Podsumowano rok radarów na Moście Poniatowskiego. Rekordzista jechał ferrari 170 km/h
- Kierowcy generalnie zwolnili odkąd na Moście Poniatowskiego działają fotoradary
- Łącznie urządzenia na kluczowej przeprawie Warszawy wykonały 60 tysięcy zdjęć
- We wrześniu 2022 roku mostem Poniatowskiego przejechał kierowca ferrari z prędkością 170 km/h
Według danych Inspekcji Transportu Drogowego kierowcy zaczęli jeździć wolniej, a fotoradary na Moście Poniatowskiego rejestrują mniej wykroczeń.
Fotoradary na Moście Poniatowskiego zamontowano we wrześniu 2021 roku. Powodem była nagminna niebezpieczna jazda warszawskich kierowców, która kończyła się tragicznie. Według danych ratusza, w latach 2015-2019 doszło na moście do 26 wypadków drogowych, w których zginęły trzy osoby. Przy 16 wypadkach odnotowano nadmierną prędkość.
W końcu zdecydowano się na montaż sześciu fotoradarów. W tym miejscu miał też funkcjonować Odcinkowy Pomiar Prędkości, ale ostatecznie zrezygnowano z niego. Ale i tak efekty działań ITD widać jak na dłoni. W ciągu roku fotoradary zrobiły 60 tysięcy zdjęć, a sama ich obecność sprawiła, że udało się ograniczyć liczbę przekroczeń prędkości przez kierowców o 70 proc.
Wiadomo też, że są one niewielkie. Według danych ITD 70 proc. rejestrowanych wykroczeń to naruszenia mieszczące się w przedziale od 11 do 20 km/h. Wykroczenia, w których kierowca przekroczył prędkość o ponad 50 km/h dotyczyły tylko 1 proc. przypadków.
Niechlubny rekord należy do kierowcy ferrari, który 4 września jechał przez Most Poniatowskiego z prędkością 170 km/h. Dostał za to 2,5 tys. zł mandatu, stracił też prawo jazdy na co najmniej trzy miesiące.
Zdjęcie z fotoradaru to jeszcze nie wyrok. Kiedy można odmówić przyjęcia mandatu?
Zdjęcie zrobione przez fotoradar nie zawsze musi być ostatecznym dowodem na przewinienie drogowe. Czasem kary pieniężnej da się uniknąć. Czy kierowca zawsze musi przyjąć taki mandat? Są sytuacje, kiedy dostaje argumenty, by odmówić uiszczenia kary – pisał w naTemat Łukasz Grzegorczyk.
Kiedy można nie przyjąć mandatu?
Bywa, że zdjęcie zrobione przez fotoradar nie jest wystarczająco wyraźne, by jednoznacznie stwierdzić, kto prowadził pojazd. I tu pojawiają się problemy, jeśli z samochodu korzysta więcej niż jedna osoba. Takie sytuacje dotyczą np. aut firmowych. Właściciel samochodu ma wtedy prawo odmówić przyjęcia mandatu, ale musi wskazać osobę, która siedziała za kierownicą w momencie popełnienia wykroczenia.
Jeśli tego nie zrobi, dostaje grzywnę do 500 zł bez punktów karnych. Na fotografiach z fotoradarów może zostać uwieczniony więcej niż jeden pojazd. To uniemożliwia wskazanie winnego, bo de facto nie wiadomo, kto rzeczywiście złamał przepisy. Kierowca może też zakwestionować jakość zdjęcia. Jeśli jest niewyraźne lub rozmazane, może nie przyjąć mandatu. Decyzję o niewymierzeniu kary podejmuje wtedy sędzia.