Kolega Iwony Wieczorek boi się aresztowania. Matka zaginionej zabrała głos na ten temat
- Od ponad dekady nie wiadomo, co się stało z Iwoną Wieczorek. Zagadka jej zaginięcia pozostaje nierozwiązana
- Ostatnio w tej sprawie pojawiły się jednak nowe informacje. Głos na ten temat zabrała teraz matka zaginionej
Od ponad 12 lat cała Polska zadaje sobie pytanie, co się stało z Iwoną Wieczorek. W nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku 19-latka bawiła się w klubie w Sopocie, potem nad ranem wzdłuż plaży wracała do mieszkania w Gdańsku. Zniknęła w tajemniczych okolicznościach, do dziś zagadka nie została rozwikłana.
Nowe fakty ws. zaginięcia Iwony Wieczorek
Nowe informacje w tej sprawie przyniósł Onet w artykule "Przeszukania i rewizje w sprawie Iwony Wieczorek. Przesadzili?". Jak dowiedział się Mikołaj Podolski, po ponad 12 latach od dnia, w którym zaginęła 19-latka z Gdańska, policja przeszukała dom Pawła – jednego z mężczyzn, który tragicznej nocy był z nią w klubie. Wówczas miał on 22 lata.
Oficjalnie Paweł i jego partnerka nie usłyszeli, dlaczego policja przeszukała ich dom. Funkcjonariusze jednak kilkukrotnie sugerowali mu, że Iwona nie żyje, a oni szukają jej ciała. Przeszukanie trwało kilka godzin – Paweł w tym czasie musiał zostać w samochodzie, z rękoma na kierownicy, pilnowany przez policjanta. W domu zaś została jego partnerka, wypytywana przez funkcjonariuszy.
Kolega Iwony Wieczorek zapewnia, że jest "jedną z osób, którym najbardziej zależy na tym, żeby to się wyjaśniło". Nie kryje jednak obaw, że wkrótce stanie się w tej sprawie podejrzanym. – Nie wiem, czy niedługo po mnie nie przyjadą i mnie nie aresztują. Mogą szukać kozła ofiarnego. Niewinni też siedzą – mówił Paweł.
Matka Iwony: Działania policji były zasadne
Głos po tym artykule zabrała także matka Iwony Wieczorek. – Każdy musi się liczyć z tym, że policja będzie drążyć, będzie szukała i że sprawa kiedyś się rozwiąże – powiedziała rozmowie z Fakt.pl Iwona Kinda-Wieczorek.
– To jest sprawa medialna i jeszcze bardziej podgrzewać tę całą atmosferę, która i tak jest podgrzana i lecieć ze swoimi opowieściami do mediów, co się przeżyło, bo raptem kilka godzin ktoś miał zakłócony mir domowy? To jest trochę dla mnie śmieszne. Jak tak można się zachowywać?! Policja szuka zwłok dziewczyny, o którą się walczy i ja walczę w dalszym ciągu, a tutaj oburzenie, bo ktoś mu tam skarpetki poprzerzucał, czy komputer zabrał? – zwróciła uwagę kobieta.
Iwona Kinda-Wieczorek przekazała także, że z jej informacji wynika, że "działania policji były zasadne" i "nie wyglądało to tak, jak to opisuje Paweł".
Kobieta nie wyklucza także, że wiedzę o zaginięciu mogą mieć znajomi jej córki. – Ja nie obwiniam ich, ja nie mówię, że to oni zrobili, wręcz przeciwnie, nie sądzę, ale muszą coś wiedzieć, co się wydarzyło tamtej nocy – podkreśliła w rozmowie z dziennikiem.
Jak dodała, "ktoś tu prawdy nie mówi, ale czy to jest on (Paweł - red.), tego nie jestem w stanie powiedzieć".