Internet oszalał na punkcie czeskich żartów o Kaliningradzie. "To Polacy wszystko zaczęli"

Katarzyna Zuchowicz
06 października 2022, 05:56 • 1 minuta czytania
Tomáš Kotrouš, student z Uniwersytetu Karola w Pradze, przyznaje, że to Polacy wszystko zaczęli. To oni pierwsi zaczęli sobie żartować z czeskiej petycji o przyłączeniu Kaliningradu do Czech. A potem poszło lawinowo – tak bardzo, że dziś końca nie widać. On sam też szykuje happening, chce domagać się od Rosji referendum. – Jest zaskoczenie, że zaszło to tak daleko. Myślę, że to przez nasze poczucie humoru – mówi Tomáš. Tak czeski Královec w ciągu kilku dni stał się prawdziwym fenomenem.
Dowcipy z przyłączenia Kaliningradu do Czech robią furorę w internecie. fot. Sergei Bobylev/Associated Press/East News/Twitter

Od końca września, gdy czescy internauci przygotowali petycję, w której domagają się przyłączenia do ich kraju obwodu kaliningradzkiego, internet oszalał na tym punkcie. Ich żart bardzo szybko rozrósł się do niebotycznych rozmiarów, wyzwalając kolejne pokłady dowcipów i bawiąc ludzi do łez w Czechach, w Polsce, ale też w innych krajach.


"Czeska marynarka wojenna potrzebuje dostępu do morza", "Mieszkańcy Královec świętują przyłączenie do Czech", "Generał Peter Pavel awansował na admirała i już przybył do portu Královec", "Papież Franciszek pobłogosławił nowe czeskie terytorium" – to tylko kropla w morzu tego, co zalało internet.

Zwykli ludzie, poważne instytucje, znane nazwiska – wszyscy wchodzą w konwencję i nieźle się bawią, grając Putinowi na nosie.

Przerabiając nagłówki BBC czy CNN, że Joe Biden gratuluje Czechom. Pokazując pogodę w Czechach, z uwzględnieniem Kaliningradu.

Wykorzystując postać krecika, który łodzią podwodną bada Nord Stream lub opala się na plaży w Kaliningradzie.

Czy tworząc nowe drogowskazy i mapy.

Jak Kaliningrad stał się Královec

Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział – w ostatnich dniach Kaliningrad został przemianowany na Královec, dorobił się oficjalnego konta na Twitterze, a liczba jego followersów rośnie w zawrotnym tempie. Profil zaistniał 4 października i jeszcze tego samego dnia wieczorem obserwowało go 18 tys. internautów. W środę rano było ich już 22 tys., a wieczorem liczba przekroczyła 54 tys.

"Witamy na oficjalnym profilu Královec. Po referendum zakończonym sukcesem, 97,9 proc. mieszkańców Kaliningradu zdecydowało się przyłączyć do Republiki Czeskiej i zmienić nazwę Kaliningrad na Královec" – ogłoszono.

Zainaugurowano też stronę promocyjną pod hasłem #VisitKralovec, z której potencjalny turysta dowie się, że 4 października rząd Republiki Czeskiej podpisał aneksję Kaliningradu, że między Pragą a Královec uruchomiono pociąg i że np. warto odwiedzić port, gdzie stoi okręt Karel Gott.

Pojawił się nawet profil Czeskiej Marynarki Wojennej. "Szkoda by było, gdyby nasze lotniskowce, amfibie, krążowniki, niszczyciele i okręty podwodne nadal pływały tylko po Wełtawie" – tak powitał internautów.

Tego jest tyle, że nie sposób zliczyć.

– Jest zaskoczenie, że zaszło to tak daleko. Myślę, że to przez nasze poczucie humoru. Czesi potrzebują się śmiać w każdej sytuacji, również w tych złych – mówi naTemat Tomáš Kotrouš, student historii z Uniwersytetu Karola w Pradze.

Sam 10 października, razem z kolegami z wydziału, planuje happening przed ambasadą Rosji. I – pod hasłem: "Make Královec Czech Again!" – chce domagać się od Rosjan... przeprowadzenia referendum w tej sprawie.

Chcą referendum ws. przystąpienia do Czech

"W imieniu narodu czeskiego przekażemy ambasadorowi Rosji prośbę o natychmiastowe referendum w sprawie przystąpienia do Czech. Jednocześnie jesteśmy gotowi niezwłocznie podać wyniki tego głosowania. Żądanie to będzie manifestowane przed ambasadą Federacji Rosyjskiej, której wyżsi urzędnicy rządowi już wyraźnie poparli prawo narodów do samostanowienia na Ukrainie. Po prostu chcemy uczyć się od Moskwy" – tak studenci z Pragi zapowiadają wydarzenie na Facebooku.

– Chcemy pokazać światu, jak bardzo rosyjskie referenda są nielegalne. Chcemy z nimi walczyć i chcemy je wyśmiać. Najlepszym sposobem walki z reżimami totalitarnymi jest humor. To nasza pokojowa manifestacja poparcia dla Ukrainy – mówi Tomáš.

