Dworczyk zaskakująco szczerze nt. "przepaści" między Polską a RFN. Chodzi o Ukrainę

Agnieszka Miastowska
05 października 2022, 18:04 • 1 minuta czytania
Były już szef KPRM Michał Dworczyk szczerze przyznał, że najmniejszą grupę inwestującą na Ukrainie stanowią aktualnie... Polacy. – Jeśli porównamy liczbę think tanków niemieckich z polskimi organizacjami, "to jest to przepaść" – mówił podczas konferencji "Europe-Poland-Ukraine..
Dworczyk: Polskę od Niemiec dzieli przepaść. Polskie inwestycje na Ukrainie Fot. East News/Oleg Marusic/REPORTER

Dworczyk: Polskę od Niemiec dzieli przepaść

Michał Dworczyk podczas konferencji  "Europe - Poland - Ukraine. Rebuild Together" wypowiadał się na temat zaangażowania polskiego biznesu w Ukrainie. W jego ocenie Polska nie wspiera wystarczająco gospodarki ukraińskiej, co więcej dzieli ją "przepaść" wobec zainteresowania inwestycyjnego, jakie okazują Niemcy.

Polityk podkreślał, że Ukraina wyjdzie z  wojny "bardzo osłabiona — ze zniszczonym przemysłem, infrastrukturą, z dramatyczną sytuacją demograficzną". Przypominał, że od kilkunastu do kilkudziesięciu procent Ukraińców deklaruje, że zostanie w krajach, do których wyemigrowali przez napaść Putina.

– Wrócą tym samym stare problemy – korupcja, wpływy oligarchów. Zmiany idą w dobrym kierunku, ale nie wydarzą się szybko – przekonywał podczas konferencji.

W pewnym momencie uznał, że podzieli się z publicznością swoim przemyśleniem, które przyszło mu do głowy w czasie wizyty w Kijowie, a które dotyczy wsparcia Ukrainy, a raczej jego braku ze strony polskiej.

- Kiedy byłem w Kijowie, najmniejszą grupę biznesmenów stanowili Polacy. Dla nas będzie to olbrzymie wyzwanie, aby przełamać szereg stereotypów dotyczących warunków dla przedsiębiorstw w Ukrainie — wyjaśnił zebranym.

Michał Dworczyk podkreślił, że w odbudowie Ukrainy będą brali udział przedsiębiorcy, ale to politycy muszą stworzyć ramy prawne, aby bezpiecznie rozpocząć nowy biznes. – Dużo polskich firm jeszcze przed wojną nie zakładało tam biznesów ze względów bezpieczeństwa – m.in. prawnego. Dobrym fundamentem są ostatnie miesiące naszych wspólnych relacji i zryw Polaków w pomocy uchodźcom – wyjaśniał.

Niemieckie miliardy na pomoc Ukrainie

Koszt odbudowy Ukrainy wyniesie już co najmniej 346 mld euro – tak wynika z raportu opracowanego wspólnie przez Bank Światowy, Komisję Europejską i rząd Ukrainy. Według najnowszych wyliczeń, aktualnie najwięcej na pomoc humanitarną, finansową i po prostu bieżące utrzymanie ukraińskiej gospodarki wydają Stany Zjednoczone, a zaraz z nimi plasują się wspomniane Niemcy.

Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wartość dotychczas udzielonej pomocy szacuje na około 120 mln euro. Ministerstwo Spraw Zagranicznych od wybuchu wojny z różnych funduszy przeznaczyło 440 mln euro i jeszcze do końca roku wyśle na Ukrainę kolejne 55 mln.

Potężne środki wykłada także Ministerstwo Rozwoju. W tym roku na konta administracji Wołodymyra Zełenskiego ten niemiecki resort przelał ponad 185 mln euro, a do końca roku dojdą kolejne transze o łącznej wartości 406 mln.

Przez MR ukraińskie państwo mocno wspierane było jeszcze przed inwazją Rosji. W okresie 2014-2021 udostępniono Kijowowi środki w wysokości ok. 890 mln euro.

Ponad 300 mln euro od lutego przekazało Ministerstwo Finansów. Pod koniec czerwca instytucja kierowana przez Chistiana Lindnera była odpowiedzialna także za transfer aż 1 mld euro w ramach niemieckiej części pakietu pomocowego opracowanego przez G7.