Zażarty bój o awans do półfinału, nie było sensacji. Brazylia już czeka na Biało-Czerwonych
- Brazylia wygrała z Argentyną ćwierćfinał MŚ po bardzo zażartej walce
- Bohaterem meczu został Yoandy Leal, który był nie do zatrzymania dla rywali
- W ostatnim ćwierćfinale Polacy stawią w Gliwicach czoła Amerykanom
Siatkarze reprezentacji Argentyny i Brazylii od lat znają się jak łyse konie i od lat rywalizują o prymat w Ameryce Południowej. A czasem także w największych światowych czempionatach, jak przed rokiem w turnieju olimpijskim w Tokio. Albicelestes sprawili wielką sensację w meczu o brązowy medal i ograli faworyzowanych Canarinhos 3:2 (25:23, 20:25, 20:25, 25:17, 15:13). W Arenie Gliwice miało dojść do rewanżu.
Początek meczu był popisowy w wykonaniu Canarinhos, którzy znakomicie serwowali i wyszli na prowadzenie 6:2. Argentyna długo łapała właściwy rytm gry, ale nie była w stanie grać swojej siatkówki, bo rywale trafiali z wielką mocą (16:11). Błyszczał Yoandy Leal, który zdobył w pierwszej partii dziesięć punktów, trafiał atak za atakiem i robił to w sposób imponujący (21:14). Szybko stało się jasne, że ta odsłona padnie łupem Kanarkowych, którzy wyszli na prowadzenie w meczu (25:16).
Ale to był dopiero początek emocji, bo siatkarze Marcelo Mendeza - doskonale znającego rywali, wszak pracował w Sadzie Cruzeiro przez niemal dekadę - wzmocnili serwis, zaczęli trafiać w kontrach i wykorzystywać błędy Brazylijczyków (8:7, 16:14). A drużyna Renana Dal Zotto nie potrafiła zareagować i narzucić rywalom swoje warunki gry. Jeszcze tablica wyników pokazała remis 19:19, ale potem rządzili na parkiecie Albicelestes.
W samej końcówce seta rozgrywający Fernando Kreling popełnił prosty błąd i to rywale zyskali piłkę setową (24:22). Po chwili na ostatni punkt zamienił ją Bruno Lima, w meczu znów był remis. Emocje rosły, ale tak już bywa w meczach derbowych, a taki kibice obserwowali w Arenie Gliwice. Canarinhos byli rozdrażnieni straconą partią i śmiało ruszyli do walki w secie trzecim.
Brylował Yoandy Leal, fantastycznie dysponowany Kubańczyk grający dla Brazylii, który w ataku i polu zagrywki był nie do zatrzymania (8:6, 16:12). Znów siatkarze z Kraju Kawy zyskali mentalną przewagę nad rywalami, a ci grali nierówno, popełniali więcej błędów i nie byli w stanie zmusić Albicelestes do błędów. Ale Facundo Conte i spółka uparcie ścigali oponentów, przegrywali już w końcówce partii 19:21, by ulec Brazylii 22:25.
Marcelo Mendez zaraz przebudował grę drużyny, skorygował błędy i walka układała się po myśli jego drużyny. Znakomicie atakował Bruno Lima, świetnie pracował na całym boisku Facundo Conte (16:13), a trener Canarinhos posłał do boju rezerwowego Bruno Rezende. Jego ludzie po raz kolejny pokazali, że nie wolno w żadnej mierze ich skreślać. Yoandy Leal doprowadził do remisu zagrywką (18:18), po chwili blokiem zyskali prowadzenie (20:19), a mecz zakończył serią zagrywek Lucas Saatkamp (25:20).
W ostatnim meczu ćwierćfinałowym tegorocznych mistrzostw świata Polska stawi czoła USA w Arenie Gliwice. Początek meczu o godzinie 21:00. Zwycięzcy zagrają z Brazylią w katowickim Spodku już w sobotę. W drugim meczu półfinałowym zmierzą się Włosi i Słoweńcy. Finał i mecz o brązowy medal w niedzielę 11 września.
Argentyna - Brazylia 1:3 (16:15, 25:23, 22:25, 20:25) Sędziowali: Juraj Mokry (Słowacja), Denny Cespedes (Dominikana) Widzów: ok. 4500