Seksualne eksperymenty Polaków. Ginekolog o skutkach: Od 20 lat niektórych rzeczy nie widziałem

Aneta Olender
22 października 2022, 19:37 • 1 minuta czytania
Nożyk do krojenia pizzy, okadzanie krocza, ziołowe rytuały... Ludzie próbują wielu rzeczy, by poprawić swoje życie erotyczne, wzmocnić doznania lub by poradzić sobie z chorobami. I o ile niektóre mogą wywołać jedynie uśmiech lub konsternację, to inne są w stanie nadwyrężyć nasze zdrowie lub poważnie mu zaszkodzić.

– To takie czary-mary... Na pewno działa na wyobraźnię – mówi ginekolog dr Tadeusz Oleszczuk, kiedy jedną po drugiej wymieniam metody, z których korzystają kobiety, by poprawić swoje życie seksualne lub pozbyć się pewnych dolegliwości i chorób. Metody na pewno nienależące do standardowych.


– To, z czym ja się spotykam na co dzień, to stosowanie różnych gadżetów, np. kuchennych, do praktyk BDSM. Przychodzi mi na myśl nożyk do krojenia pizzy, który rzeczywiście, gdybyśmy jeździli nim po skórze, daje uczucie lekkiego szczypania. Używane są też klipsy, zatrzaski, którymi można traktować swoje intymne, szczególnie wrażliwe na dotyk miejsca, jak choćby sutki, wargi sromowe lub penisa – opowiada z kolei seksuolożka i psychoterapeutka Katarzyna Kucewicz.

Niebezpieczny fetysz

Większość osób raczej się tym nie chwali, ale i tak, jeśli już na coś takiego się zdecyduje, to zwykle jest to jednorazowa próba, eksperyment. Dlatego Katarzyna Kucewicz rzadko spotyka się z tym bezpośrednio.

– Czasami przedmioty stają się głównym źródłem przyjemności, a wręcz fetyszami - wykorzystywanymi na przykład do masturbacji. Mogą być to różne przedmioty domowego użytku, które są aplikowane np. do pochwy, a które nie mają takiego zastosowania, choćby dezodorant, czy warzywa. Gadżet wtedy staje się źródłem największej przyjemności. Kiedy mamy do czynienia z fetyszyzmem, wówczas używanie danego przedmiotu staje się jedyną drogą do orgazmu. To tyczy się i mężczyzn, i kobiet – zaznacza rozmówczyni.

– Z doświadczenia powiem, że trudno oszacować popularność takich trendów, ponieważ ludzie bardzo rzadko opowiadają szczerze o seksie, a jeszcze rzadziej o masturbacji. Czasami pojawia się jakaś moda, informacja na Tik Toku. Tak było choćby w przypadku kulek gejszy. Uważało się, że są przydatne, a później lekarze zaczęli mówić, że stosowanie tych kulek, zbyt ciężkich, może być szkodliwe, bo nieprawidłowe stosowanie akcesoriów tego typu jak kulki czy jajka yoni generują wzmożone napięcie mięśni dna miednicy – podkreśla seksuolożka.

Magiczne jajka

Jajko yoni to jeden z najpopularniejszych gadżetów mających mieć zbawienne działanie na kobiety. "Wiesz, że jajeczka yoni mogą Ci pomóc w pełni poczuć swoją kobiecość i seksualność? Odkryj ich niezwykłe właściwości" – czytamy na jednej ze stron promujących przedmiot.

Być może nazwanie go gadżetem zakrawa na obrazę, bo przecież poza tym, że dzięki niemu mamy ćwiczyć mięśnie Kegla, to jeszcze pomaga w "obudzeniu w sobie Bogini w pełni akceptującej swoją wyjątkowość, moc i seksualność".

Jego zwolenniczki i promotorzy mówią też o wsparciu przy bólach menstruacyjnych, menopauzie oraz "stymulowaniu znajdujących się w pochwie punktów refleksologicznych związanych z sercem, płucami, śledzioną, wątrobą i nerkami".  Aby taki efekt uzyskać, kryształowe jajo trzeba włożyć do pochwy.

