Zapytałam kobiety, czego chcą od swoich facetów w trakcie okresu. Oto co mi odpowiedziały
- Kobiety podkreśliły, że wspieranie i pomoc w czasie okresu świadczy o empatii i zrozumieniu ze strony partnera, a to wielka związkowa zaleta
- Kobiety chcą od swoich mężczyzn czegoś więcej niż słodyczy, seksu, masażu czy świętego spokoju
- Panie dodały, że czują większą bliskość z partnerem, który w czasie miesiączki stara się zrozumieć ich stan
Czego pragną kobiety (w czasie okresu)?
Stereotypowo mówi się, że nie ma odpowiedzi na pytanie, czego pragną kobiety. W końcu jesteśmy "rozkapryszone, emocjonalne i niezdecydowane". Jak w takim chaosie wewnętrznym jasno określić swoje potrzeby?
Tak twierdzi (seksistowska) teoria. W praktyce nasza biologia faktycznie sprawia, że jesteśmy zmienne, bo ciągle znajdujemy się w innej fazie cyklu menstruacyjnego. Co nie oznacza, że nie umiemy określić i komunikować swoich pragnień np. tych w relacji partnerskiej.
Ale jesteśmy też indywidualistkami i dla każdej z nas "miesiączka" znaczy coś zupełnie innego. Zapytałam więc kilka zupełnie różnych kobiet, czego oczekują od swoich partnerów, gdy mają okres.
"Pogotowie okresowe" czyli fast-foody i kocyk
PMS, czyli zespół napięcia przedmiesiączkowego ze słownika medycznego przeszedł właściwie do popkultury. Kawały, anegdoty i memy o tym, że kobiety przed lub w trakcie okresu zamieniają się w bestie, którym przeszkadza, że ich partner "za głośno mruga" słyszał chyba każdy.
Zgodnie z tym przekazem, kobieta przed czy w trakcie okresu to kobieta wściekła. Taka, której lepiej w drogę nie wchodzić. Po wypowiedzeniu zdania "a co ty, okres masz, że taka zła?" partner może pożegnać się z życiem. No, na pewno ze spokojem w domu.
Brzmi jak lekka przesada i chyba faktycznie tak jest, jednak niektóre kobiety mówią mi wprost, że przed miesiączką bywają podenerwowane i sfrustrowane do tego stopnia, że ich faceci nauczyli się te sygnały rozpoznawać z daleka. I stąpać przy nich wtedy po cichutku.
Mój chłopak jest przede wszystkim wyrozumiały na moje wahania nastrojów. Czasem sam tłumaczy jakąś moję zbyt nerwową reakcją słowami, że może być spododowana okresem! Ale robi to ze zrozumieniem i współczuciem. Dużo ze mną rozmawia, rozbawia mnie, stara się pomóc mi pozbyć tych negatywnych emocji.
Chłopak Weroniki nie jest wyjątkiem, rozpoznawanie przez mężczyzn nadchodzących objawów PMS świadczy o tym, że dobrze poznali swoje partnerki i wyczuwają nawet drobne różnice w ich codziennym zachowaniu. Przychodzą z pomocą i to nie nie tylko tą emocjonalną.
To typowe, że bezpośrednio przed miesiączką odczuwamy większy głód, który jest konsekwencją wahania poziomu żeńskich hormonów. Co więcej, u większości kobiet obserwuje się stany hipoglikemii, co dodatkowo potęguje uczucie głodu i wywołuje apetyt na słodkości. Panowie może nie wiedzą wiele o teorii wzrostu poziomu estrogenów, ale znają to z praktyki — kobieta głodna, to kobieta zła.
Dlatego popularną metodą na "okresowy ratunek" jest obdarowywanie partnerek tym, na co mają największą ochotę, czyli jedzeniem. I to nie byle jakim. Słodyczami, fast-foodami, ulubionymi przekąskami.
