Jakimowicz pójdzie na dno razem z PiS. Gdy to się wydarzy, ważne będą dwie rzeczy [OPINIA]

Anna Dryjańska
23 sierpnia 2022, 17:34 • 1 minuta czytania
"Pieprzyć ksenofobicznych troglodytów" – napisał prezenter Maciej Dowbor, solidaryzując się z aktorem Pawłem Delągiem, bezpardonowo zaatakowanym przez gwiazdora TVP Jarosława Jakimowicza. Sentyment stojący za tym wezwaniem jest zrozumiały, problem w tym, że troglodycie może się to spodobać.
Jarosław Jakimowicz, gwiazdor TVP Info za PiS. TRICOLORS/East News

Jarosław Jakimowicz. Gwiazdor TVP w akcji

Wszystko zaczęło się od wywiadu Pawła Deląga. Aktor zapytany o swojego byłego kolegę z planu "Młodych wilków", Jarosława Jakimowicza, z dużą dozą dyplomacji odpowiedział, że jego obecna działalność napawa go smutkiem. Deląg dodał, że nie widzi sensu w kręceniu trzeciej części popularnego niegdyś filmu. I się zaczęło. 


Rozjuszony Jakimowicz stanął w obronie swojego obrażonego majestatu. Okrutnie kalecząc język polski, napisał na Instagramie, jakoby Deląg był gejem. Pomiędzy błędami ortograficznymi i literówkami zaczął się odgrażać, że ujawni listę jego partnerów. Cały ten strumień nieświadomości Jakimowicz okrasił zapewnieniem, że orientacja Deląga nigdy nie była dla niego problemem (logiczne, prawda?).

Jakimowicz kontra Dowbor

Gdy Deląg odniósł się do sprawy w mediach społecznościowych, publicznie wsparł go dziennikarz Maciej Dowbor. "Pieprzyć ksenofobicznych troglodytów, zacofanych pseudopatriotów, karierowiczów, którzy dla hajsu i fejmu są gotowi na wszystko. Trzymaj się brachu" – napisał prezenter. 

Jakimowicz musiał rozpoznać się w tym opisie, bo znowu się spienił. Tym razem zaczął szantażować Dowbora, że ujawni jego rzekome problemy zdrowotne i zrobi "czystkę w środowisku". Mąż Joanny Koroniewskiej zareagował na to śmiechem. Ciąg dalszy zapewne nastąpi.

Jakimowicz. Życie jak kiepski film

Sytuacja jest tragikomiczna na wielu poziomach. Oto facet, którego PiS wyciągnął z niebytu, a on odwdzięcza się hektolitrami wazeliny na antenie TVP Info (np. słynne peany na cześć Antoniego Macierewicza), ocenia karierę filmową znacznie bardziej utalentowanego byłego kolegi po fachu (co swoją drogą nie jest specjalnie trudne, bez obrazy panie Deląg). 

Co więcej, dumny Jakimowicz, który w swojej autobiograficznej książce "Życie jak film" chwalił się tym, jak "zamówił" sobie dziewczynkę z Tajlandii (w końcu łaskawie uznał, że 12-letnie dziecko jest jednak trochę za małe, by je przelecieć), śmie robić komuś zarzut z powodu domniemanych, konsensualnych związków. Bo heteroseksualista, w tej chorej optyce, jest lepszy, nawet jeśli uczestniczy w w czymś tak obrzydliwym.

I żeby tego było mało Jakimowicz, wannabe-hiena cmentarna (szeroko rozwodził się o swoich planach rabowania żydowskich grobów, dopiero grabarz uświadomił mu, że się nie obłowi), który starannie podkreśla, że nie został prawomocnie skazany za napad na pocztę w Niemczech, grozi palcem, zapowiadając jakieś "oczyszczenie środowiska". 

Króciutki lont, wielkie ego

Na to wszystko można zareagować gorzkim śmiechem, ale warto przypomnieć sobie dwie głośne swego czasu wypowiedzi. – PiS ośmielił lumpiarstwo – powiedziała prof. Jadwiga Staniszkis. – Jak mnie obrzyga pijany w autobusie, to nie jest obelga – stwierdził kiedyś prof. Władysław Bartoszewski.

Jakimowicz jest właśnie tym – agresywnym, zakompleksionym gościem z króciutkim lontem, któremu niewiele trzeba, by kogoś werbalnie obrzygać. Pod wpływem czy na trzeźwo, to kwestia drugorzędna. Jest modelowym pisowskim nowym człowiekiem – regułą, a nie wyjątkiem w patosystemie TVPiS. 

Jakimowicz pójdzie na dno razem z PiS

Jednak wszystko się kiedyś skończy. Skoro upadały największe imperia, upadnie także Prawo i Sprawiedliwość. Pytanie tylko, kiedy, ale to nieuchronne. A z tym okrętem na dno pójdą tacy osobnicy jak Jakimowicz. I on o tym wie. 

Gdy to się wydarzy, ważne będą dwie rzeczy.

Po pierwsze zbadanie, czy był finansowany z naszych podatków w legalny sposób, a więc czy nie mamy do czynienia z nienależnym wynagrodzeniem.

Po drugie otoczenie Jakimowicza kompletnym ostracyzmem – żadnych wyciągniętych rąk, żadnych łzawych wywiadów w kolorowych czasopismach. Po prostu trzeba będzie bardziej chronić poczty – i cmentarze.