Ksiądz z TikToka o dzieciach poczętych metodą in vitro. Tak skomentował podręcznik Czarnka
- Popularny w sieci ksiądz Sebastian Picur wyjawił, co myśli na temat dzieci poczętych metodą in vitro
- Jeden z ojców dziecka poczętego metodą in vitro zrobił zbiórkę na pozwanie Przemysława Czarnka i zebrał do tej pory 600 proc. potrzebnej mu kwoty
- Ekspertka TVP Anna Derewienko porównała natomiast dzieci z in vitro do psów z hodowli
Co ksiądz myśli o dzieciach z in vitro?
Ostatnio media obiegła informacja o treści podręcznika do nowego przedmiotu "Historia i Teraźniejszość". Jego autor stosowanie metody in vitro w celu leczenia niepłodności porównuje do "produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli".
Rodzice dzieci poczętych w ten sposób byli oburzeni, do tego stopnia, że powstała nawet zbiórka pieniędzy na rzecz wytoczenia procesu sądowego Przemysławowi Czarnkowi. Pozwanie szefa resortu edukacji oraz twórców podręcznika do nowego przedmiotu zapowiedział autor internetowej zrzutki.
Co więcej, do dyskusji na temat in vitro w obrzydliwy sposób odniosła się ekspertka TVP Anna Derewienko, która także uznała, że dzieci poczęte metodą in vitro mają wiele wspólnego z psami z hodowli.
Jedna z internautek nawiązując do tej dyskusji, napisała księdzu Sebastianowi komentarz o treści: "Przecież dziecko poczęte naturalnie lub przez in vitro jest takie samo i tak samo ważne". Ksiądz postanowił to krótko skomentować w wideo, które udostępnił na TikToku.
Przywołuje na nim słowa swojej obserwatorki, dodając: "Tak, bez względu na rodzaj poczęcia, każde dziecko ma taką samą godność, wartość, ma prawo do życia, miłości i zbawienia". Okazuje się, że ksiądz miał w sobie więcej otwartości niż autor podręcznika i ekspertka TVP.
Dzieci z in vitro jak psy
Przypomnijmy jednak, co dokładnie chcieli przekazać autor podręcznika do HiT-u oraz niezawodna ekspertka Anna Derewienko.
"Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci?" – pisze autor podręcznika.
Te słowa oburzyły opinię publiczną, a w szczególności rodziców dzieci poczętych metodą in vitro. W "Faktach po faktach" w TVN24 gościem mama dziecka poczętego w ten sposób. Tłumaczyła, że jej dziecko może czuć się dyskryminowane przez rówieśników, biorąc pod uwagę to, co napisano w książce. Przedmiot wchodzi do polskich szkół od września, więc jej obawy są zrozumiałe.
I właśnie ten materiał rozwścieczył Annę Derewienko, która tak skomentowała słowa zmartwionej matki: "Szczerze? Tylko się nie zes***cie! Pomyślcie do k**** nędzy o dzieciach z domów dziecka!!! Nie mogę tego słuchać! Tych bab się nie da słuchać!".
Dalej wyjaśniła swoje teorie na temat tego, że dzieci z in vitro są niczym psy z hodowli, a dorośli powinni zainteresować się raczej tymi ze schronisk, czyli domów dziecka.