Trener siatkarzy szczerze po finale MŚ. "Wiem, gdzie pojawia się rak, który zabija zespół"

Krzysztof Gaweł
12 września 2022, 11:53 • 1 minuta czytania
– Jestem dumny z chłopaków i całej drużyny. Powiedziałem im na początku sezonu: tylko jako zespół i tylko razem możemy wygrywać. Chciałem żeby o tym pamiętali. Przepis na złoto? Trzeba pracować każdego dnia – powiedział naTemat selekcjoner reprezentacji Polski Nikola Grbić. Serb i jego drużyna zostali w niedzielę wicemistrzami świata.
Nikola Grbić dla naTemat: jestem dumny z chłopaków i z całej mojej drużyny Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

– Zrozumiem to, co się stało w finale, dopiero za kilka dni. Teraz nie wiem, jak to ocenić. Jestem szósty raz w najlepszej czwórce MŚ i znów się nie udało. Ten złoty medal chyba mnie nie chce – mówił tuż po meczu z Włochami w finale mistrzostw świata 2022 trener reprezentacji Polski Nikola Grbić.

Serb przyznał, że rywale byli w niedzielny wieczór znakomici. – Włosi zagrali w finale po prostu wspaniale i byli od nas lepsi. Byli skuteczni, byli cierpliwi i trafiali w najważniejszych momentach. Grali skoncentrowani, dobrze zorganizowani, bronili i naciskali na nas zagrywką. Niemal nie popełniali błędów. Zagrali lepszą siatkówkę i zasłużyli na ten triumf – chwalił Azzurrich.

A co powiedział o naszej grze?

– Muszę na chłodno przeanalizować ten mecz. Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że nie było nam łatwo. Dokładnie tak się dzieje, gdy grasz z tak skutecznym i zmotywowanym rywalem. Może te dwa poprzednie mecze kosztowały nas tyle energii, że zabrakło nam świeżości i tej dodatkowej energii, która jest potrzebna, by odskoczyć rywalowi w kluczowym momencie – mówił Nikola Grbić.

– Prowadziliśmy w secie drugim 16:13, na pewno wygrana w tej partii ułatwiłaby nam drogę do złota. To był kluczowy moment i na pewno grałoby się łatwiej. To był jeden z tych kluczowych momentów w grze. Tak samo jak pierwszy set, gdy przegrywaliśmy 17:21 i udało się nam odrobić straty, grając wspaniałą siatkówkę. Drugi set układał się dobrze, ale rywale nie stracili wiary w sukces i odrobili straty. A my nie graliśmy tak skutecznie – dodał.

Dwa medale – brąz Ligi Narodów i srebro mistrzostw świata – to wielki sukces drużyny, którą po koszmarze olimpijskim w Tokio odbudował nowy selekcjoner. Siatkarze chwalą Serba i jego metody, a on jest zachwycony tym, jak pracuje zespół. Jest chemia, a to bardzo ważne.

– Jestem dumny z chłopaków i całej drużyny. Budujemy ten zespół od podstaw, mamy wielu nowych siatkarzy i dla nich to były pierwsze mecze na tym poziomie, pierwsze w finałach mistrzostw świata. Bardzo się rozwinęli od początku sezonu, krok po kroku podnosili swój poziom i mam nadzieję, że tak będzie się działo w dalszym ciągu. Tego chcę, żeby zespół robił postępy krok po kroku i cały czas się rozwijał. Dzień po dniu – zapowiedział Grbić.

Jak dodał, najważniejszy cel – medal olimpijski w Paryżu – jest dopiero przed nami.

– Dla nas ten sezon to tak naprawdę początek drogi do Paryża, czyli walki o igrzyska olimpijskie. Pracujemy razem od czterech miesięcy i mam nadzieję, że wszystko będzie szło w tym kierunku, co obecnie. Jestem bardzo dumny z drużyny, z tego, jak funkcjonuje i jakie pojawiły się w niej więzi. Jestem dumny z tego, jak wszyscy się czują we wspólnym towarzystwie i jak sobie pomagają – chwalił siatkarzy selekcjoner.

– Wspierają się na boisku i poza nim. Są razem i nie ma tu żadnej przesady, bo wszyscy są nastawieni pozytywnie i ciężko pracują. Gdy ktoś jest zmieniany, to inny zawodnik za niego wchodzi i pomaga drużynie. Nie ma złych emocji, nie ma wzajemnych pretensji czy oskarżeń. Każdy akceptuje swoją rolę, nikt nie narzeka i wszyscy myślą o drużynie. Tego właśnie chciałem, współpracy i dobrej energii – dodał nasz rozmówca.

Jaka jest recepta na sukces zdaniem trenera Biało-Czerwonych?

– Powiedziałem to chłopakom na początku sezonu: tylko jako zespół i tylko razem możemy wygrywać. Chciałem, żeby o tym pamiętali. I żeby nie było sytuacji, gdy w drużynie są grupy i podgrupy, a siatkarze się w nich zamykają. Jestem w tym sporcie od wielu lat i wiem, gdzie pojawia się rak, który później zabija zespół. Nie chciałem takich sytuacji i ich faktycznie nie ma. Wszyscy jesteśmy jedną grupą, wszyscy pracujemy razem – mówił Nikola Grbić.

– Przepis na złoto? Trzeba pracować każdego dnia i postawić na zespół, na dobrą chemię w ekipie. Gdy dzieje się coś złego wewnątrz grupy, to zatruwa zespół od środka i od razu to widać. A my mamy każdego dnia robić krok do przodu i grać coraz lepiej. Tego oczekuję od całej drużyny, od kapitana Bartosza Kurka i od samego siebie. Mamy plan na ten zespół i w przyszłym sezonie wrócimy, by kontynuować naszą pracę – zakończył Serb.