Karol III zwalnia nie tylko służbę, ale także swoją rodzinę. Nie chce Camilli za doradczynię?
- Pałac Buckingham nie będzie już taką "rodzinną firmą" jak do tej pory
- Król Karol III chce najszybciej jak to możliwe zmienić prawo, które określa, kto może zostać jego doradcą
- Zmiana w kwestii doboru doradcy musiałaby przejść przez obie izby parlamentu
Król Karol III zwalnia służbę i rodzinę
Komentatorzy podkreślają, że Karol III chce "odchudzić" monarchię, co ma zrealizować przez grupowe zwolnienia w ramach cięć personalnych w pałacach zajmowanych przez brytyjską rodzinę królewską.
Przede wszystkim nowemu władcy zależy na jak najszybszej zmianie prawa, które określa, kto może być królewskim doradcą stanu. Doradca stanu to właściwie oficjalny zastępca monarchy jeśli ten jest nieobecny lub nie może wykonywać królewskich obowiązków.
Jak podaje "The Telegraph" zgodnie z ustawą z 1937 roku, uchwaloną przez króla Jerzego VI, ojca Elżbiety II, jedynie małżonek władcy i czterej następni w kolejce do tronu dorośli (a więc w wieku powyżej 21 lat) mogą pełnić funkcję doradców stanu.
W czasie panowania monarchini byli nimi: Karol, książę Wali, William, książę Cambridge, Harry, książę Sussex i Andrzej, książę Yorku. Wcześniej do tego grona zaliczany był także małżonek Jej Królewskiej Mości książę Filip. Król Karol III zmienił linię sukcesji, co oznacza, że doradcami mieliby zostać jego małżonka Camilla i siostrzenica księżniczka Beatrice. To nie spodobało się nowemu władcy, który chce ograniczyć ten przywilej do "pracujących członków rodziny królewskiej".
Będzie to oznaczało zwolnienie członków jego najbliższej rodziny m.in. księcia Andrzeja (oskarżonego o wykorzystanie seksualne), księcia Harry'ego, młodszego brata obecnego następcy tronu (który zrezygnował z bycia członkiem rodziny królewskiej) i księżnej Beatrycze (córka księcia Andrzeja, która na co dzień pracuje jako konsultantka biznesowa).
Zmiany w tej gestii musiałyby przejść przez obie izby parlamentu.
Nowe porządki w Pałacu Buckingham
Jak już pisaliśmy w naTemat.pl nawet 100 osób, które jeszcze niedawno przez całą dobę spełniały życzenia Karola, straci pracę. Niektórzy z nich pracowali u jego boku nawet kilkadziesiąt lat. Z posadą pożegnają się prywatni sekretarze, biuro finansowe księcia, zespół do spraw komunikacji i personel domowy. Szokujący jest również fakt, w jaki sposób personel dowiedział się o utracie pracy. Miało to miejsce w czasie nabożeństwa dziękczynnego ku czci zmarłej królowej w katedrze św. Idziego w Edynburgu. Wiele osób liczyło, że król Karol III zabierze ich ze sobą do Pałacu Buckingham. "Wszyscy są absolutnie wściekli, łącznie z prywatnymi sekretarkami i starszym zespołem. Cały personel pracował do późna każdej nocy od czwartku, aby spotkać się z czymś takim? Ludzie byli tym wyraźnie wstrząśnięci" – powiedział nieoficjalnie "Guardianowi" jeden z pracowników.