Śliwka dziękuje kibicom za wsparcie Biało-Czerwonych na MŚ. "Mamy jeszcze finał do wygrania"

Maciej Piasecki
11 września 2022, 11:19 • 1 minuta czytania
Reprezentacja Polski siatkarzy po raz trzeci z rzędu zagra w finale MŚ. Biało-Czerwoni po genialnym widowisku ograli w półfinale Brazylię 3:2. W niedzielnym meczu o złoto (g. 21:00) w katowickim Spodku gospodarze zmierzą się z mistrzami Europy, Włochami. Aleksander Śliwka mocno wierzy w sukces polskiej drużyny.
Aleksander Śliwka w sobotnim półfinale zdobył dla Biało-Czerwonych aż 19 punktów. Był jedną z kluczowych postaci. Fot. Volleyball World / FIVB

Trzeba przyznać, że ostatnie dni w polskiej siatkówce, to emocje dla ludzi o mocnych nerwach. Reprezentacja Polski siatkarzy rozegrała na przestrzeni dwóch dni dwa ciężkie boje, w ćwierćfinale przeciwko USA oraz półfinałowy, walcząc z Brazylią. Z obu batalii Polacy wyszli jednak zwycięsko, docierając do wielkiego finału w katowickim Spodku.

– Ciężko opisać słowami to, co się tutaj działo. Naprawdę było bardzo blisko w tie-breaku. Na pewno cieszymy się, że na naszą korzyść przechyliliśmy szalę zwycięstwa. Jesteśmy bardzo dumni, że wytrzymaliśmy mentalnie trudy tego spotkania. Dodatkowo zagraliśmy o 18, więc mamy 2-3 godziny przewagi nad rywalem w finale. Mamy nadzieję, że spożytkujemy go jak najlepiej, pójdziemy do szatni, wykąpiemy się i odpoczniemy – mówił na gorąc po spotkaniu Aleksander Śliwka, przyjmujący Biało-Czerwonych.

Na co dzień kapitan Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle komplementował grę swoich kolegów, na czele z Bartoszem Kurkiem. Śliwka wspominał m.in. świetne zagranie "Kurasia" w tie-breaku, kiedy oszukał przy ataku doświadczonego Brazylijczyka, Yoandy Leala.

– Schowanie rąk przez Bartka Kurka przy ataku Leala w tie-breaku, to był prawdziwy majstersztyk. Wykonać coś takiego, wyczuć ten moment, to potrafią tylko najlepsi na świecie. Właśnie tacy, jak nasz kapitan. Bartek jest naszym absolutnym liderem. Ciężar gry rozkłada się na wielu zawodników, ale to on jest kapitanem i tą osobą, która zbiera nas w środku, jest naszą opoką. Bardzo cieszymy się, że jest naszym atakującym i mamy go w zespole – analizował Śliwka, doceniając klasę kapitana polskiej kadry.

Wielkie wsparcie siatkarskich kibiców

Przyjmujący w meczu z Brazylią zdobył 19 punktów. Śliwka przyjmował aż 28 piłek, grając ze rewelacyjną skutecznością 62 procent w ataku. Warto przypomnieć, że to jeden z siatkarzy, którzy zdobyli złoty medal na mistrzostwach świata w 2018 roku.

– Porównanie do 2018 roku jest takie, że znowu zagramy w finale. Każdy mecz jest już jednak zupełnie nową historią. W porównaniu do MŚ z 2014 czy 2018 roku, jesteśmy zupełnie nową drużyną. Chcemy napisać swoją własną historię – ocenił Śliwka.

Jeden z liderów Biało-Czerwonych docenił również to, co dzieje się na trybunach podczas pojedynków gospodarzy. Podobnie jak w przypadku Areny Gliwice podczas meczów 1/8 oraz 1/4 finału, w Spodku również został wyprzedany.

– Mierzymy się z najlepszymi drużynami na świecie. Te piąte sety potrafimy jednak rozstrzygać na swoją korzyść. Te dwa-trzy punkty decydują, czasem szczęście, innym razem umiejętności. Czasem też te pozytywne emocje, które mamy również dzięki naszym wspaniałym kibicom, niosą nas przez całe spotkanie. Dodając nam mnóstwo energii – dziękował fanom Śliwka.

Śliwka: Z Nikolą wygrywamy tie-breaki

Chociaż Polacy ograli już USA i Brazylię, mają jeszcze do wykonania ostatnie zadanie turnieju. W niedzielę po drugiej stronie siatki staną Włosi, czyli aktualni mistrzowie Europy.

– Cieszymy się z miejsca w finale, ale mamy go jeszcze do wygrania. Skupiamy się wyłącznie na tym. Trzeba zostawić to, co działo się w półfinale, wymazać te emocje. Spokojnie przespać noc i być przygotowanym do walki w niedzielę – przyznał Śliwka.

Co ciekawe, trenerem reprezentacji Italii jest były selekcjoner Biało-Czerwonych, Ferdinando De Giorgi. Włoch nie wspomina jednak zbyt dobrze przygody z kadrą Polaków. "Fefe" poprowadził zespół podczas ME 2017, które w roli gospodarza, przegraliśmy z kretesem.

Śliwka zauważył, że z meczu na mecz, zwłaszcza po wygranych tie-breakach, Biało-Czerwoni nabierają dodatkowej pewności siebie. Przytoczył sytuację boiskową z sobotniego półfinału.

– Na pewno pamiętam, jak podszedł do mnie Łukasz Kaczmarek i powiedział, że jak z Nikolą Grbiciem graliśmy w barwach ZAKSY mecze z Lube czy Zenitem, to graliśmy zawsze tie-breaki i one były zwycięskie. I teraz też wygramy. I faktycznie, wygraliśmy. W finale ważne jest to, żeby zwyciężyć. Wyjdziemy na boisko, żeby wygrać każdego seta, każdą piłkę. Na pewno będzie nam bardzo zależeć. Wiele zależy od tego, jak losy ułożą się na parkiecie – skwitował.

W niedzielę 11 września młoda drużyna trenera Ferdinando De Giorgiego zagra o złoto MŚ po długich... 24 latach przerwy. Reprezentacja Polski zamelduje się za to w finale mistrzostw świata siatkarzy po raz trzeci z rzędu. Początek ostatniego i najważniejszego meczu w MŚ o godzinie 21:00. Transmisja w Polsacie Sport oraz w TVP Sport.