Cisza w katowickim Spodku. Złoto po 24 latach przerwy, Biało-Czerwoni wicemistrzami świata

Maciej Piasecki
11 września 2022, 21:35 • 1 minuta czytania
Po mistrzostwie Europy w 2021 roku siatkarska reprezentacja Włoch dołożyła kolejny skalp w katowickim Spodku. Italia zwyciężyła w finale MŚ 2022, pokonując dotychczasowych mistrzów Polaków 3:1 (22:25, 25:21, 25:18, 25:20). To wielki sukces dla młodej drużyny byłego trenera polskiej kadry Ferdinando De Giorgiego.
Reprezentacja Włoch zwyciężyła w niedzielnym pojedynku o mistrzostwo świata w katowickim Spodku. Włosi ograli Polaków. Fot. Volleyball World / FIVB

Dokładnie o godzinie 21:00 w katowickim Spodku ruszył pojedynek, na który siatkarski kibice czekali długie cztery lata. Mistrzowie świata znad Wisły zmierzyli się z mistrzami Europy. Pojedynek Polaków z Włochami nie był oczywistym wyborem, jeśli mowa o przewidywaniach przed startem turnieju. O ile Biało-Czerwoni byli typowani do szans w grze o złoty medal, to zaskoczeniem było wyeliminowanie przez reprezentację Włoch na etapie ćwierćfinału aktualnych mistrzów olimpijskich. Francuzi przegrali z Italią jednak po tie-breaku.

Gra o złoto w Spodku miała wiele podtekstów. Pierwszą i najważniejszą kwestią była szansa na zdobycie trzeciego złota z rzędu przez Biało-Czerwonych. Wcześniej taką dominację na świecie zaliczyli Brazylijczycy (2002, 2006, 2010) oraz... Włosi (1990, 1994, 1998). Warto dodać, że ostatni medal (złoty) Italii pamięta Ferdinando De Giorgi, szkoleniowiec włoskiej kadry. Były świetny rozgrywający to też eks-selekcjoner Biało-Czerwonych. Pracy Włocha w Polskim Związku Piłki Siatkowej nie wspominają jednak zbyt dobrze, zwłaszcza przegranych w fatalnym stylu ME 2017, których Polska była gospodarzem.

Polacy mieli również na horyzoncie wyrównanie legendarnego wyniku sprzed 40 lat. Właśnie wtedy, podczas MŚ 1982 w Argentynie, turniej bez porażki zaliczyła reprezentacja ZSRR. Od tego czasu na kolejnych dziewięciu turniejach mistrzowie w trakcie turniejowego grania, zaliczali chociaż jedną wynikową wpadkę.

Wsparcie od Igi Świątek

Zanim mecz się rozpoczął, zwyciężczyni tegorocznych turniejów wielkoszlemowych na kortach Rolanda Garrosa i US Open, życzyła powodzenia Biało-Czerwony. Iga Świątek zrobiła polskim mistrzom sporą frajdę, odpowiadając na wcześniejsze wsparcie siatkarzy w mediach społecznościowych.

Trener Nikola Grbić nie zaskoczył w kwestii wyjściowego ustawienia zespołu. Polacy zagrali dokładnie takim samym składem, jak w... każdym innym meczu trwającego turnieju. Po stronie włoskiej również obyło się specjalnych zaskoczeń, "Fefe" zagrał tym samym ustawieniem, co chociażby w półfinałowym pojedynku ze Słowenią.

Rozgrywający Simone Giannelli zagrał pierwszą efektowną akcję z przyjmującym Alessandro Michieletto, wyprowadzając gości na dwupunktowe prowadzenie (5:3). Na tę dwójkę świetnych graczy warto było od początku zwrócić szczególną uwagę.

Na odpowiedź Polaków nie trzeba było długo czekać. Mateusz Bieniek skończył dłuższą akcję, intuicyjnie strzelając piłką ze środka siatki w okolice drugiego metra boiska. To dało Biało-Czerwonym minimalne prowadzenie (9:8). Dwa punkty przewagi Polacy osiągnęli po skutecznym ataku z lewego skrzydła Aleksandra Śliwki (13:11).

Włosi nie zamierzali odpuszczać. Mistrzowie Europy wytrzymali presję kibiców, wywołując sporą presję na zagrywce, a dodatkowo kończąc swoje akcje w pierwszym uderzeniu. Efekt tego był taki, że Italia wyszła na dwa punkty prowadzenia (16:14) i trener Grbić musiał poprosić o przerwę na żądanie.

Włosi konsekwentnie utrzymywali wysoki poziom swojej gry. Asa serwisowego na czteropunktową przewagę (21:17) zaaplikował Polakom Michieletto. Polacy zdołali jednak odrobić straty, a asem na asa odpowiedział Bieniek (21:21).

Mistrzowie świata rozpoczęli jednak kapitalną pogoń. Najpierw Kurek z niemożliwej piłki (23:22), następnie Śliwka (24:22), a do tego trzeba dołożyć bardzo dobrą zagrywkę wchodzącego Łukasza Kaczmarka, która dała duży komfort Biało-Czerwonym. Seta zakończył skuteczny, podwójny blok mistrzów świata (25:22).

Kontrowersje w końcówce seta

Drugą partię Polacy zaczęli od wysokiego prowadzenia (3:0), a na zagrywce był Śliwka. Włosi zdołali jednak za sprawą zagrywki oraz bloku na Kurku, doprowadził do remisu (7:7). Warto docenić postawę kapitana Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Śliwka w pierwszym secie zdobył aż 7 punktów, będąc kluczowym zawodnikiem zwłaszcza w końcówce partii.

