Corgi Elżbiety II na ceremonii pogrzebowej swojej opiekunki. Wzruszające kadry
- Królewskie corgi czekały na dziedzińcu zamku w Windsorze, obserwując ostatnią drogę swojej pani
- Po śmierci Elżbiety II opiekę nad psami przejmą książę Andrzej oraz jego była żona, Sara Ferguson
Psy królowej czekały na kondukt żałobny
Gdy karawan z trumną z ciałem Elżbiety II wjeżdżał na teren zamku w Windsorze, na kondukt czekał królewski kucyk, jego opiekuni i inni pracownicy dworu. Wszyscy zwrócili uwagę na to, kto znajdował na samym dziedzińcu zamku.
Tam obserwując ostatnią drogę swojej właścicielki, czekały dwa ukochane corgi królowej wraz z pracownikami królewskiego dworu, którzy się nimi opiekowali. Ostatnia psia para, którą zajmowała się królowa to Muick i Sandy. Elżbieta II była znana z tego, że szczególnie pokochała psy rasy corgi i jej różni przedstawiciele towarzyszyli jej przez całe życie.
Corgi są kojarzone z rodziną Windsorów od 1933 roku. To ojciec Elżbiety, Jerzy VI był pierwszym miłośnikiem tej rasy, królowa Elżbieta II też szybko ją pokochała.
Poddani i miłośnicy psów od czasu śmierci królowej są także żywo zainteresowani tym, co stanie się z jej psami, po tym gdy ich właścicielka odeszła. Okazuje się, że opiekę nad nimi przejmie książę Andrzej oraz jego była żona, Sara Fergus. Więcej psów tej rasy nie pojawi się już w zamku w Windsorze. Nowy król, Karol III nie jest sympatykiem corgi. W Pałacu Buckingham zamieszkają Beth i Bluebell, przedstawicielki rasy jack russell terrier.
Corgi w życiu Elżbiety II
Jak już pisaliśmy w naTemat.pl wszystkie corgi, które hodowała królowa, były potomkami jej ukochanej suczki Susan, którą królowa otrzymała od ojca w 1944 roku z okazji swoich osiemnastych urodzin. Suczka zmarła na początku lat 60. XX wieku. Królowa wychowała łącznie 14 pokoleń psów, na które składało się 30 czworonogów. Ostatnim ze szczeniąt po Susan była zmarła w 2018 roku Willow, która była uważana za jej praprapraprapraprapraprapraprawnuczkę.
Królowa przestała rozmnażać psy w 2002 roku, co zbiegło się ze śmiercią jej matki – Elżbiety Bowes-Lyon. Królowa miała powiedzieć trenerowi królewskich koni, że „przestała hodować psy, bo nie chciała, by ją przeżyły”. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że umrze 20 lat później.
Trudno w to uwierzyć, ale podobno królowa wcale nie lubiła brylować w towarzystwie. Podobno była nieśmiała, a psy zmniejszały jej dyskomfort. Kiedy było ciężko, wpuszczała je do pokoju albo szła z nimi na spacer.