– Ma m.in. wzmacniać mięśnie miednicy, ale jest to kompletna porażka. Rehabilitanci, fizjoterapeuci uroginekologiczni, podkreślają, że może przynieść efekt odwrotny. Takie jajko wkłada się do pochwy i chodzi z nim np. 3 razy dziennie po 15 minut. To trochę tak, jakby poszła pani na siłownię i chcąc wzmocnić biceps, uniosła sztangę nad głowę i trzymała ją tak przez 3 godziny – wyjaśnia ginekolog.

– Jeśli kobieta chce z tego korzystać, powinna najpierw skonsultować się ze specjalistą, który zmierzy napięcie tych mięśni. Nie można ot tak wkładać kamienia do miednicy i zaciskać pochwę, by nie wypadł. Mięśnie się tylko zmęczą, a nic nowego się nie wykształci – dodaje dr Tadeusz Oleszczuk.

Okadzanie pochwy

Na jajku yoni nie kończy się magia zapisana pod hasłem yoni – jest jeszcze okadzanie krocza, które jest, jak można przeczytać na jednej ze stron, "jedną z technik inspirowanych rdzennymi kulturami (w tym również tradycjami naszych słowiańskich babek) jest tak zwana nasiadówka, czyli yoni steaming".

Mieszanka ziół "Luna" przeznaczona dla dziewczynek, które jeszcze nie miesiączkowały. "Uczy je uważności na własne ciało, przygotowuje na kobiecą cykliczność", z kolei "Rozkosz" ma zwiększać libido i pomagać "połączyć się z wewnętrzną Dziką Kobietą". Dowodów naukowych na działanie V-steamingu i mocy kryształów nie ma, ale czy magia potrzebuje nauki? Helena ŁygasnaTemat

Dowiadujemy się także, że tzw. nasiadówki, do których potrzebne są zalane wrzątkiem zioła, mogą być ratunkiem w "niwelowaniu objawów PMS, w regulacji cyklu, szybszym gojeniu po porodzie, zmniejszeniu wzdęć". Oczywiście nie tylko ciało korzysta, bo to także rytuał dla duszy: "pozwala zbliżyć się do siebie, otulić się miłością, uwolnić zablokowane emocje".

– Producenci wykorzystują taką wiarę w czary-mary, robiąc środki nawet dla dziewczynek 7, 12-letnich. Czy może to być niebezpieczne? Czy ja wiem... Dym nie będzie wnikał do środka, ale gdybyśmy zjedli tę mieszankę, to skład ziół ma znaczenie – podkreśla dr Tadeusz Oleszczuk.

– Robiło się kiedyś nasiadówki np. na hemoroidy, ale hemoroidy mają swoją przyczynę - zaparcia. Lecząc jedynie objawy, nie eliminujemy przyczyny, więc problem wraca. Są sterydy, które likwidują uczucie swędzenia i pieczenia, ale to pieczenie z czegoś wynika. Może to być infekcja grzybicza, wirusowa, czy inna lub choćby alergia na środki do higieny intymnej. Warto poszukać przyczyny. Ale jeśli już, to do podmywania polecam wodę i ręcznik papierowy. Tyle – mówi lekarz.

Natomiast na wzmiankę o dildach z glinki mających "rozpuszczać się obkurczając ścianki pochwy" dr Oleszczuk reaguje śmiechem.

Amulet do łóżka

– Panuje swoista "moda na duchowość". Z jednej strony to dobrze, bo duchowość może być elementem głębokiego samopoznania, rozumienia siebie, może też dawać oparcie i nadzieję. Natomiast ma ona też taką powiedziałabym "komercyjną" odsłonę – mówi Katarzyna Kucewicz.

I dodaje: – Kiedy przywódcami duchowymi stają się celebryci, którzy, bazując na trendzie, zaczynają otwierać magiczne sklepy i zachęcać ludzi do kupowania różnych dziwnych, niepotrzebnych gadżetów, to można się zastanawiać, czy aby takie magicznie uzdrawiające rzeczy to nie są wyłącznie pewnego rodzaju dewocjonalia, czyli figurki do postawienia na szafce, a nie narzędzia profesjonalnej pomocy.

– Nadmienię, że to nie jest tak, że każde akcesorium jest do wyrzucenia! Są akcesoria rekomendowane przez seksuologów, np. jak dilatory, które pomagają w leczeniu dysfunkcji seksualnych. Nim jednak kupimy sobie jakiś przedmiot, który ma nam pomóc- zasięgnijmy fachowej porady – zaznacza ekspertka.

