"Najpierw Gruzja, potem Polska". Były szef Bundestagu twierdzi, że Lech Kaczyński miał rację
- Wolfgang Schäuble nawiązał do przemówienia Lecha Kaczyńskiego z 2008 roku, które wygłosił on w Gruzji
- Wtedy padły słowa o tym, że po Gruzji, którą zaatakowała Rosja, może przyjść czas na kolejne państwa, w tym i Polskę
Wolfgang Schäuble jest członkiem Bundestagu od 1972 roku, co czyni go najdłużej urzędujacym posłem niemieckim. Polityk, który obchodzi 80. urodziny przyznał w rozmowie z dziennikiem "Tagesspiegel", że Lech Kaczyński miał rację, gdy ostrzegał przed Rosją.
– Sytuacja nie jest dobra. Putin prowadzi wojnę nie tylko z Ukrainą, ale z porządkiem Zachodu. Jeśli wygra tę wojnę, nie zatrzyma się, ale będzie kontynuował – ocenił były przewodniczący Bundestagu.
– Lech Kaczyński, były prezydent Polski, powiedział po inwazji na Gruzję w 2008 roku: najpierw Gruzja, potem Ukraina, potem Mołdawia, potem kraje bałtyckie i Polska. Miał rację – podkreślił działacz Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU). Schäuble przypomniał w tym kontekście słowa innej chadeckiej polityk Annegret Kramp-Karrenbauer, która także przestrzegała przed lekceważeniem zagrożenia ze strony Rosji: "Jestem na nas wściekła. Wiedzieliśmy wszystko - i nie chcieliśmy tego widzieć".
"Prometeusz polski. Lech Kaczyński i Gruzja"
Jak ostatnio informowaliśmy w naTemat, o roli tragicznie zmarłego pod Smoleńskiem prezydenta RP opowiadać ma też film realizowany przez TVP pt. "Prometeusz polski. Lech Kaczyński i Gruzja". Jak podała "Rzeczpospolita", otrzymał aż 250 tys. zł dofinansowania z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
"W mitologii greckiej Prometeusz był tytanem – jego imię oznacza 'myślący w przód'. Dziś, po agresji Rosji na Ukrainę, przypomina się historyczne przemówienie prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego" – argumentują twórcy filmu.
Przemówienie Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi
Wojna rosyjsko-gruzińska wybuchła w nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 roku. 12 sierpnia armia Rosji zajęła miejscowości Karaleti i Gori. Posuwała się w kierunku Tbilisi. 12 sierpnia 2008 roku, piątego dnia wojny rosyjsko-gruzińskiej, prezydent Polski Lech Kaczyński przyleciał do Gruzji. Na wiecu w Tbilisi wygłosił przemówienie, w którym zapewniał o solidarności z Gruzją zaatakowaną przez Rosjan. Polityka słuchało ponad 200 tysięcy Gruzinów zgromadzonych w stolicy Gruzji. Z wystąpienia Lecha Kaczyńskiego szczególnie zapamiętano krótki fragment, który dziś przez wielu jest uznawany za "proroczy": – I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę. – Wierzymy, że Europa zrozumie wasze prawo do wolności i zrozumie też swoje interesy. Zrozumie, że bez Gruzji Rosja przywróci swoje imperium, a to nie jest w niczyim interesie. Dlatego jesteśmy tutaj – dodał.