W naszym związku zrobiliśmy małą tradycję z ratowania mnie w czasie okresu. Gdy wiem, że ten zaraz się zacznie, to wspólnie jedziemy do sklepu i wrzucamy do koszyka moje ulubione przekąski, słodycze, napoje. Potem w domu mój facet zawija mnie w koc jak w tortille i razem odpoczywamy. Kluczowy też jest dotyk. Zabawne? Mój język miłości w okres to wspólne jedzenie i przytulanie.
Bohater kupuje podpaski i uprawia seks?
Chociaż wiele z nas pamięta w szkole sceny, w których podpaski i tampony chowało się do plecaka na polecenie nauczycielki, by "chłopcy nie poczuli się zgorszeni" wydaje się, że dorośli dziś mężczyźni odrobili swoją pracę domową. Być może nauczeni przez własne kobiety, które mówią mi, że ich partnerzy bez problemu kupują im podpaski i środki przeciwbólowe. I nie trzeba ich o to prosić.
26-letnia Amelia podkreśla, że jej chłopak zawsze przypomina jej o piciu odpowiedniej ilości wody, podkreślając, że w okres może się łatwiej odwodnić. I chociaż nigdy nie prosi go o specjalne traktowanie, w pierwszy dzień okresu czeka na nią mała niespodzianka w postaci jej ulubionego napoju czy zamówionego jedzenia. I jak zabawnie to nie brzmi, jedzenie jest ważnym elementem okazywania opieki w czasie miesiączki i właśnie tego potrzebują niektóre z nas. Chociaż nie tylko. Ważny jest też dotyk.
Mówi się, że na ból najlepiej działa dotyk i to dotyk osoby, przy której jest ci najbezpieczniej. Mój facet w pierwszy dzień okresu robi mi masaż pleców albo dolnej części brzucha. Żaden lek przeciwbólowy nie zadziała tak dobrze. Podanie ciepłej herbaty i termoforu, gdy wyglądasz naprawdę źle to gest, który mówi "hej, kocham cię i się o ciebie troszczę" lepiej niż kwiaty na elegancką walentynową randkę czy inną oklepaną okazję.
Niektóre z nas potrzebują dotyku o wiele bardziej intensywnego. Seks w okres także przestaje być tematem tabu. Niektórzy uważają, że jest niehigieniczny czy nieatrakcyjny, jednak nie ma żadnych przeciwwskazań, by powstrzymać się przed współżyciem w czasie miesiączki. Wahania hormonalne sprawiają, że dla części kobiet seks w czasie okresu jest szczególnie intensywnie odczuwany. Co więcej, orgazm ma działanie przeciwbólowe.
Nie powiedziałałbym, że oczekuję od swojego mężczyzny seksu w okres, bo wiem że to drażliwy temat. On zaproponował to kiedyś pierwszy i było nie tylko przyjemnie, ale wręcz magicznie. Czułam, że w pełni mnie akceptuje i dzięki temu zbliżyliśmy się do siebie. Taka dawka endorfin i oksytocyny sprawiła, że przez kilka godzin nie odczuwałam bólu.
I choć współżycie w czasie miesiączki nie jest dla wszystkich, to dotyk realizowany jako masaż brzucha, pleców czy stóp pomaga nie tylko w uśmierzeniu miesiączkowego bólu, ale też w zacieśnieniu relacji.
Zrozumienie i taryfa ulgowa
Powiedzieć, że okres to głód niezdrowych przekąsek i ból brzucha, to okrutne uproszczenie. Dla wielu kobiet poza całym szeregiem fizycznych dolegliwości, okres to także czas spadku nastroju czy pogłębienia się wcześniej występujących stanów depresyjnych.
30-letnia Maria podkreśla, że przed okresem czuje się rozbita psychicznie, bywa płaczliwa i jak nigdy poza przytuleniem potrzebuje też dobrego słowa. A nawet małej "taryfy ulgowej".
Przed okresem czuję się zdecydowanie bardziej depresyjnie niż w innych dniach miesiąca i mam niższą samoocenę. To nie moment na cięte riposty i żartowanie z samych siebie, co normalnie praktykuję ze swoim chłopakiem i bardzo mnie bawi. Przed okresem wprost proszę osobę, z którą jestem, żeby była bardziej uważna na słowa, bo głupi żart może mnie wręcz doprowadzić do łez.