Katarzyna Kucewicz dodaje, że wiele osób podąża za kontrowersyjną modą, bo za duchowością, a nie religijnością, tęsknimy. Efektem tego może być korzystanie z propozycji, które są dyskusyjnie z naukowego punktu widzenia.

– To, z czym ja się spotkałam, to odprawianie przez kobiety różnych czarów, powtarzanie afirmacji, które mają sprawić, że seks stanie się lepszy, przyjemniejszy. Jeżeli medytujemy, jesteśmy w stanie się wyciszyć, to organizm może zareagować zwiększoną lubrykacją, ale właśnie wskutek tego, że się po prostu rozluźniliśmy, a nie dzięki wypowiadaniu specyficznych formułek – podkreśla seksuolożka.

Życie seksualne niektórzy próbują poprawić także inwestując pieniądze w amulety, kamienie posiadające konkretną moc. Takim ma być choćby różowy kryształ.

– Czasami ludzie nabywają na przykład różowe kryształy, żeby seks z partnerem/partnerką się polepszył. Liczą, że za pomocą kamyków coś się odmieni. Czasami wolą to, niż usiąść i zwyczajnie porozmawiać o swoich potrzebach – mówi ekspertka.

– Nie dziwię się, bo w nieedukowanym seksualnie społeczeństwie otwarty dialog o seksie to wciąż wielkie tabu. Szkoda, bo tak naprawdę kamienie nic nie dadzą i osoba może uznać, że nic się nie da zrobić, a często wiele by się dało zmienić, gdyby tylko ludzie otworzyli się na wymianę zdań w temacie satysfakcji seksualnej – zaznacza.

Bez stresu

Seksuolożka i psychoterapeutka uważa, że niebezpieczne praktyki, które mają wzmocnić doznania seksualne – czasem także przez samookaleczania się – są formą rozładowania stresu poprzez zadanie sobie bólu.

– Czasami ludzie próbują tego, co może być niebezpieczne i raniące. W przypadku tych okaleczających aktywności bywa to kwestia rozładowania napięcia. Wtedy traktujemy to jako samookaleczenie, które ma osobę uspokoić. Natomiast czasem silny ból może się wiązać z przyjemnością i satysfakcją – podkreśla rozmówczyni naTemat.

Choć takie praktyki oczywiście mogą też wynikać po prostu z chęci urozmaicenia swojego życia seksualnego i przełamania nudy. Czasem też jest to forma niebezpiecznego "challengu".

– Może być tak, że ktoś z ciekawości próbuje osiągnąć satysfakcję seksualną poprzez np. włożenie baterii lub drucika do penisa, np. bo obejrzał taki filmik i wydaje mu się to podniecającym wyzwaniem – wyjaśnia rozmówczyni.

– Kobiety naturalnie też mogą inspirować się różnego rodzaju nagraniami, często amatorskimi, krążącymi w sieci. Choćby takimi, na których inna kobieta wkłada do pochwy butelkę od szampana. Eksperymenty nie są złe, ale warto jednak zachować wyobraźnię i przytomność umysłu, żeby nie wyrządzić sobie nieodwracalnej krzywdy – dodaje.

Brak edukacji

Dr Tadeusz Oleszczuk przyznaje, że dziś widzi rzeczy, których nie widział przez prawie 20 lat. Mowa choćby o rzeżączce, której leczenie nie jest trudne, ale jeśli się tego nie zdiagnozuje, a więc i nie leczy skutecznie – zamiast tego sięga się po wynalazki – to może to zmienić się w stan przewlekły, nie wspominając już o zarażaniu kolejnych osób.

Z czego to się bierze? – Przede wszystkim bierze się to z braku edukacji. Nie mówi się w szkołach, jak te choroby się roznoszą, że w ogóle się roznoszą. Nie mówi się o prezerwatywach, które chronią przed zakażeniem. Mamy natomiast wolną amerykankę i ten ciemnogród rusza później w świat – podkreśla ginekolog.

