Był wielki, ale nigdy nie osiągnął z kadrą sukcesu. Dawid Murek komentuje naszą drużynę przed MŚ
- Dawid Murek rozegrał w kadrze Polski 277 oficjalnych spotkań.
- Legendarny siatkarz występował w reprezentacji w latach 1996-2008.
- Murek aktualnie jest trenerem w pierwszoligowej Gwardii Wrocław.
Zawodnik, którego śmiało można zestawić w jednym szeregu z Piotrem Gruszką, Mariuszem Wlazłym, czy Pawłem Zagumnym. Dawid Murek dla Biało-Czerwonych zagrał w prawie 300 meczach, do tego był na igrzyskach olimpijskich w Atenach (2004), ale do szczęścia zabrakło sukcesu.
Teraz reprezentacja Polski siatkarzy ma nie tylko postaci, ale również wyniki. A Murek z boku obserwuje poczyniania drużyny Nikoli Grbicia sam stawiając kroki w roli trenera.
Maciej Piasecki: Dawid Murek wrócił do pracy przy męskiej siatkówce. Stęskniony?
Dawid Murek: Sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. Przetarcie trenerskie zaliczyłem u pań, teraz czas na to, do czego - jak wielu mówiło - powinienem się nadawać. Zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce, ale po kilku tygodniach pracy mogę przyznać krótko: powinno być łatwiej.
Co się zmieniło?
Przede wszystkim mamy w Gwardii Wrocław ciekawy zespół, w którym sporo jest doświadczonych siatkarzy. Zupełnie inaczej można wówczas funkcjonować, kiedy podopieczni dobrze wiedzą, co mają robić na boisku. Głównie za sprawą odpowiedniego doświadczenia. Do tego dochodzi młodzież, również chętna do rozwoju. Nic tylko tego teraz nie zepsuć!
Widziałem nagrania z treningu, trener Murek nadal w formie.
Akurat jeden z naszych libero doznał drobnej kontuzji, trzeba było wejść na boisko i zastąpić człowieka, więc się tego podjąłem.
Szczerze? Ucieszyłem się z tych kilkunastu odbić. Ciągnie człowieka na boisko. Wolałbym trochę pograć na siatce, wykonać kilka ataków, ale na pozycji libero na koniec swojej siatkarskiej drogi też trochę pograłem.
Podkreślam jednak, że to tylko krótkie epizody, nie zamierzam wracać na boisko.
Następnego dnia kości bolały?
Oj bolały, nie było łatwo rano wstać z łóżka. Przyznaję, że poczułem to treningowe granie trochę w plecach. To był jednak pozytywny ból.
Ogólnie cieszę się, że trafiłem do Gwardii, klubu z tradycjami. Szybko dogadaliśmy się z właścicielami i oby we Wrocławiu narodziła się fajna drużyna. Pamiętam, jak jeszcze grałem w AZS Częstochowa, wielokrotnie znajomi opowiadali mi o uroku stolicy Dolnego Śląska. Rzeczywiście, potwierdzam, można tu fajnie mieszkać i funkcjonować na co dzień.
Ale nie o Gwardii będziemy rozmawiać. MŚ siatkarzy właśnie ruszają, śledzi Pan losy męskiej reprezentacji na bieżąco?
Czasu jest coraz mniej, ale z racji gry w przeszłości w kadrze i zostawienia kawałka serducha tej drużynie śledzę jej poczynania. To był zaszczyt reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej, zawsze będę to podkreślał.
Jestem pod dużym wrażeniem naszego potencjału. Pamiętam czasy moich występów, wtedy mieliśmy naprawdę niezłą drużynę, ale nie zaliczaliśmy sukcesów w ważnych turniejach.
Murek był jednym z liderów Biało-Czerwonych, ale medali zabrakło. Dlaczego?
