Michalik: PiS wie, że wielu Polaków to ekonomiczni analfabeci. Glapiński może kłamać w żywe oczy

Eliza Michalik
09 września 2022, 10:20 • 1 minuta czytania
Prezes NBP, Adam Glapiński powiedział, że w Polsce nie ma kryzysu, więcej - "w Polsce recesji nie przewidujemy". Powiedział to w momencie, gdy kryzys już trwa, a recesja właśnie się zaczyna. Glapiński zaprzecza rzeczywistości, wygłaszając kłamstwo łatwe do zdemaskowania, o którym kiedyś mówiło się "łże w żywe oczy". Czyli kłamie nawet w sytuacji, gdy kłamstwo jest widoczne gołym okiem i oczywiste dla odbiorcy.
Eliza Michalik o Glapińskim Fot. Tadeusz Wypych/REPORTER

"Inflacja w Polsce jest wysoka, ale jednocześnie mamy do czynienia z szybkim wzrostem gospodarczym, dlatego nie można mówić o kryzysie" - powiedział szef NBP w czasie, gdy wchodzimy w fazę stagflacji, czyli wysokiej inflacji (wysokich cen) i malejącego wzrostu gospodarczego. Gdy czeka nas katastrofa, jakiej jeszcze w pokomunistycznej Polsce nie przeżyliśmy - załamanie płynności firm i gospodarstw domowych, bezrobocie, bieda, wzrost umieralności i degradacja.


Dlaczego Glapiński tak jawnie kłamie? (Nie, żeby był jedyny, kłamią już niemal wszyscy z ramienia rządu lub partii, wypowiadający się na tematy gospodarcze czy społeczne).

Powód pierwszy: idą wybory. PiS, któremu Glapiński zawdzięcza stanowisko, nie darowałby mu, gdyby zmniejszył szanse tej partii i powiedział Polakom prawdę o ich obecnej i przyszłej sytuacji. Prawda zabiłaby PiS.

Powód drugi: Glapiński kupuje PiS czas. Na zapożyczenie się w Chinach, wymyślenie innego planu awaryjnego, poukładanie coraz trudniejszych finansowych puzzli.

Powód trzeci: PiS wie, że wielu Polaków to ekonomiczni analfabeci, nierozumiejący pojęć, takich jak inflacja, stagflacja, PKB ani związku zjawisk, które oznaczają ze swoją, coraz gorszą sytuacją ekonomiczną. Liczy, że kłamstwami uśpi czujność obywateli, a później wykupi się jakąś bajeczką- na przykład, że inflacja jest winą Putina.

Powód czwarty: Glapiński kłamie, bo trzeba uspokoić nastroje społeczne. Swoją drogą, Polacy są niesamowicie cierpliwi i wytresowani w "znoszeniu" i "dawaniu sobie rady". W Europie ludzie protestują już przeciw swoim rządom, my - mimo, że inflacja i drożyzna w Polsce należą do najwyższych, siedzimy cicho.

Poziom, do którego pozwalamy w milczeniu się okradać i dewastować nasze życie jest niebywały. Gdyby nie powaga sytuacji powiedziałabym (spokojnie, to sarkazm!), że mam ochotę kupić popcorn i popatrzeć, ile jeszcze Polacy wytrzymają, zanim będą mieli dość.

Czy te powody zdejmują z prezesa NBP odpowiedzialność za celowe wprowadzanie w błąd opinii publicznej? Nie. Nawet przy swoich słabych ekonomicznych kompetencjach Glapiński ma przecież dostęp do statystyk ekonomicznych, opinii kilkudziesięciu niezłej klasy analityków z NBP i wskaźników gospodarczych i wie, że kłamie. Celowo wprowadza nas w błąd.

Ciekawe jest to - tu zrobię dygresję - że kłamstwo w żywe oczy, powtarzane wytrwale na każdym kroku nie pozostaje bez wpływu tak na kłamcę, jak i na odbiorcę. Nauka mówi, że kiedy człowiek wygłasza kłamstwo pierwszych kilka razy, ciało migdałowate aktywuje się i kłamca czuje się nieswojo.

Jednak powtarzanie kłamstwa sprawia, że niepokój znika, mózg "przyzwyczaja się" do nieprawdy i zaczyna traktować ją jako coś neutralnego. Stąd patologiczni kłamcy wierzą w swoje kłamstwa, a są nawet tacy, którzy potrafią oszukać wykrywacz kłamstw.

Co ciekawe, podobne zmiany zachodzą w mózgach ofiar kłamstwa - na początku oburza je, że są oszukiwane, jeśli jednak kłamstwo trwa nadal, ich mózg uodparnia się na kłamliwe treści i zaczyna je traktować jak prawdziwe. Kłamstwo niesie więc olbrzymie konsekwencje, wręcz zmienia tkankę społeczną i mentalność ludzi - po jakimś czasie nikt z nas już nie będzie wiedział, co jest prawdą, a co kłamstwem, stracimy umiejętność odróżniania kłamstwa od prawdy.

To dlatego mówienie prawdy i życie w prawdzie ma tak wielkie znaczenie - bo utrzymuje nas w zdrowiu psychicznym, a kraj w praworządności i porządku. I dlatego znaczenie ma demaskowanie i powstrzymywanie kłamców. Bo jeśli pozwoli im się działać, nic już nigdy nie będzie takie samo.

I dokładnie z tego powodu PiS pozbywa się ludzi mówiących prawdę - dziennikarzy, sędziów, prokuratorów, polityków, działaczy społecznych - bo wie, że kiedy ich zabraknie z czasem kłamstwo stanie się naszą nową prawdą.