– Na całe szczęście, choć jest tego więcej, aż tak dużo takich przypadków nie ma. Oczywiście mogę mówić tylko o swoim gabinecie. Jednak pojawiają się mody. Pacjentki czasami chwalą się, że coś stosują. W tym roku wzrosła liczba wykrywania wirusa HIV. Dużo osób o tym nie wie i leczy się na własną rękę – zaznacza dr Oleszczuk.

Lekarz zgadza się jednak i z tym, że wiele osób sięga po specyfiki działające na wyobraźnię, ponieważ dostęp do specjalistów jest utrudniony, koszty wizyt nie najniższe. Kobiety leczą się same i... czekają.

– Kiedyś zdziwiła mnie pacjentka, która miała 35 lat i w życiu nie zrobiła USG piersi, ale kilka dni temu pojawiła się taka pacjentka, która ma 45 lat. Nie robiła USG, a brała hormony. Ludzie, gdzie my żyjemy? To są takie sytuacje, kiedy włos się jeży na głowie – słyszę od dr. Tadeusza Oleszczuka.

– Część osób ma nawracające infekcje, bo ma cukrzycę, bo ma zaburzoną tolerancję glukozy, niedoczynność tarczycy itd., a tego nie wie. W takiej sytuacji, nie robiąc cytologii, ryzykują, że np. wirus HPV przetrwa nawet 10-15 lat. To może spowodować raka szyjki macicy – zaznacza specjalista.

Mężczyźni też kombinują

Do gabinetu ginekologa od jakiegoś czasu pukają też mężczyźni. – Jeśli chodzi o panów, to jest to duży problem. Oni są zostawieni sami sobie. Nie wiedzą, gdzie ma pójść mężczyzna. Część kobiet mówi "Pan mi pomógł, czy zobaczy pan męża?". I chłopaki przychodzą, coraz więcej ich się pojawia – opowiada ginekolog.

Mężczyźni też "kombinują" i szukają czegoś, remedium, na własną rękę, w interencie. Zamiast udać się do lekarza, do seksuologa, kupują np. hiszpańską muchę, a to, jak podkreśla rozmówca naTemat, może zrobić im dużą krzywdę, może zniszczyć nerki i spowodować inne trwałe zmiany.

– Młodzi mężczyźni, którzy zaczynają odkrywać życie erotyczne, wcześniej czy później otrą się o pornografię, bo gdzie mają się tego nauczyć w naszym kraju? Kto im o tym opowie? Oglądają to, a później okazuje się, że w rzeczywistości tak to nie działa i pojawia się problem. Sami sobie pozostawieni są też mężczyźni po operacji prostaty. Zgłaszają się do mnie i proszą o pomoc, bo chcą poprawić jakość życia seksualnego. Urolog niekoniecznie się tym zajmie, odsyła do rodzinnego, a lekarz rodzinny niekoniecznie chce – mówi dr Oleszczuk.

– Tu powinien zgłosić się do profesjonalnego fizjoterapeuty, który najpierw oceni stopień problemu a dopiero potem zastosuje odpowiedni rodzaj zabiegów. Poleci profesjonalne pompki, sztuczne narządy płciowe żeńskie. Zwróci uwagę na konieczność ćwiczeń i rozpoczęcie rehabilitacji jak najwcześniej po zabiegu operacji prostaty. Bowiem ma znaczenie dla jakości życia seksualnego kobiet i mężczyzn odpowiedni stan napięcia mięśni dna miednicy – dodaje.

Kobiety często nawet nie oglądają swoich narządów płciowych, nie znają swoich miejsc wrażliwych i trudno im odkrywać swoją seksualność. Jeśli mała dziewczynka usłyszy "nie dotykaj się tam, nie zaglądaj" to dojrzała kobieta niesie taką informację przez całe swoje dorosłe życie. Badania pokazują, że 56 proc. kobiet nigdy nie przeżyło orgazmu. Z mężczyznami wcale nie jest lepiej. Czasem dopiero u fizjoterapeuty dowiadują się, że masturbacja jest ważna dla zachowania dobrego stanu ukrwienia ciał jamistych penisa po zabiegu operacyjnym prostaty. dr Tadeusz Oleszczukginekolog

– I znowu kłania się edukacja. Zawsze do tego dojdziemy – podsumowuje rozmówca.

Czytaj także: https://natemat.pl/432506,satysfakcja-z-seksu-jak-pozbyc-sie-blokady