Mam wrażenie, że wtedy było więcej drużyn, które były po prostu lepsze od nas. Myślę o argumentach typowo sportowych. Do głowy przychodzi od razu Rosja, Włochy, Serbia czy Brazylia. Teraz to wygląda inaczej, Polska jest w gronie najlepszych. Jestem przekonany, że reprezentacja siatkarzy będzie nas jeszcze długo cieszyć swoimi wynikami.
Zazdroszczę trenerowi Grbiciowi takiego wyboru, jaki ma dzisiaj. Właściwie kogo by nie odstawił z reprezentacji, będzie to duża szkoda, bo każdy jest świetnym zawodnikiem. Chciałbym mieć taki problem już jako trener.
Co do reprezentacji Polski, panowie przyzwyczaili nas do sukcesów. Siedząc przed telewizorem wręcz oczekujemy, że Biało-Czerwoni będą regularnie wygrywać.
Pan bywa na meczach reprezentacji czy jednak lepszą opcją jest transmisja?
Raczej ta druga wersja. Wolę spokojnie zobaczyć, jak nasi sobie radzą, spoglądając w telewizor.
Pamiętam emocje przy linii na meczach, które prowadził trener Murek. Chyba nie do końca jest tak spokojnie przed telewizorem.
Rzeczywiście, może trochę przesadziłem z tym spokojem. Czasem trudno usiedzieć w miejscu. Na pewno przeżywam emocje, kiedy kadra walczy o kolejne zwycięstwa, ale to chyba naturalne. Trzymają mnie za serducho takie momenty, kiedy oglądam Biało-Czerwonych.
Co tu kryć, zdarza się, że po prostu człowiek wyskoczyłby z fotela i sam by jeszcze chciał pomóc reprezentacji.
Który z przyjmujących kadry najbardziej Pana przekonuje?
Największe wrażenie zrobił na mnie Kamil Semeniuk. Ten siatkarz poczynił niewiarygodny postęp w ostatnich latach. Pokazał już swoją klasę w Kędzierzynie-Koźlu, a w reprezentacji krok po kroku staje się jednym z głównych aktorów.
Widzę w Semeniuku trochę siebie z boiska. Facet wychodzi na mecz i robi swoją robotę. Semeniuk nie jest typem showmana, jest skupiony na tym, żeby jak najlepiej wypełnić powierzone mu zadania. Widać, że drużyna w trudnych momentach mu ufa.
Semeniuk daje z siebie bardzo dużo i czasem widać jeszcze momenty przestojów, ale wynika to głównie z tego, jak wysoko zawiesza sobie poprzeczkę, praktycznie od początku meczu. Ten przyjmujący ma jednak lata kariery na horyzoncie, zatem jestem spokojny, że w pewnym momencie złapie też jeszcze większą stabilizację.
A kto do pary z Semeniukiem w wyjściowym składzie kadry?
Układ z Olkiem Śliwką wydaje się być najpewniejszym. Warto docenić, że kapitan mistrzów Polski jest bardzo wszechstronnym siatkarzem. To nie jest tylko atut wiodącej lewej ręki. Śliwka ma różnorodność zagrań, jest bardzo dobry technicznie.
Z tyłu chłopaków "podgryza" Tomek Fornal. Spoglądałem na jego występy w Jastrzębiu i tam jest liderem drużyny. To też nie jest proste, kiedy nagle w reprezentacji nie możesz dobić się do miejsca w wyjściowym składzie. Ale myślę, że Fornal będzie umiał to zaakceptować na tyle, żeby zafunkcjonować z korzyścią dla reprezentacji.
Turniej jest długi i niewykluczone, że w trudnym momencie zmiennicy mogą być kluczowi.
Pamięta pan Nikolę Grbicia z boiska?
Pamiętam dokładnie. Właściwie nasz dzisiejszy selekcjoner nic się nie zmienił patrząc na jego reakcje. Kiedy graliśmy przeciwko sobie, Grbić potrafił się od czasu do czasu mocno zdenerwować, ale raczej był typem spokojnego gościa. Nie było okazywania radości, wyprowadzania z równowagi, kiedy już naprawdę nie było to konieczne.
