Michalik o wystawnym weselu wiceministra rządu PiS: Tak zwykli bawić się panowie na folwarku

Eliza Michalik
26 sierpnia 2022, 10:29 • 1 minuta czytania
Oburzeni na wystawne wesele wiceministra rolnictwa zrozumcie: tak właśnie zwykli bawić się panowie na folwarku. To ich prawo, a chłopstwu i pospólstwu (czyli nam wszystkim) nic do tego. My jesteśmy szarą masą, pracującą bezimienną „czernią”, która istnieje po to, by zarabiać w pocie czoła na panów i ich rozrywki. A jak się komuś nie podoba, jego problem.
Eliza Michalik o wystawnym weselu wiceministra w rządzie PiS Fot. Tadeusz Wypych/REPORTER

Tak PiS widzi Polskę i Polaków.

Kto nie pamięta, temu przypominam: stosunki ekonomiczne i społeczne na folwarku, którego odwzorowaniem jest dzisiejsza Polska, zawsze były układane tak, żeby to feudałowi i jego rodzinie żyło się dobrze. Folwark opierał się na przymusowej, a później źle opłacanej pracy chłopów i chłopek pańszczyźnianych. Chłopi nie mieli nic do powiedzenia i całkowicie zależeli od kaprysu pana.


Chamstwo, bezczelność, bezprawie i wyzysk były na folwarku na porządku dziennym. Przed chłopami pan się nie tłumaczył, z uczuciami chłopów się nie liczono. Pan mówił co i jak ma być i nikt z nim nie dyskutował. Jego słowo, a nie jakieś kodeksy czy przepisy, było najwyższym nakazem.

Dlatego dziś, gdy opinia publiczna sarka na przepych na weselu niezbyt zamożnego urzędnika państwowego, na ciągnik za 1,5 mln zł, który dostał w prezencie ślubnym i na to, że reklamował producenta ciągnika, choć jako urzędnikowi państwowemu nie wypada, a nawet nie wolno mu tego robić, to wychodzi z roli folwarcznych chłopów, w jakiej umieścił ją PiS.

Sarkający nie rozumieją bowiem, że politycy PiS nie rozumują w kategoriach nowoczesnej polityki, w której obywatel jest podmiotem, a polityk wykonawcą jego woli. Przeciwnie: w ich oczach wyborcy są mięsem armatnim, ciemną masą poddającą się nieograniczonej niemal manipulacji.

Ich dobro nie jest celem władzy, ba! - jest dokładnie odwrotnie! - według PiS, to obywatele są środkiem do celu, jakim jest dobro materialne polityków! A celem sprawowania władzy nie jest pomyślność Polski, tylko wzbogacenie się tak bardzo, jak tylko się da.

Bo - pisałam już o tym kilka razy, ale powtarzam przy każdej możliwej okazji - politycy PiS robią teraz majątki życia i uważają to za swoje święte prawo. Traktują Polskę nie jak swoją Ojczyznę, ale jak łup wojenny, a wszystko, co znajduje się na terenie tego podbitego kraju, za swoją własność. Nie zachowują się jak nasi współobywatele i pobratymcy, tylko jak okupanci - łupią, niszczą, kradną, depczą, łamią prawa i zasady - i sądzą, że im wolno, bo przecież, w swoim mniemaniu, wygrali wojnę.

A że była to wojna polska - polska pod, jak się teraz okazuje, rosyjską flagą, o to mniejsza. Ludzie i tak nie zauważą - myślą sobie politycy PiS i niestety zbyt często mają rację.

Nowobogackie zachowania i kłucie w oczy swoimi przywilejami są nie tylko domeną ludzi z bardzo niskim poczuciem własnej wartości, ale i typowym zachowaniem mającym pokazać podbitym tubylcom (czyli wszystkim, którzy nie głosowali na PiS)  kto tu rządzi, kto jest lepszy, kto stoi ponad prawem i komu więcej wolno.

Władza nie jest postrzegana jako odpowiedzialność i publiczna służba, tylko jak glejt na nietykalność i licencja na łupienie.

Zresztą - po co komu władza i kasa, skoro nie można nią zaszpanować. Przecież sprawienie, żeby inni czuli się gorzej i podkreślanie swojej przewagi, na przykład finansowej, tym cenniejszej, że spadła jak manna z nieba, że się na nią uczciwie nie zapracowało, to co najmniej połowa przyjemności z bycia u władzy!

Rząd PiS od pierwszych dni swoich rządów wymykał się regułom nie tylko państwa prawa, ale i porządnego społeczeństwa obywatelskiego, ma na koncie wiele aktów bezprawia, afer i nadużyć. Ale i tak mam wrażenie, nic nie sprawia jego urzędnikom takiej frajdy jak nowobogackie, żenujące podkreślanie, że się jest kimś lepszym i się więcej „może” (które oczywiście oznacza, że tak naprawdę jest się kimś gorszym i się nie może nic).

Normalna władza w normalnych krajach solidaryzuje się teraz z ludźmi boleśnie dotykanymi kryzysem, nienormalna, w nienormalnym kraju za wszelką cenę usiłuje pokazać, że zwykłe życie jej nie dotyczy. Na tym polega różnica.