Po raz kolejny upada krzywdzący stereotyp, zgodnie, z którym ulubioną odpowiedzią kobiet, na pytanie "co się dzieje" jest "nic" wymruczane obrażonym tonem. Kobiety, z którymi rozmawiam, podkreślają, że jasno komunikują swoje potrzeby w czasie okresu, bo liczą na zrozumienie i empatię ze strony swoich partnerów, a by ci się na to zdobyli, muszą zrozumieć "miesiączkową perspektywę".
34-letnia Zuzanna wyjaśnia mi, że jej partner rozumie, jak zły bywa jej stan zdrowia w czasie okresu i stara się ułatwić jej ten, czas biorąc na siebie wszystkie obowiązki, które normalnie dzielą na pół.
"Okres to nie choroba", ale u wielu kobiet objawy są jak najbardziej chorobowe, więc nie widzę powodu, żeby mimo złego samopoczucia udawać, że wszystko jest ok, jeśli nie jest. Jasno komunikuję prartnerowi, jak sie czuję, mówiąc czasem wprost, że nie zrobię czegoś, bo nie mam siły, boli mnie ciało od pasa w dół. Przy takiej komunikacji liczę na zrozumienie i je dostaję.
Nie oczekuję specjalnego traktowania!
I po raz kolejny — nie każda z nas oczekuje tego samego, bo niektóre panie na pytanie, czego chcą od swoich partnerów w okres, odpowiadają bez chwili namysłu "niczego!". Nie chcą specjalnego traktowania, bo okres nie daje im w kość lub nie chcą wyjść na słabe. Lubią być zadbane, ale podkreślają, że odwdzięczają się od razu.
33-letnia Monika podkreśla, że bardzo dobrze znosi swoje miesiączki, nie chce specjalnego traktowania i irytowałoby ją, gdyby jej mąż "chodził przy niej na palcach". Podkreśla jednak, że gdyby tego potrzebowała, wie, że jej partner zrobiłby wszystko, żeby jej pomóc.
Myślę, że gdybym miała jakieś odjazdowe PMS-y, albo cierpiała w czasie okresu, to mąż stanąłby stanął na rzęsach, żeby mi ulżyć, bo on taki jest. Jak kicham, podaje mi koc, jak byłam w ciąży, nosił w plecaku najróżniejsze przekąski, bo może na coś najdzie mnie ochota. To działą też w drugą stronę: jak on się źle czuje, to robię wszystko, żeby mu pomóc, nie kwestonuję jego prawa do bycia chorym. W zdrowym partnerskim związku ludzie się wspierają niezależnie od okresu, czy jego braku.
I zwraca uwagę na coś bardzo ważnego. Okres w jej rodzinie i wśród znajomych nigdy nie był tematem tabu. Co sprawiło, że kobiety w jej rodzinie były rozumiane, a mężczyźni empatycznie stawali na wysokości zadania.
W moim domu tak było zawsze. Tacie mogłam spokojnie powiedzieć, że nie idę z nim na rower, bo mam okres. W mojej rodzinie i nie tylko mojej, nawet przy stole się o takich rzeczach rozmawia, niezależnie czy przy stole są nastoletni chłopcy czy starzy kawalerowie. Mój tata przywoził mamie podpaski z NRD, bo wiedział, jak ważne jest czuć się komfortowo w okres.
I chociaż Marta podkreśla, że w jej rodzinie otwartość panowała od zawsze, to mam wrażenie, że dzisiejsze podejście mężczyzn do tematu okresu to znak nowych czasów. W których zamiast szeptem mówić, że "przyjechała do nas ciocia i jesteśmy niedysponowane" otwarcie mówimy o swoich potrzebach fizycznych i psychicznych, a faceci to rozumieją.
I tak nasze związki stają się coraz bardziej partnerskie. A to zdecydowanie bardzo dobra zmiana!