Boiskowe pewniaki.
Serbów generalnie wspomina, jako bardzo pewnych siebie. Kiedy graliśmy przeciwko nim rywale sprawiali wrażenie niepokonanych. Wszystko na spokojnie, bez stresu, przecież nie będą się obawiać, że przegrają z Polską. Wiadomo, kończyło się różnie, ale najczęściej faktycznie to rywale wychodzili zwycięsko z potyczek przeciwko naszej drużynie.
U nas pewnie zgoła odmienne nastroje?
Tak, u nas emocje aż kipiały. Trzeba było dać więcej serducha, wyszarpać kilka punktów. Zupełnie inna mentalność na boisku. Teraz to widać po Grbiciu w trakcie spotkań. Nerwy pojawiają się tylko w momentach, w których on podejmie taką decyzję.
Naprawdę, spoglądam na niego i widzę tego samego, wielkiego siatkarza, którego spotykałem podczas rywalizacji po dwóch stronach siatki.
ZOBACZ WYNIKI I TERMINARZ MISTRZOSTW ŚWIATA SIATKARZY 2022
Kurek to dobry wybór na nowego kapitana po Michale Kubiaku?
Bartek to zdecydowanie najlepszy wybór. On ciągle pokazuje to, jakim wyjątkowym jest zawodnikiem. To lider drużyny. Osobiście wolę jednak, kiedy akcenty rozkładają się na kilka postaci. Dlatego pamiętajmy, że nie tylko Kurek w formie będzie nam potrzebny.
Wiem, że to brzmi banalnie, ale przy walce z najlepszymi, zawsze rywale szukają twoich słabych punktów. My zdobyliśmy dwukrotnie mistrzostwo świata na przestrzeni ostatnich ośmiu lat. Łatwo sobie odpowiedzieć na pytanie co do jakości naszej drużyny. Skład osobowy się zmienił, ale nadal mamy co najmniej kilku liderów, na czele z kapitanem Kurkiem.
Pan stawia w roli trenera pierwsze kroki. Zastanawiam się, czy przyjdzie kiedyś moment powierzenia kadry ponownie Polakowi? To pytanie bez podtekstu w kontekście Grbicia, ale jak widać Michał Winiarski w Niemczech przeciera szlaki.
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć.
Odnoszę wrażenie, że zagraniczni trenerzy są w bardziej komfortowej sytuacji przy pracy z reprezentacją Polski. Przede wszystkim nie mają skrupułów, jeśli mowa o selekcji kadrowiczów. Jak w każdym sporcie, w siatkówce też jest tzw. polskie piekiełko. Jeśli nie powołasz któregoś z siatkarzy, a jesteś Polakiem – rzucą ci się do gardła.
Weryfikacją każdego trenera są wyniki na dużych turniejach. Jeśli okaże się, że Grbić trafił z powołaniami, a np. Bartosz Kwolek będzie miał swój wielki moment w trakcie ważnego meczu, bądź wspomniany Fornal, to krytykanci będą mogli tylko pokiwać głową z uznaniem.
Obronimy tytuł mistrzowski?
To nie będzie łatwe, ale wierzę w sukces naszej drużyny.
Ważne, że na każdy mecz wyjdziemy z przekonaniem, że to druga strona powinna nas się obawiać. Za czasów, kiedy ja występowałem w kadrze, nie mieliśmy takiego luksusu. Mam wrażenie, że dotrzemy do strefy medalowej. W półfinale i finale to będzie już gra na tyle równa, że nie będę bawił się w typowanie.
Na pewno chciałbym, żeby kibice ponownie mogli po turnieju cieszyć się z sukcesu. Takiej codziennej radości w kraju nam potrzeba. Trzymam kciuki za Biało-Czerwonych.