Opowiada, że w Czechach to bardzo gorący temat. – Wszyscy o tym mówią, wszystkie media się tym zajmują – mówi.

Na przykład portal Novinky.cz opisuje: "Obwód Kaliningradzki, czyli rosyjska enklawa położona między Polską a Litwą, powinna zostać przyłączona do Czech ze względu na więź historyczną. Ponad 6500 osób podpisało petycję, a żartobliwie wymyślony temat żyje już własnym życiem nie tylko w czeskich portalach społecznościowych".

Pisze, że Czesi są nawet gotowi wesprzeć ewentualną specjalną operację wojskową ze względu na dostęp do własnego morza. "Jest to reakcja na absurdalność rosyjskiej procedury przyłączania okupowanych terytoriów ukraińskich do Federacji Rosyjskiej" – czytamy.

Związki historyczne, na które Czesi się powołują, są zaś następujące: "Stolica obwodu kaliningradzkiego, Kaliningrad, pierwotnie nazywała się Královec i została założona w 1255 roku jako zamek na cześć króla czeskiego Przemysła Ottokara II, który zasłynął tu rok wcześniej w Bitwie pod Rudawą w ramach krucjaty przeciwko pogańskim Prusom".

"To Polacy wszystko zaczęli"

Gdy rozmawialiśmy w środę, Tomáš był akurat w ratuszu, rozmawiał o organizacji happeningu. Był przekonany, że za trzy dni otrzyma odpowiedź. Mówił, że bez względu na wszystko wydarzenie i tak się odbędzie, najwyżej w innym miejscu lub innego dnia.

Ale jeszcze tego samego dnia okazało, że władze Pragi wyraziły zgodę na zgromadzenie.

Tak jak profil "Královec" na TT, tak i to wydarzenie zdobywa coraz większą popularność. Obie grupy zresztą ze sobą współpracują, przekazując swoje posty.

– Bardzo szybko rośnie zainteresowanie. Nasze posty lajkują niektórzy politycy i znane osoby. Piszą do nas Polacy i bardzo wielu nas wspiera i bardzo jesteśmy z tego powodu szczęśliwi – mówi Tomáš.

Zabawne, jak w swoim apelu zwrócili się do Polaków, i to po polsku: "Mamy nadzieję, że ten happening otrzyma również poparcie naszych polskich sąsiadów, którzy mieliby w ten sposób dostęp do czeskiego piwa na swojej wschodniej granicy i mieliby w ten sposób z dwóch stron swojego ulubionego sąsiada".

Tomáš zaznacza: – To Polacy wszystko zaczęli. Myślimy, że jako dobrzy sąsiedzi, możemy śmiać się razem.

Czesi wymyślili petycję, Polacy zaczęli reagować. Zaczęło się od mapy polskiego internauty, którą udostępnił czeski eurodeputowany Tomáš Zdechovský, a która zrobiła furorę, rozeszła się lotem błyskawicy i wywołała ciąg dalszy, który możemy obserwować dziś.

"Czas podzielić Kaliningrad tak, aby nasi bracia Czesi mieli w końcu dostęp do morza" – zaproponował Polak.

Podział wywołał niemałe emocje.

Potem czeski europoseł ze śmiechem udostępnił jeszcze inny żart z Polski, komentując: "Z polskiej twórczości ludowej już chyba wszystko widzieliśmy w temacie 'Kaliningrad jest czeski'".

Polskie wpisy obecne są też na koncie "Kralovec". A jego autorzy podziękowali już "braciom" za przesłanie "Czeskiej Szanty" z 2017 roku:

"Śmiali się ze mnie sąsiedzi, śmiała się ze mnie matka, że chcę być marynarzem, co pływa po czeskich statkach; Lecz uczy tego historia, śpiewają o tym rybitwy, że czeska marynarka nie przegrała żadnej bitwy; Niech czeski naród powstanie, chłopaki liny w dłoń, jesteśmy morskim krajem, mówimy do siebie ahoj".

Humor zresztą połączył wszystkich. Poza Putinem, któremu pewnie do śmiechu nie jest. Bo i z Finlandii dochodzą głosy, że witają swoich nowych sąsiadów, i szef MSZ Czech zażartował, że "partnerstwo z naszymi bałtyckimi sąsiadami nigdy nie było silniejsze",

I MSW Czech zareagowało: "Zastanawiamy się, skąd tak szybko zdobędziemy eksperta od granic morskich".

I Czeskie Koleje ogłosiły zmianę rozkładu jazdy od grudnia: "Teraz jeździmy także do Královki. Okryjcie piękno Republiki Czeskiej!".

I inne firmy dołączyły do zabawy, również w Polsce.

Nawet ambasada USA w Pradze zapytała z uśmiechem, czy Czesi przypadkiem nie potrzebują lotniskowca.

I tak można bez końca.