Maciej Zieliński specjalnie dla naTemat: Czas wysłać kolejne gwiazdy NBA na wakacje
- Biało-Czerwoni w ćwierćfinale ograli mistrzów Europy 90:87
- Polacy w piątek (g. 17:15) zagrają półfinał EuroBasketu z Francją
- Polscy koszykarze zagrają o medale ME po raz pierwszy od 1967 roku
W ostatnią środę doszło do dużej sensacji podczas meczu polskich koszykarzy. Biało-Czerwoni wdarli się do najlepszej czwórki EuroBasketu, ogrywając mistrzów Europy. Słowenia, która w swoich szeregach ma m.in. gwiazdę NBA, słynnego Lukę Doncicia, mogła jedynie spoglądać, jak zespołowo można wydrzeć wielkiemu faworytowi sukces.
Dzięki tej wygranej w piątkowe, późne popołudnie, w Berlinie Biało-Czerwoni zagrają o finał ME. Przeciwnikiem będzie reprezentacja Francji. O opinię odnośnie szans polskiego zespołu poprosiliśmy legendę polskiego basketu. Ostatni raz w ćwierćfinale ME Polacy byli w 1997 roku, a jednym z liderów tamtej drużyny był właśnie on, Maciej Zieliński.
Maciej Piasecki: Zwycięstwo ze Słowenią już przetrawione?
Maciej Zieliński: Absolutnie nie. Co prawda tętno już trochę się uspokoiło, ale człowiek jeszcze żyje tym, jak świetnie zaprezentowali się nasi koszykarze. Z drugiej strony, trzeba już spoglądać na Francję, bo taka szansa, żeby zagrać o złoto, nie zdarza się zbyt często.
Co było kluczowe do wyeliminowania mistrzów Europy?
Trudno wybrać jeden, decydujący element. Zaliczyliśmy na pewno piorunujący początek. Widać było, że Słoweńcy byli wyraźnie zdziwieni naszą grą. Mistrzowie Europy bazowali w głównej mierze na napędzaniu swoich akcji. Udane zagrania dawały im radość, porozumienie w zespole, wszystko funkcjonowało tak, jak należy.
Polacy wyszli mocno zmobilizowani i odebrali im ten argument. Wybiliśmy Słoweńców ze strefy komfortu. Dodatkowo dołożyliśmy twarde, fizycznie granie. To wyraźnie nie podobało się obrońcom tytułu. Wiadomo było, że po tak fatalnej pierwszej połowie, rzucą się na nas po przerwie, jak wściekłe psy. Odrobili straty, było gorąco, ale pokazaliśmy swoją moc. Przede wszystkim charakter. To nie jest łatwa sprawa, żeby odpowiedzieć na napór Słowenii.
Podkreślę znaczenie graczy, którzy niekoniecznie są liderami w każdym meczu, a mieli bardzo ważne znaczenie w starciu ze Słowenią. Punkty Jarka Zyskowskiego czy gra Olka Dziewy, to naprawdę zrobiło różnicę, kiedy ostateczny wynik był na styku.
Mateusza Ponitkę po wygranej nad Słowenią, połowa kraju zaczęła pakować do NBA. Słusznie, faktycznie ma potencjał do gry w USA?
To jest złożona kwestia. Mateusz podczas EuroBasketu na pewno gra świetny basket. Widać, że to jest kompletny zawodnik. Moim zdaniem Ponitka nadawałby się do NBA. Jestem przekonany, że scouci klubów z USA dobrze znają Mateusza. Oglądali go wielokrotnie, rozpracowywali jego grę.
Może po tak udanym turnieju, ponownie Ponitka znajdzie się w kręgu zainteresowań NBA. Uważam, że to by bardzo pomogło koszykówce w kraju. A dodatkowo, każdy kolejny Polak w NBA, to powód do dumy.
Aż tak wysoka forma Ponitki, to jest jakiekolwiek zaskoczenie?
Mnie to nie zaskakuje, w końcu gra w reprezentacji z dziewiątką na plecach. Bardzo się ciesze, że tradycje są kontynuowane.
