi wybrał Paris Saint-Germain.
Joan Laporta żegnał geniusza, ale sam nie pogodził się nigdy z jego odejściem.
I niemal dokładnie rok po odejściu „Atomowej Pchły” Barcelona zaprezentowała się światu jako nowa siła, która chce wrócić na szczyt w futbolu. Xavi Hernandez przebudował zespół, klub walczy z długami i pozyskuje gwiazdy, a nowym bohaterem Camp Nou ma być Robert Lewandowski. I jest.
Najpierw prezentacja, potem wspaniały mecz o Puchar Gampera, bramka i dwie asysty. Szaleństwo fanów. A wszystko na trybunach obserwował Lionel Messi. W roli gościa, a nie króla. A przecież grał w klubie 21 lat, przez większość tego czasu był na świeczniku.
Dziennikarze Radio Catalunya zauważyli, że to pierwsza taka wizyta Leo Messiego w Barcelonie od roku, czyli od momentu, gdy odszedł do PSG. I zaraz powstała seria materiałów o tym, że 35-letni Argentyńczyk wróci do Barcy i że rozmowy już ruszyły. Piłkarz ma wrócić za rok - w tym klubu nie stać na jego kontrakt i na oczekiwania finansowe, bo te są wielkie - a Duma Katalonii zaoferuje mu umowę na dwa lata. I szansę zakończenia kariery na Camp Nou.
Dziennik „El Pais” dementuje te doniesienia i wskazuje, że relacje Lionela Messiego z Robertem Lewandowskim nie są dobre, a to kluczowe dla powrotu gwiazdora do klubu. Zaczęło się pod koniec 2021 roku, gdy finiszował plebiscyt Złotej Piłki. Obaj szli łeb w łeb, ale wygrał Argentyńczyk. - Robert, myślę, że zasłużyłeś na Złotą Piłkę w 2020 roku, "France Football" powinno ci ją przyznać. Wszyscy wiemy, że ci się należała, byłeś wtedy zwycięzcą - mówił Messi do naszego gwiazdora. W sposób, który nie mógł mu się spodobać.
Robert Lewandowski odniósł się do słów rywala kilka dni później. - Chciałbym, żeby to była szczera deklaracja wielkiego piłkarza, aby nie były to tylko puste słowa - odparł kapitan reprezentacji Polski. Teraz to piłkarz PSG miał dość komentarzy rywala, zareagował bardzo mocno. - Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie to, co powiedział Lewandowski, nie przywiązywałem do tego większej wagi - powiedział dziennikarzom.
Dziś zdaniem dziennikarzy „El Pais” relacje obu piłkarzy nie są zbyt dobre, a to mogłoby rozsadzić szatnię Barcy od środka. Messi w klubie z Katalonii będzie numerem jeden, albo w ogóle go nie będzie.
A poza tym wciąż na przeszkodzie stoją finanse. Dziś Barca nie może go zatrudnić, ma problem ze zgłoszeniem nowych piłkarzy do sezonu w LaLiga. A co dopiero Lionela Messiego, któremu trzeba by zapłacić krocie? Za rok to co innego, klub ma być na innym etapie, także pod względem budżetu.
Jest jeszcze jedna kwestia, która jest niezwykle ważna, być może ważniejsza niż relacje na linii Lewandowski - Messi. Argentyńczyk ma bardzo chłodne relacje z prezydentem klubu. Rok temu mówił podczas pożegnania, że chciał zostać. - Zrobiłem wszystko, by tak się stało. Klub? Nie wiem - wypalił na oczach świata. A Joan Laporta dwa dni wcześniej opowiadał o tym, że budżet nie udźwignie kontraktu Leo Messiego. Jakby chciał przyznać, że ten nie zgodził się na niższe zarobki.
Relacje obu ochłodził jeszcze transfer Roberta Lewandowskiego. Prezydent klubu zachwalał Polaka, postarał się o godną oprawę, podkreślał wiele razy, jak bardzo „Lewy” chciał przyjść na Camp Nou. Lionela Messiego to wszystko może boleć, zwłaszcza patrząc na uwielbienie, z jakim kibice powitali swojego nowego bohatera. Przecież od zawsze to on był w tym miejscu, prawda? Dziennikarze zachwycili się stylem gry Blaugrany, jej wygraną 6:0 z UNAM Pumas. „Messi w tym zespole strzeliłby 50 bramek” - twierdzą.
Trener Xavi Hernandez wiele razy publicznie przyznawał, że z Argentyńczykiem się przyjaźni. Że przerwał wakacje przed rokiem, by pożegnać go osobiście. Że znalazłby dla niego miejsce w składzie, choć na razie sam nie wierzy, by „Atomowa Pchła” wróciła już tego lata. - Ma ważny kontrakt, nie wiem, czy to teraz w ogóle możliwe - mówił o powrocie Lionela Messiego już teraz. A symbol Barcelony, dla której strzelił 672 bramki i w barwach której zagrał 778 meczów, ma chcieć odejść z Paryża.
Wydaje się dziś dalej od swojego ukochanego klubu niż kiedykolwiek wcześniej. - Do czasu mistrzostw świata nie będę podejmował żadnych decyzji w sprawie swojej przyszłości, zarówno na poziomie reprezentacji, jak i klubu - zadeklarował niedawno.
Barcelona marzy o jego powrocie, o tym by dopełnił niezwykłą karierę i zamknął ją na Camp Nou. Na przeszkodzie może stanąć mu jeden człowiek: Robert Lewandowski. Obaj spotkają się już wkrótce, w fazie grupowej MŚ. Po dwóch stronach boiska oczywiście.