Ojciec Dudy przekonuje, że smog... nie jest taki szkodliwy. "Wyrosłem na zdrowego człowieka"

Agnieszka Miastowska
20 września 2022, 08:00 • 1 minuta czytania
Podczas posiedzenia Sejmiku Województwa Małopolskiego w lipcu poruszano temat ustawy antysmogowej. Jan Duda (ojciec prezydenta) postanowił wypowiedzieć się na ten temat, a jego słowa obiegły internet. Polityk przekonywał, że smog nie jest najbardziej szkodliwym czynnikiem, a on sam wyrósł na zdrowego człowieka, chociaż oddychał "zasmrodzonym" powietrzem.
Ojciec Andrzeja Dudy przekonuje, że smog nie jest szkodliwy Fot. East News/Artur Barbarowski

Ojciec Andrzeja Dudy o smogu: "organizm potrzebuje bodźców"

Jan Duda postanowił posłużyć się dowodem anegdotycznym, by w czasie spotkania ws. uchwały antysmogowej wyjaśnić, że smog nie jest aż tak niebezpieczny, by natychmiast podjąć wszelkie konieczne działania antysmogowe.

Polityk odwołał się do długości życia mieszkańców Krakowa (w którym poziom smogu jest jednym z najwyższych w Polsce) oraz do stanu własnego zdrowia.

– W Krakowie ludzie żyli najdłużej w Polsce, mimo że był smog, jak to mówili, największy w Polsce. Ja się wychowałem w miasteczku, które [...] po prostu było zasmrodzone nie gorzej niż Kraków. Wyrosłem na zdrowego człowieka – powiedział przewodniczący podczas obrad Sejmiku Województwa Małopolskiego.

Ojciec prezydenta RP odpowiedział także jednemu z radnych, który się z nim nie zgodził, przekonując, że nie można patrzeć na jeden aspekt zanieczyszczenia powietrza i uważać, że to on skraca życie obywateli.

– Wie pan, co najbardziej skraca życie – chemia, wyziewy chemiczne pochodzące ze ścieków źle zagospodarowanych, zła gospodarka odpadami. To są główne przyczyny skracania życia obywateli, w ogóle się na to nie patrzy, my zwracamy uwagę na jeden aspekt – mówił Jan Duda, naginając tym samym rzeczywistość.

Według badania przeprowadzonego przez Barcelona Institute for Global Health, gdyby we wszystkich miastach z rankingu smogowego (w tym Krakowie) spełniane były normy WHO dla zanieczyszczenia cząstkami PM 2,5 uratowano by życie około 51 tys. osób rocznie. A zmniejszenie tego zanieczyszczenia do poziomu takiego, jak w najczystszych miastach, oznaczałoby uniknięcie 125 tys. niepotrzebnych zgonów. Jan Duda uznał także, że smog nie może być tak istotnym czynnikiem wpływającym na zdrowie, skoro w Krakowie ludzie żyją według niego średnio "98, 87, 78 lat". Natomiast w Chorzowie długość życia jest prawie o połowę krótsza. Polecił obradującym odwiedzić cmentarze, żeby się o tym przekonali.

Ustawy antysmogowe odsuwane przez sejmy wojewódzkie

– Zobaczycie, jaka jest długość życia na nagrobkach wymieniona - 50 lat, 54, 38, bo tam ludzie naprawdę byli zagrożeni, a w Krakowie - 98, 87, 78 – powiedział Duda. – W Krakowie ludzie żyli najdłużej w Polsce, mimo że był smog, jak to mówili, największy w Polsce. Ja się wychowałem w miasteczku, które [...] po prostu było zasmrodzone nie gorzej niż Kraków. Wyrosłem na zdrowego człowieka bez alergii, bez niczego – przekonywał. Jan Duda podkreślił, że "organizm też potrzebuje pewnych bodźców", choć "oczywiście nadmiar bodźców szkodzi". – Ale spróbujmy się odizolować od wszystkich szkodliwych bodźców, umrzemy w ciągu tygodnia – stwierdził.

Obrady, których fragment właśnie obiegł internet, dotyczyły zmian w uchwale antysmogowej. Zarząd województwa zaproponował w lipcu, aby odsunąć o rok wejście w życie przepisów zakazujących korzystania z tzw. kopciuchów (kotłów pozaklasowych) w gminach sąsiadujących z Krakowem.

Przeciwko zmianom są aktywiści i część opozycji w Sejmiku m.in. Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego. – Jeśli termin zostanie przesunięty, problem smogu pogłębi się – podkreślał. 

Z konsultacji społecznych, o których pisze m.in. portal smoglab.pl, wynika, że przeciwko zmianom w ustawie antysmogowej jest aż 80 proc. mieszkańców.