Duda poszedł w ślady Macrona i Scholza. Prezydent zadzwonił do wspólnika Putina

Mateusz Przyborowski
19 października 2022, 22:15 • 1 minuta czytania
Andrzej Duda rozmawiał przez telefon z przywódcą Iranu Ebrahimem Raisim. Politycy dyskutowali o wojnie w Ukrainie i wsparciu, jakiego władze w Teheranie udzielają Rosji Władimira Putina.
Andrzej Duda rozmawiał z przywódcą Iranu Ebrahimem Raisim Fot. Wojciech Olkusnik / East News

Jak poinformowała Kancelaria Prezydenta, przywódcy "poruszyli kwestie dwustronne oraz rozmawiali na temat bieżącej sytuacji międzynarodowej". O szczegółach telefonicznej rozmowy zbyt wiele jednak nie wiemy. Wiadomo, że doszło do niej z inicjatywy Polski.


Według informacji PAP, polski prezydent przekazał "bardzo jasne stanowisko" na temat doniesień o sprzedaży dronów Rosji. "Polska zamierza bardzo aktywnie przeciwdziałać wszelkim zakupom broni przez Rosję" przekazało źródło z Kancelarii Prezydenta.

W odpowiedzi Andrzej Duda otrzymał jedynie zdawkowe uzasadnienie działań Iranu. Oficjalnie władze w Teheranie przyznają bowiem, że sprzedają sprzęt, ale nie interesuje ich, w jakim celu jest wykorzystywany.

Telefoniczna rozmowa Andrzeja Dudy z Ebrahimem Raisim należy docenić, ale trzeba też przypomnieć, że polski prezydent poszedł tym samym w ślady Emmanuela Macrona i Olafa Scholza. A przecież politycy partii rządzącej dotąd ostro krytykowali zarówno prezydenta Francji, jak i kanclerza Niemiec za to, że ci utrzymują kontakt z Putinem.

Tak było na przykład na początku kwietnia, kiedy Mateusz Morawiecki publicznie krytykował Emmanuela Macrona za prowadzenie negocjacji pokojowych z rosyjskim dyktatorem. – Z Hitlerem nikt nie negocjował! Negocjowalibyście z Hitlerem?! – emocjonował się premier w jednym z przemówień, w których atakował przywódców Zachodu, w tym przede wszystkim Macrona.

Pod koniec maja również były już wiceszef polskiej dyplomacji Szymon Szynkowski vel Sęk wyraził krytykę pod adresem niemieckiego kanclerza i francuskiego prezydenta. Rozmowy obu przywódców z rosyjskim prezydentem określił jako "całkowicie bezcelowe".

Teheran wspiera Moskwę

Ostatnie ataki na Kijów przeprowadzono irańskimi dronami Szahid. Tymi samymi, które miały przyjechać ostatnio do Melitopola. Jak pisaliśmy w naTemat, dronami kamikadze określa się amunicję krążącą, czyli bezzałogowe statki latające z głowicą wypełnioną materiałem wybuchowym, który eksploduje w momencie, kiedy cała maszyna uderza w cel i się na nim rozbija.

Dzięki takiej amunicji krążącej powinno się przeprowadzać precyzyjne ataki z powietrza, jednak same drony Shahed-136 (produkcji irańskiej firmy HESA), które Rosjanie oznaczają jako "Gerań-2", są stosunkowo mało celne. To zwiększa ryzyko trafienia w inne obiekty niż planowane.

Są też głośne, nie należą do najszybszych (osiągają maksymalną prędkość do ok. 200 km/h) i zanim zaczną "nurkować" przed celem, lecą w linii prostej na wysokości 200-300 m, dlatego łatwiej je zestrzelić.

Jak przypomina Reuters, w sierpniu Rosja zaczęła kupować od Iranu drony kamikadze, których masowe użycie na polu walki na Ukrainie rozpoczęło się we wrześniu.