"Pani jest głupia, czy pani tak mówi tylko?". Czarnek dał popis chamstwa

Dorota Kuźnik
07 września 2022, 21:39 • 1 minuta czytania
Skandaliczne słowa ministra edukacji i nauki, profesora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, doktora habilitowanego nauk prawnych. – Pani jest głupia, czy pani tak mówi tylko? – tymi słowami Przemysław Czarnek zwrócił się do Justyny Dobrosz-Oracz z "Gazety Wyborczej", gdy zapytała go o jego wypowiedź dotyczącą "seksu dla przyjemności".
Czarnek do Dobrosz-Oracz: Pani jest głupia, czy pani tak mówi tylko? Fot. Mateusz Grochocki / East News

– Jeżeli seks traktuje się wyłącznie jako przyjemność, mówi się o prawie do posiadania dzieci, również przez grupy, które nie stanowią rodziny nawet nieformalnej, to mamy do czynienia z upadkiem wartości, które przez wieki pozwalały nam funkcjonować. O tym pisze Roszkowski – powiedział kilka dni temu Przemysław Czarnek, w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Echa kontrowersyjnego komentarza Czarnka

Ponieważ słowa świadczą o radykalnym osądzie, zaczęto o nich dyskutować w środowisku politycznym.

Do sprawy, jak podaje "Wyborcza", mieli także odnosić się politycy prawicy, którzy zdaniem gazety pokusili się nawet o osądy, że gdyby minister Czarnek mógł, zdelegalizowałby seks dla przyjemności. Konkretnie, dziennikarze gazety mieli usłyszeć o Czarnku, że "gdyby miał taką władzę, toby ustawowo zakazał seksu dla przyjemności".

Czarnek atakuje dziennikarkę

Pytanie o to, przy okazji forum ekonomicznego, postanowiła Przemysławowi Czarnkowi zadać Justyna Dobrosz-Oracz. Dziennikarka, posługując się zasłyszanym określeniem, rzuciła w stronę szefa resortu edukacji jednoznacznym pytaniem.

– Czy pan by chciał ustawowo zakazać seksu dla przyjemności? – zadała ministrowi pytanie dziennikarka, ale nie spodziewała się raczej odpowiedzi, której udzieli na nie Czarnek.

Czy pani jest głupia, czy pani tak mówi tylko? – odpowiedział na to Przemysław Czarnek.

Oburzona wypowiedzią dziennikarka zwróciła Czarnkowi uwagę, że ma jej nie obrażać i powiedziała o konieczności wzięcia odpowiedzialności za wypowiadane przez siebie słowa, nawiązując tym do cytatu o upadku wartości.

Przemysław Czarnek znów stracił kontrolę

To już kolejna ostatnio kontrowersyjna sytuacja, z udziałem szefa MEiN. Ostatnio media obiegło nagranie ze studia stacji RMF FM, której gościem był Przemysław Czarnek.

Zdenerowowany Czarnek zabraniał wielokrotnie Robertowi Mazurkowi pytać o jego żonę, kiedy dziennikarz próbował wydobyć informację, czy minister "zabrania swojej żonie czytać książek".

Pytanie, podobnie jak zadane przez Dobrosz-Oracz, padło w kontekście książki Roszkowskiego do HiT. Tym razem nie chodziło jednak o cytat.

Przemysław Czarnek zwrócił się do Bartosza Romowicza, burmistrza Ustrzyk Dolnych, który zapowiedział, że zakaże nauczycielom ze szkół w swojej gminie korzystania z podręcznika do HiT.

"Pan burmistrz może zakazać czytania tej książki swojej żonie, jeśli ją ma. Nie ma uprawnień do tego, by zakazywać czegokolwiek na płaszczyźnie edukacji, jest organem prowadzącym, a nie organem nadzoru pedagogicznego" - napisał wówczas Czarnek.

W tym kontekście uwaga dotycząca żony samorządowca nie była zdaniem ministra nietaktem, natomiast za tenże uważał pytania, które w kółko zadawał Robert Mazurek.