Prezenterka "Wiadomości" naprawdę to powiedziała! "Z rządu popłynęły same dobre informacje"
- Gościem "Wiadomości" TVP był wiceminister finansów Artur Soboń
- Prowadząca program Edyta Lewandowska zwróciła uwagę, że podwyżki o 40 proc. za ogrzewanie i ciepłą wodę to... dobre informacje
- Komentarzom w mediach społecznościowych nie było końca
Szalejąca drożyzna spędza sen z powiek Polakom. Jednak w "Wiadomościach" TVP, których oddanie partii rządzącej jest już legendarne, służba na odcinku propagandy naprawdę weszła za mocno. Aż trudno uwierzyć, że prezenterka mogła powiedzieć takie słowa na wstępie rozmowy z przedstawicielem rządu. Będą memy, oj będą.
Gościem "Wiadomości" w TVP Info był wiceminister finansów Artur Soboń. Rozmowę prowadziła Edyta Lewandowska. Wstęp był taki, że nie powstydziłby się go "Dziennik Telewizyjny" z czasów słusznie minionych. A może nawet tam byłby czymś kuriozalnym.
"Dziś z rządu popłynęły same dobre informacje. Podwyżka za ogrzewanie i ciepłą wodę dla odbiorców indywidualnych nie będzie wyższa niż 40 proc." - zaczęła rozmowę Edyta Lewandowska.
Jak w ogóle mogły paść takie słowa? Inflacja w Polsce bije kolejne rekordy. Ale to nie wszystko, bo ceny wielu produktów spożywczych wzrastają nawet o kilkadziesiąt procent.
W piątek 12 sierpnia Główny Urząd Statystyczny podał dane dotyczące inflacji w lipcu 2022. Według nich, w minionym miesiącu wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych osiągnął rekordowy poziom 15,6 proc. rok do roku.
Drożyzna w Polsce. Polacy zaczęli kraść?
Jak pisaliśmy w naTemat, dobici drożyzną Polacy najwyraźniej zaczęli kraść. Rekordowe wzrosty cen w Polsce musiały gdzieś znaleźć ujście w prozie życia. Wielu z nas nie stać na podstawowe produkty żywnościowe, których ceny szybują. Jak wynika z danych policji, w ostatnim czasie występuje szczególnie dotkliwie plaga drobnych kradzieży w sklepach. Ich liczba wzrosła w ciągu roku aż o 28 proc.
Podane przez policję liczby to jeszcze nic, bo w rzeczywistości kradzieży może być nawet dwa razy więcej. Polakom nie robi nawet różnicy, gdzie kradną. Równie dobrze mogą to robić na małym straganie, jak i w dużym sklepie.
- Tu sobie weźmie marchewkę, tam sobie weźmie pietruszkę - mówiła TVN24 Brygida Kowal, sprzedawczyni na bazarze. Kobieta nawet nie ukrywała, że nie dzwoni na policję, bo sporo formalności i "szkoda czasu".
Ostatnio z jednego z hipermarketów w Łodzi starsza pani wyniosła kilka topionych serków. Była głodna, a ostatnie pieniądze musiała wydać na leki. - Dostała w prezencie i obiecała, że nigdy więcej tego nie zrobi - powiedział Łukasz Rózga z agencji ochrony "Red Point Security" w Łodzi.
Liczba drobnych kradzieży wzrosła w ciągu roku aż o 28 procent, a kradnących nie odstraszają kary. Albo inaczej: bardziej odstrasza ich drożyzna. Policjant w rozmowie z TVN24 tłumaczy, że w przypadku wykroczenia może być to nawet kilkaset złotych, a przestępstwa - kara pozbawienia wolności do 5 lat.