A tak na poważnie, Ponitka imponuje. Nawet jeśli zdarzają się momenty w spotkaniach, gdzie jest mniej widoczny, to potrafi dać coś ekstra drużynie. Podrywa zespół mentalnie, dodatkowo w trudnych chwilach bierze na siebie odpowiedzialność za wynik.
Tak jak powiedział trener Igor Milicić po wygranej ze Słowenią, do tego potrzebne są "jaja jak arbuzy". Mateusz to ma i tyle. Jak może wyglądać półfinał z Francuzami?
To będzie zupełnie inne spotkanie, aniżeli ze Słowenią. Do tej pory wysłaliśmy już kilka znanych nazwisk do domu. U Francuzów gwiazd NBA nie brakuje, ale my mamy swoją siłę, drużynę z charakterem.
Francja na pewno ma świetnych graczy na obwodzie, którzy są groźni. Co więcej, dużo pracy czeka Olka Balcerowskiego oraz innych podkoszowych, bo u Francuzów ma też kto zbierać piłki. To jest jednak półfinał ME, tu nie ma przypadkowych drużyn. Ciekawi mnie aspekt przygotowania fizycznego. Francuzi zagrali już kilka długich spotkań, chociażby dogrywkę z Włochami. Mogą być bardziej zmęczeni. Liczę, że przepchniemy ten mecz.
Czyli, cytując Macieja Zielińskiego, trzeba "napadać" od początku?
Nie ma się co patyczkować. Napadamy i "dusimy" rywala od początku. To są półfinały, przegrywasz i jedziesz do domu. Nie ma co kombinować. Trzeba zagrać tak, jak ze Słowenią, pod względem otwarcia spotkania. Trener Milicić i sztab trenerski na pewno mają jakiś pomysł na ten mecz. Ważne, żeby był to sprytny plan.
Czas wysłać kolejne gwiazdy NBA na wakacje.
Wspomnieliśmy o Balcerowskim. Czy to największy wygrany turnieju wśród Polaków?
Nie powiem, że zaskoczył swoim potencjałem, bo ten znaliśmy od dawna. Olek był zagubiony, zdenerwowany, nie do końca wiedział, co robić na boisku. Taki obraz widać było przed głównymi wyzwaniami reprezentacji.
Teraz jednak widać, że wyraźnie się odbudował. Trener Milicić oraz koledzy z drużyny, pomogli mu uwierzyć w swoje możliwości. Zostały jeszcze dwa mecze do zagrania, ale Balcerowski na pewno jest jednym z naszych ważnych graczy.
Czyli obok Ponitki, jego też wysyłamy do NBA?
To dwie różne historie. Życzę jednak jednemu i drugiemu, żeby tam się znaleźli i spełniali swoje marzenia.
Dla polskiej koszykówki EuroBasket 2022, to jest "ten moment", żeby ponownie stać się wyjątkowo popularną w kraju?
Zdecydowanie tak. Choć nazwałbym jednak ten turniej kolejnym momentem. Po MŚ, gdzie zajęliśmy ósme miejsce, potencjał reprezentacji nie został wykorzystany. Dobrze by było, żeby polski związek potrafił tym razem tego nie zepsuć. Popularność koszykówki w kraju w ostatnich dniach, na pewno wzrosła. Cieszy też to, że pojawiają się nowi kibice, których zainteresowała dobra gra naszej kadry.
Ja serdecznie zapraszam tych ludzi, witając w świecie basketu. O takie osoby trzeba jednak odpowiednio zadbać i to powinno być w interesie związku. Trzeba budować nową historię, na podstawie świetnego występu Biało-Czerwonych na EuroBaskecie.
Biało-Czerwoni pierwszy raz od 1997 roku wystąpili w ćwierćfinale EuroBasketu i po raz pierwszy od 1967 roku przedarli się do najlepszej czwórki ME. Czekaliśmy na ten moment aż 55 lat, a teraz z Francuzami zagramy o występ w finale. Mecz półfinałowy odbędzie się w piątek 16 września o godzinie 17:15. W drugim półfinale Niemcy zmierzą się z Hiszpanią (godzina 20:30). Transmisja w TVP 1 (mecz Polaków) oraz TVP Sport.