Szalony plan Barcelony, zaraz będą kolejne zakupy. Żyją na kredyt, a będą wydawać miliony
- FC Barcelona planuje kolejne trzy wielkie transfery jeszcze tego lata
- Duma Katalonii musi się też zacząć pozbywać niechcianych piłkarzy
- Na razie początek sezonu wypadł w Barcy przeciętnie, kibice chcą więcej
FC Barcelona ma ponad miliard euro zadłużenia i od niemal dwóch lat stoi na krawędzi. Upadek czy odbudowa? Nowe władze Dumy Katalonii wybrały drogę zadłużania klubu i przebudowy składu, by zacząć zarabiać i spłacać dawne zaległości. Pomysł jest ryzykowny, ale na razie przynosi spektakularne efekty. Na Camp Nou latem trafili Robert Lewandowski, Franck Kessie, Andreas Christensen, Raphinha oraz Jules Kounde. A to nie koniec.
Media w Hiszpanii informują, że Barca ma kolejne cele i nie zamierza z nich rezygnować. Celem numer jeden jest Portugalczyk Bernardo Silva, który jest zmiennikiem w Manchesterze City. Chce odejść, a jego wartość to 80 mln euro, czyli jak na standardy Barcelony bardzo dużo. Z Chelsea Londyn na Camp Nou ma się przeprowadzić Marcos Alonso, który może kosztować nawet 12 mln euro.
Ekipę The Blues miał również opuścić Cesar Azpilicueta, ale zdecydował się pozostać na Stamford Bridge. Dlatego na celowniku są inni prawi obrońcy: Jeremie Frimpong z Bayeru Leverkusen, Aaron Wan-Bissaka albo Diogo Dalot z Manchesteru United, Juan Foyth z Villarrealu oraz Thomas Meunier z Borussii Dortmund. Ten ostatni to podobno faworyt do zmiany klubu, a Barca ma za Belga zapłacić ok. 15 mln euro.
Latem Duma Katalonii zapłaciła za nowych piłkarzy już 153 mln euro, ale końca transferów nie widać. Klub nie mógł już zarejestrować Julesa Kounde, który nie zagrał na początek LaLiga z Rayo Vallecano. Wszystko przez brak środków na opłacenie umowy Francuza zgodnie z przepisami Primera Division. Jak więc zarejestrować nowych graczy? Rozwiązanie jest proste: trzeba się pozbyć piłkarzy, którzy w klubie nie są potrzebni.
I tak stanie się już we wtorek z Memphisem Depayem, który ma zostać zaprezentowany jako nowy piłkarz Juventusu Turyn. Holender trafił na Camp Nou latem 2021 roku za darmo i odejdzie też za darmo, choć jego wartość to ok. 25-30 mln euro. Ale Duma Katalonii na nim nie zarobi tak, jak na innych niechcianych piłkarzach: Samuelu Umtitim, Martinie Braithwaite czy Miralemie Pjaniciu. Wciąż ważą się losy Frenkiego De Jonga, który chce zostać.
Kataloński gigant zdaje się nie widzieć swoich problemów i realizować wizję, która ma mu dać zarobki w przyszłości. I wówczas zredukować ogromne długi, których narobiły poprzednie władze Barcelony. Powrót na szczyt i triumfy na arenie europejskiej mają to ułatwić, tak samo jak planowana rozbudowa Camp Nou i kolejne inwestycje. Na razie Barca musi się ratować dźwigniami finansowymi.
I zacząć grać na poziomie, bo na początek sezonu LaLiga Blaugrana tylko zremisowała 0:0 z Rayo Vallecano na swoim boisku. Gole strzelili co prawda Robert Lewandowski i Franck Kessie, ale oba ze spalonych i obu sędziowie nie uznali. Kolejna okazja, by wygrać pierwszy mecz w sezonie, już w niedzielę. FC Barcelona na wyjeździe zmierzy się z Realem Sociedad San Sebastian. Pojedynek rozpocznie się o godzinie 22:00.