Fenomenalne starcie Niemców z Anglikami, sześć bramek i popis potęg. Italia ma swój półfinał

Krzysztof Gaweł
26 września 2022, 22:47 • 1 minuta czytania
Kto wyłączył mecz Anglia – Niemcy po pierwszej, bezbramkowej połowie, ten stracił najlepszy mecz piłki nożnej rozegrany w 2022 roku. Die Mannschaft prowadzili na Wembley 2:0, by po chwili przegrywać 2:3 i w swoim stylu uratować remis w samej końcówce. Kryzys? Obie drużyny już go nie wykazują. Za to Włosi wygrali z Madziarami na ich boisku 2:0 i mają półfinał Ligi Narodów. Na otarcie łez, bo na mundialu nie zagrają.
Fenomenalne starcie Niemców z Anglikami, sześć bramek i popis potęg na Wembley Fot. IMAGO/Matthias Koch/Imago Sport and News/East News

Starcia Anglików z Niemcami to pradziwe klasyki futbolui mecze, które od dekad rozegrzewają fanów na całym Starym Kontynencie. Trzy Lwy po raz ostatni na Wembley gościły odwiecznych rywali latem 2021 roku, gdy ograły Niemców 2:0 w 1/8 finału Euro 2020. W czerwcu w Monachium obie ekipy znów zmierzyły się ze sobą, w meczu Ligi Narodów padł remis 1:1, który był dla miejscowych niezbyt miły, bo rywale wyrównali w końcówce.

Teraz przyszedł czas na rewanż, a Anglicy przystępowali do niego zdegradowani z elity Ligi Narodów i bez wygranej na koncie w pięciu meczach grupy 3, ledwie z dwoma remisami na koncie i po pamiętnej porażce z Węgrami na swoim terenie 0:4. Niemcy też nie dali rady Madziarom, w ostatnim meczu ulegli im 0:1 i stracili szansę na półfinał rozgrywek. Ale do meczu na Wembley ruszyli w najsilniejszym składzie i z jednym celem. Pokonać Anglię.

Początek meczu należał do gości, ale w 25. minucie Anglicy wspaniale skontrowali. Piłkę od Luke'a Shawa przejął Raheem Sterling, pognał na bramkę rywali i był oko w oko z golkiperem Niemców, ale Marc-Andre Ter Stegen odbił piłkę i uratował swój zespół przed najgorszym. I znów jego koledzy długo rządzili na murawie, ale grali zbyt wolno, by zaskoczyć miejscowych. Aż w końcówce pierwszej połowy kolejną okazję zmarnował Raheem Sterling.

Na początku drugiej Marc-Andre Ter Stegen po raz kolejny pokazał, że jest bramkarzem klasy światowej. A potem do akcji wkroczył Harry Maguire, angielski bohater memów. W 51. minucie pechowiec stracił piłkę w swoim polu karnym, a potem kopnął w nogi Jamala Musialę, co oznaczać mogło jedno. Sędzia Danny Makkelie ruszył do VAR, wskazał na "wapno", a mocnym strzałem prowadzenie dał Niemcom Ilkay Guendogan.

Anglicy zerwali się do ataku, jednak nie byli w stanie zagrozić bramce a rywali, a ci w 67. minucie znakomicie skontrowali i podwyższyli na prowadzenie 2:0. Idealnie zza pola karnego przymierzył Kai Havertz, Nick Pope nie miał szans na skuteczną interwencję. Wydawało się, że gospodarzy czeka kolejny smutny wieczór na Wembley. Ale wtedy ekipa Trzech Lwów wreszcie zaskoczyła i wyrównała wynik raptem w trzy minuty.

W 72. minucie zagapiła się kompletnie niemiecka defensywa, a Luke Shaw został sam w polu karnym i wpakował piłkę do bramki gości, dając swojej drużynie nadzieję. Raptem trzy minuty później środkiem akcję rozegrał Bukayo Saka, a Mason Mount mocnym strzałem posłał piłkę do siatki. Anglicy odżyli, zaczęli nacierać i dopięli swego na kwadrans przed końcem. Jak mawia młodzież: poczuli krew.

Wówczas w polu karnym Niemców Nico Schlotterbeck brutalnym wślizgiem zaatakował swojego klubowego kolegę Jude'a Bellinghama. I znów pomógł sędziom VAR, Danny Makkelie obejrzał na spokojnie całe zajście i zaraz podyktował rzut karny. Piłkę zabrał Harry Kane i potężnym uderzeniem pod poprzeczkę dał drużynie prowadzenie 3:2. Ależ to był mecz w drugiej połowie, wprost epicki.

A Niemcy, jak to Niemcy, grali do samego końca. Szybko ruszyli pod bramkę Anglików i w 87. minucie zrobiło się 3:3. Serge Gnabry znalazł podaniem Kaia Havertza, a piłkarz Chelsea Londyn trafił po raz drugi w poniedziałkowy wieczór do bramki Trzech Lwów. Trzy Lwy miały jeszcze piłkę meczową, urwał się sam Bukayo Saka, wpadł w pole karne rywali i przegrał pojednek jeden na jednego z bramkarzem Niemców.

Anliga - Niemcy 3:3 (0:0) Bramki: Luke Shaw (72), Mason Mount (75), Harry Kane (83-karny) - Ilkay Guendigan (52-karny), Kai Havertz (67, 87)

Tymczasem w Budapeszcie sensacyjni liderzy grupy 3, czyli piłkarze reprezentacji Węgier, stawiali czoła Azzurrim, którzy liczyli na udany finisz zmagań i pierwsze miejsce w stawce. W tym celu musieli ograć Węgrów na ich boisku i szybko zaczęli realizować ten plan. Prowadzenie dał mistrzom Europy już w 27. minucie Giacomo Raspadori, bohater niedawnego meczu z Anglią na San Siro. Włoch katastrofalny błąd rywali w obronie.

Gospodarze nie potrafili wrócić do meczu i strzelić na 1:1, a Italia cierpliwie pracowała na drugiego gola i strzeliła go w 52. minucie meczu. Bryan Cristante zagrał wzdłuż bramki Madziarów, a Federico Dimarco dołożył nogę i rozstrzygnął mecz na Ferenc Puskas Arena. Węgrzy walczyli jak lwy i za tę walkę należą im się słowa uznania, bo na tle Azzurrich zaprezentowali się naprawdę dobrze. Ale to Włosi zagrają w półfinale Ligi Narodów.

Węgry - Włochy 0:2 (0:1) Bramki: Giacomo Raspadori (27), Federico Dimarco (52)