Polacy wskazali w sondażu, czy jesteśmy przygotowani na kryzys. "Wyborców PiS przekona życie"

Michał Koprowski
22 września 2022, 10:02 • 1 minuta czytania
Aż 71 proc. respondentów twierdzi, że Polska nie jest przygotowana na obecny kryzys energetyczny. – Kryzys zakończy się 50 proc. spadkiem poparcia dla PiS – przewiduje politolog Kazimierz Kik.
Sondaż Instytutu Badań Pollster: Polacy o kryzysie energetycznym Fot. Jacek Domiński / East News

Polacy wskazali, jak Polska jest przygotowana na kryzys energetyczny

W sondażu przeprowadzonym na zlecenie "Super Expressu" aż 71 proc. badanych wskazało, że Polska jest "źle" przygotowana na kryzys energetyczny. 16 proc. respondentów wybrało odpowiedź "dobrze", a 13 proc. nie ma zdania.

Podczas badania zwrócono uwagę, że kryzys energetyczny może wpłynąć na poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości. "W składach z opałem brakuje węgla, a dostarczany statkami węgiel z importu okazał się paliwem słabej jakości" – podkreśla dziennik.

Zobacz też: "Pilotaż programu pani minister". Tusk kpi ze rad udzielanych przez Moskwę

"Nie ma pewności czy nie zabraknie w zimie gazu, bo rząd nie zawarł jeszcze umów na dostawy tego paliwa przez rurociąg Baltic Pipe. Do tego od stycznia zdrożeją rachunki za prąd" – czytamy.

"Kryzys zakończy się 50 proc. spadkiem poparcia dla PiS"

Związek między kryzysem energetycznym a poparciem dla rządzących podkreślił również Kazimierz Kik. – Kryzys zakończy się 50 proc. spadkiem poparcia dla PiS, czyli pozostanie tylko ok. 20 proc. wyborców – prognozuje ekspert.

Przeczytaj także: Rząd chce obniżyć zużycie energii w urzędach. "Będziemy chodzić do pracy w swetrach"

– jeśli ktoś z wyborców PiS jeszcze nie jest przekonany, czy przestać popierać partię, wkrótce przekona go do tego życie – podkreśla politolog w rozmowie z "Super Expressem".

"Sondaż został wykonany przez Instytut Badań Pollster w dniach 14–15 września 2022 r. na reprezentatywnej próbie 1075 dorosłych Polaków" – czytamy.

"Przydałoby nam się trochę prądu z Ukrainy"

Przypomnijmy, że w piątek 9 września Mateusz Morawiecki złożył wizytę w Kijowie, gdzie spotkał się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, aby poinformować, że "przydałoby nam się trochę prądu z Ukrainy".

Na wspólnej konferencji prasowej po rozmowach w cztery oczy obaj politycy zapewnili, że Polska będzie mogła kupować prąd wyprodukowany w Ukrainie. Morawiecki mówił, że "ze względu na embargo na rosyjski węgiel, ściągamy ten węgiel z całego świata".

Może Cię zainteresować: Kaczyński twierdzi, że napalić można wszystkim. Ekspert: "to dramatyczna sytuacja"

– Aby go nie spalać w polskich elektrowniach, przydałoby nam się trochę prądu z Ukrainy, o ile oczywiście będzie to możliwe. Ale usłyszałem od pana prezydenta, że tak. Będzie to jak najbardziej w krótkim czasie możliwe – stwierdził Mateusz Morawiecki.

Dodał również, że taka pomoc jest Polsce potrzebna. – Pan prezydent pokazał, jak świetnie rozumie naszą sytuację, konieczność współpracy na wielu odcinkach, również gospodarczym – powiedział szef polskiego rządu.