Świat tenisa w szoku, trener gwałcił nieletnią zawodniczkę? Są twarde dowody
- Francuzka Fiona Ferro walczy w sądzie ze swoim byłym trenerem
- Zarzuty są bardzo poważne, szkoleniowiec miał ją przez lata gwałcić
- Zdaniem trenera ich relacja była dobrowolna. Media twierdzą inaczej
Fiona Ferro ma dziś 25 lat i jeszcze przed rokiem uchodziła za bardzo groźną i nieprzewidywalną rywalkę. Dość wspomnieć, że w zeszłorocznym Rolandzie Garrosie potrafiła urwać seta Idze Świątek, a w swojej karierze wygrała imprezy w Lozannie oraz Palermo. Jej kariera gwałtownie się jednak załamała, a Francuzka zdecydowała się opowiedzieć światu o tym, co zrobił jej trener.
W latach 2012-2015, gdy jej szkoleniowcem był uznany fachowiec Pierre Bouteyere, miała być przez niego molestowana seksualnie. Tenisistka miała wówczas 15 lat, a agresja ze strony 41-latka trwała długimi miesiącami. Fiona Ferro wyznała wszystko na początku tego roku, już 19 sierpnia prokuratura postawiła szkoleniowcowi zarzuty i zakazała mu trenowania nieletnich zawodniczek. Dostał też sądowy zakaz zbliżania się do swojej ofiary.
To dopiero początek bulwersującej sprawy, bo choć Pierre Bouteyere nie zaprzecza, by miał mieć kontakty intymne z Fioną Ferro, to jego zdaniem były one dobrowolne, a zawodniczka sama zdecydowała się na taki związek. Sęk w tym, że media we Francji są przekonane, że śledczy mają "twarde dowody" na winę szkoleniowca, a prokurator będzie domagał się surowej kary za jego postępki.
Sprawa nabrała rozpędu po konfrontacji Fiony Ferro z Pierrem Bouteyerem, którą przygotowano dużo wcześniej. Oskarżany o gwałt trener miał powiedzieć do zawodniczki: "Byłaś dla mnie jak córka". Zszokowana Fiona Ferro odpadła tylko, że "z córką się nie sypia". To była bolesna, ale bardzo ważna dla śledztwa konfrontacja, która może zaważyć na decyzji sądu. Pierre Bouteyere ma żonę i dzieci, jego zachowanie było skrajnie naganne.
Jak twierdzi obrońca trenera, nie spodziewał się nigdy takiego obrotu spraw i nie spodziewał się, że zawodniczka może o ich relacji opowiedzieć mediom, "że była zmuszana i nie zgadzała się." Co więcej, sam oskarżony ma świadomość, że z moralnego punktu widzenia zachował się nagannie, ale prawa w swoim uznaniu nie złamał. Jeśli relacje intymne z 15-latką miały miejsce za jej zgodą, wówczas nie doszło do przestępstwa i uniknie kary.
Fiona Ferro jest pod opieką psychologa, a cała sprawa wiele ją kosztuje. Od kiedy zdecydowała się opowiedzieć światu o swoim koszmarze, wygrała tylko jeden mecz. W rankingu WTA spadła z 39. pozycji na 259. i nie jest w stanie skupić się na swojej karierze. Na razie toczy najważniejszą walkę poza kortem. I ma na koncie pierwszy triumf, opowiedziała o sprawie po sześciu latach milczenia.
"Myślała, że rozstanie się z trenerem wystarczy, by zapomnieć o tych strasznych rzeczach. Ale problem polega na tym, że za każdym razem, gdy się na niego natknęła, czy w klubie, czy na turniejach, wszystko w niej na nowo odżywało. Zanim zdecydowała się złożyć skargę do sądu, długo rozmawiała z rodzicami" - opowiedziała dziennikarzom Isabelle Colombani, która jest adwokatką Fiony Ferro.
Pierre Bouteyer czeka na wyrok sądu i na to, jaka czeka go przyszłość. Były trener m.in. Alize Cornet jest zapewne skończony w świecie zawodowego tenisa. "Na pewno Fiona poczuła wielką ulgę, ale z drugiej strony bardzo źle jej się obecnie gra i bardzo ciężko przeżywała moment rozpoczęcia śledztwa. Żyła w niepewności" - opisywała w "L’Equipe" przeżycia swojej klientki mecenas Colombiani.
Sportowa Francja jest w szoku, ale też trzyma kciuki za zwycięstwo Fiony Ferro przed wymiarem sprawiedliwości. "Fiona wykazała się wielką odwagą, by to wszystko ujawnić. Życzę jej, by nadal była tak odważna" - powiedziała dziennikarzom jej koleżanka z kadry Trójkolorowych, Caroline Garcia. Sprawa jest bardzo głośna, zanosi się na to, że sąd wyda pierwszy wyrok jeszcze tej jesieni.