Zespoły szły łeb w łeb (12:12), a choć ciekawych rozwiązań rozgrywających oraz ofiarnych obron nie brakowało, sporo też było własnych błędów. Po kolejnym bloku na Kurku na prawym skrzydle (13:13) Grbić postawił na zmianę na pozycji, wstawiając Kaczmarka.

Polacy zamknęli drogę Daniele Lavii potrójnym blokiem (16:13), po którym czas musiał wziąć De Giorgi. "Fefe" zadziałał dobrze na zespół, bo chwilę później było już remisowo (16:16) i siatkarskie szachy trwały. Świetnie grał Kaczmarek, który co dostał na prawym skrzydle, to kończył praktycznie za każdą okazją. Grbić zmienił też Kamila Semeniuka, stawiając na Tomasza Fornala.

Włosi zrobili jednak serię punktową, kiedy na zagrywce był Giannelli, od 20:18 do 20:23. Biało-Czerwoni nie mogli przede wszystkim skończyć ataku. Na parkiet musiał powrócić Semeniuk, który zaatakował skutecznie z lewego skrzydła (21:23). Przy kolejnej piłce pojawiło się sporo kontrowersji. Biało-Czerwoni zasugerowali błąd, w jednym z fragmentów akcji.

Sędziowie Juraj Mokry oraz Vladimir Simonović najpierw sprawdzili na powtórce zły moment zagrania, a następnie ostatecznie uznali, że punkt należy się Włochom (21:24). Po dłuższej, nerwowej przerwie, seta zakończył włoski blok na Semeniuku (21:25).

Finałowy kryzys Bartosza Kurka

Trzecią partię Biało-Czerwoni rozpoczęli od punktowego serwisu Marcina Janusza (3:2). Dwa punkty przewagi mistrzowie świata osiągnęli po bloku na Yurim Romano (4:2). Problemem Polaków, spoglądając statystycznie, była duża liczba własnych błędów. W pierwszym secie Biało-Czerwoni oddali aż 11 punktów, a w drugim 7 oczek. Dla porównania, Włosi w tym elemencie wyszli zaledwie na 5 i 4.

Przy jednopunktowym prowadzeniu Italii (9:8) z boiska Grbić ściągnął Kurka, który zaczął partię, ale nadal nie mógł skończyć ataku. Ponownie na parkiecie pojawił się Kaczmarek, na co dzień kolejny z graczy klubu z Kędzierzyna-Koźla. Włosi grali jednak bardzo regularnie, nie dając sobie żadnego marginesu błędu.

Polacy musieli gonić przeciwnika. Janusz na kontrze uruchomił Bieńka (14:15). Włosi ustawiali sobie jednak grę bardzo dobrą zagrywką. Dodatkowo mistrzowie Europy byli tam, gdzie atakowali Biało-Czerwoni. Przy pięciopunktowej stracie Polaków (15:20) na boisku pojawili się Grzegorz Łomacz oraz Bartosz Kwolek. Pojawił się również Fornal, który dał resztki nadziei dobrym atakiem przy wysokiej różnicy na niekorzyść gospodarzy (17:23).

Włosi jednak utrzymali swój poziom, który powoli wydawał się być - tego akurat dnia - nie do osiągnięcia dla Polaków.

Pokerowe zagrania Grbicia

Czwartego seta Biało-Czerwoni rozpoczęli od 2:0 i nowego zestawu osobowego. Na boisku zostali zazwyczaj rezerwowi Kaczmarek oraz Fornal. Z "podstawowych" pozostali Janusz, Semeniuk, Bieniek, Kochanowski i Zatorski.

Na boisku zagotowało się pod siatką po bloku Fornala (5:5). Rezerwowi włoskiej drużyny wyskoczyli w stronę Polaków, a to tylko pokazało, o jaką stawkę było grane w Spodku. Niestety z perspektywy gospodarzy, Włosi złapali blokiem Kaczmarka (6:8) przy biernej postawie Zatorskiego w asekuracji. Po chwili błąd Fornala i goście zaliczyli serię (6:10), po której na boisko powrócił Kurek.

Na pozycji Grbić zmienił też Janusza, wstawiając Łomacza (8:11). Kurek dorzucił asa serwisowego, choć na chwilę rozbijając solidne przyjęcie Włochów. Szarpnął również Fornal, dając nadzieję punktem (16:19), po którym czas musiał wziąć "Fefe".

Już do samego końca wynikowy scenariusz nie uległ już zmianie. Biało-Czerwoni nie odzyskali jakości, jaką prezentowali we wcześniejszych meczach turnieju. Przegrali pierwszy, ale najważniejszy, mecz o tytuł.

Polska – Włochy 1:3 (25:22, 21:25, 18:25, 20:25) Sędziowali: Juraj Mokry (Słowacja) i Vladimir Simonović (Szwajcaria).   Widzów: 11500.

Przebieg meczu:

Polska: Bartosz Kurek, Marcin Janusz, Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Grzegorz Łomacz, Łukasz Kaczmarek, Tomasz Fornal, Bartosz Kwolek, Grzegorz Łomacz.

Włochy: Alessandro Michieletto, Simone Giannelli, Gianluca Galassi, Daniele Lavia, Yuri Romano, Simone Anzani, Fabio Balaso (libero)