Arkadiusz Milik eksplodował, a sędzia zabrał mu gola i wyrzucił Polaka z boiska. I to był błąd
- Arkadiusz Milik strzelił w niedzielę zwycięską bramkę dla Juventusu Turyn
- Sędzia gola nie uznał, Polak wyleciał z boiska, bo zobaczył drugą żółtą kartkę
- Doszło do awantury, posypały się czerwone kartki. Arbiter się pomylił
Niedzielny wieczór, starcie 6. kolejki Serie A na Juventus Stadium. Stara Dama do przerwy sensacyjnie przegrywała z US Salernitaną 0:2, a gole dla gości strzelili Antonio Candreva i Krzysztof Piątek, dla którego było to debiutanckie trafienie w barwach nowej drużyny. W przerwie trener Juve Massimiliano Allegri wpuścił na plac gry Arkadiusza Milika, który miał poderwać zespół do walki.
Udało się, Juventus najpierw złapał kontakt po golu Gleisona Bremera w 51. minucie, a potem trafił na 2:2, gdy w drugiej minucie doliczonego czasu gry rzut karny na raty wykorzystał Leonardo Bonucci. Do końca spotkania zostało kilkadziesiąt sekund, a gospodarze nie odpuścili i atakowali raz za razem. Aż w piątej minucie doliczonego czasu gry stało się to, na co czekaliśmy. Gola strzelił Arkadiusz Milik.
I ruszył w stronę narożnika boiska, by razem z fanami fetować zwycięstwo. Zdjął koszulkę i wyrzucił daleko za siebie, tak strasznie się cieszył. A że miał już na koncie żółtą kartkę, którą zarobił dziesięć minut wcześniej, już wiedział, że zarobi drugi kartonik i wyleci z boiska. To nie miało jednak znaczenia, bo właśnie zapewnił triumf swojej drużynie. Sęk w tym, że sędziowie mieli inne zdanie...
Polak zszedł do szatni, drużyny już miały wznowić grę i wtedy pan Matteo Marcenaro ruszył do linii bocznej boiska. Szybko okazało się, że może nie uznać gola dla miejscowych, co wywołało wrzenie na murawie. Zdaniem sędziów Leonardo Bonucci był na pozcji spalonej, bramka została anulowana. I się zaczęła awantura na czternaście fajerek.
Z boiska wylecieli Juan Cuadrado oraz Federico Fazio, a chwilę później także wściekł trener Massimiliano Allegri. - Ten gol musi zostać uznany! - krzyczał oburzony trener Juve do arbitra. Ale nikt nie chciał go słuchać, a media w Italii obiegły obrazki po spotkaniu. Szybko okazało się, że Polak gola strzelił prawidłowo, a sędziowie z ekipy VAR skorzystali ze złej powrótki. Spalonego nie było...
Jak pokazały powtórki z szerszego planu, Leonardo Bonucci nie był na pozycji spalonej, bo w rogu boiska stał Antonio Candreva. We Włoszech wybuchła afera, ale wyniku meczu już zweryfikować się nie da. Arkadiusz Milik stracił więc swoje trafienie, a jego czerwona kartka nie zostanie anulowana. Mógł być bohaterem, ale pozbawiono go tego pięknego uczucia. Niestety.
"Brak słów" - napisał polski snajper po meczu na Instagramie.