Nowe fakty ws. zbrodni w Tarnowie. Ujawniono wstrząsające kulisy znalezienia ciał
- Są nowe fakty ws. morderstwa rodziny w Tarnowie
- Ujawniono, że sąsiedzi nie słyszeli nigdy żadnych odgłosów awantur, ale więzi sąsiedzkie na osiedlu były słabe
- Zamordowani dorośli to rodzice dzieci znalezionych w domu
Morderstwo rodziny w Tarnowie: cztery ciała z podciętym gardłem
W domu jednorodzinnym zamordowana została czteroosobowa rodzina. Jak już w piątek 21 października dowiedziało się na Temat.pl: dwójka ofiar to były dzieci w wieku sześciu i dziewięciu lat. Poza tym podawano, że zginęło także dwoje dorosłych, a policjantów na miejsce wezwała matka jednej z ofiar dorosłych.
Tak jak podejrzewano, dwie dorosłe ofiary to rodzice zamordowanych dzieci. Ojciec miał 43 lata i był zatrudniony w branży budowlanej jako operator koparki, a jego żona miała 41 lat i pracowała jako nauczycielka przedszkola. Kluczowy jest fakt, że każde z ciał miało na sobie ślady świadczące o tym, że ofiara zginęła przez podcięcie gardła. To zmienia obraz sprawy.
Poza tym policjanci poinformowali, jak wyglądała interwencja w domu przy ulicy świętego Marcina. Na miejsce przybyła babcia dzieci (nie wiemy, czy była to matka zamordowanego mężczyzny, czy kobiety), bo była zaniepokojona tym, że przez tak długi czas nie było kontaktu z rodziną. Jednak służby miała wezwać "inna osoba prywatna".
Policja podjęła decyzję o wejściu do domu siłowo. Jeden ze strażaków wybił szybę w oknie i przez nie dostał się do środka, gdzie znajdowały się cztery ciała. Dziennikarze Onetu od policjantów usłyszeli, że w środku było dużo krwi. Ważne jest także, gdzie znajdowały się ciała.
Zwłoki mężczyzny odnaleziono na piętrze, a kobiety przy drzwiach do domu. Okoliczności morderstwa wyjaśnia prokuratura. Policjanci będą pracować nad odtworzeniem krok po kroku tego, co wydarzyło się w domu. Jak podaje Onet, więcej powiedzą wyniki sekcji zwłok, którą zaplanowano na poniedziałek. Śledztwo w sprawie prowadzi tarnowska prokuratura.
Rodzina na osiedlu mieszkała od 3 lat. To nowe osiedle domków jednorodzinnych, na którym pierwsze budowy rozpoczęły się zaledwie 7 lat temu. Sąsiedzi nie znali się zbyt dobrze. Ci, którzy mieli okazję być w pobliżu domu rodziny, podkreślali, że nigdy nie słyszeli żadnych odgłosów awantur.
Policjant w rozmowie z naTemat.pl
Jak już informowaliśmy, w rozmowie z naTemat.pl asp. sztab. Paweł Klimek z Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie przekazał, że zgłoszenie ze strony członka rodziny, że nie może dostać się do domu przy ul. św. Marcina, wpłynęło o godzinie 13.00. Podawaliśmy też, że 43-letniego mężczyznę próbowano reanimować, jednak nie udało się uratować jego życia.