"Zobaczmy, jakie to Himalaje hipokryzji". Ankieta dla 13-latków pokazuje obłudę Lex Czarnek

Katarzyna Zuchowicz
26 października 2022, 05:46 • 1 minuta czytania
Skandaliczna ankieta, w której 13-14-latki miały odpowiadać na pytania dotyczące aborcji, eutanazji, czy zachowań seksualnych, we wrześniu wywołała burzę. Pod naporem ogromnej fali krytyki ankieta zniknęła z internetu. Ale sprawy to nie zakończyło. Interwencję właśnie podjął RPO. A także posłanki KO, które alarmują, jak wiąże się to z Lex Czarnek i jaką jest obłudą.
Sprawa ankiety dla 13-14-latków, w które padały pytania m.in. o aborcję, we wrześniu wywołała burzę w kraju. Posłanki KO alarmują, jak wiąże się to z Lex Czarnek. fot. Pawel Wodzynski/East News

– Zobaczmy, co się dzieje. Mamy Lex Czarnek, w którym mówią o ochronie dzieci, o tym, że trzeba mieć większy nadzór kuratorium nad tym, kto trafia do szkół. A ta sprawa pokazała całkowity brak nadzoru kuratorium i ministerstwa – mówi naTemat posłanka KO Katarzyna Lubnauer.


I dodaje: – Okazuje się, że cały system zawodzi, bo absolutnie nie są w stanie skontrolować tego, że do szkół wchodzą takie ankiety i nikt nawet się nie zainteresuje, jakie są w nich pytania. A mimo to ministerstwo, a potem kuratoria, wysłały do dyrektorów szkół maile zachęcające do tego, żeby młodzież wzięła w nich udział. To 13-14-letnie dzieci. 6-7-8 klasa szkoły podstawowej!

"Oni nie godzą się na to, żeby na życzenie rodziców była rzetelna edukacja seksualna w szkołach, ale bardzo chętnie spytają dzieci 13-14-letnie o przypadkowy seks, o narkotyki, aborcję i o eutanazję. Zobaczmy, jakie to są Himalaje hipokryzji" – komentowała na Facebooku.

Przypomnijmy, Lex Czarnek, który akurat we wtorek miał pierwsze czytanie w Sejmie, m.in. nie dopuszcza do szkół organizacji pozarządowych bez zgody rodziców. Czy w tym przypadku taka zgoda była?

– Tego właśnie chcemy się dowiedzieć. Chcemy uzyskać informacje, w jakich szkołach ankieta się odbyła, bo rodzice nawet mogą nie wiedzieć, jakie pytania zadano ich dzieciom. Te ankiety są jawnym przykładem seksualizacji dzieci, a nie edukacji seksualnej. Ktoś z jednej strony mówi o ochronie dzieci, nie zgadza się na edukację seksualną i po to zmienia prawo, żeby rodzicom to uniemożliwić, a jednocześnie bardzo sprawnie, przy pomocy ankiety, zadaje pytanie o życie intymne. To pokazuje, jak Lex Czarnek jest obłudny – mówi posłanka.

Kto prowadzi badania Młodzież 4.0

W poniedziałek razem z Krystyną Szumilas pojechały do Szczecina, do Akademii Nauk Stosowanych Towarzystwa Wiedzy Powszechnej, która prowadzi projekt zlecony przez Ministerstwo Edukacji i Nauki. Badania nazywają się Młodzież 4.0, dotyczą różnych grup wiekowych – 13-14 lat, 17-19 lat oraz 21-25 lat – i mają ułatwić "głębsze zrozumienie postaw i sposobu myślenia młodego pokolenia Polaków".

Posłanki zwróciły uwagę na to, jak to się w ogóle stało, że właśnie ta instytucja zajęła się takim badaniem. Jak podczas konferencji prasowej mówiła Krystyna Szumilas, była to inicjatywa uczelni.

– [Minister Czarnek] odpowiada na apel uczelni, która z własnej inicjatywy chce przeprowadzić badanie i takie badanie przyjmuje do realizacji bez formalnej oceny tego projektu przez jakąś grupę ekspertów, bez konkursu, bez jakiegoś podania przyczyny, w jakim celu będą potrzebne te badania – mówiła.

Katarzyna Lubnauer wyjaśnia: – W Polsce są dwie instytucje, które zajmują się finansowaniem badań. To Narodowe Centrum Nauki oraz Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. W obu z nich, żeby dostać grant, trzeba wygrać konkurs. Musi być niezależna komisja, odpowiednie procedury itp. Natomiast tu szkoła zwróciła się do pana ministra. Nie wiemy, czy to jest przypadek, ale szefem tego zespołu jest Jacek Kurzępa, poseł PiS.

MEiN przeznaczył na te badania ponad 4,5 mln zł, co również wywołało emocje.

– Z jednej strony mamy kwestię wydatkowania publicznych pieniędzy, a z drugiej braku nadzoru pedagogicznego nad szkołami ze strony i ministerstwa, i kuratorów. Bo okazało się, że ministerstwo zachęca szkoły do wzięcia udziału w tej ankiecie. A Artur Górecki, dyrektor jednego z departamentów w MEiN, który wysyłał do kuratoriów listy w tej sprawie, nawet nie znał treści pytań – opowiada posłanka.

Pokazuje nam korespondencję w tej sprawie.

– Na 16 kuratoriów w Polsce, 12 z nich wysyła ten list dalej, do dyrektorów szkół, albo umieszcza na swoich stronach internetowych. Na pytanie, czy znają treść ankiet, odpowiadają: nie, ale przecież był mail z ministerstwa. Spytaliśmy w każdym kuratorium. Powiem więcej, ministerstwo się przestraszyło – mówi Lubnauer.

W cytowanym piśmie z 5 października MEiN odpisało posłankom KO:

W odniesieniu do niepełnoletnich uczniów, w związku z konstytucyjnym prawem rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, przeprowadzenie takich ankiet powinno odbywać się za zgodą rodziców. Właściwą praktyką jest również zapoznanie rodziców z treścią pytań ankietowych, aby ich ewentualna zgoda miała charakter świadomej decyzji, a nie czysto formalnego aktu. Konstytucyjne prawo gwarantujące wolność badań naukowych jest źródłem wielu inicjatyw, także w odniesieniu do środowiska szkolnego. Natomiast ich realizacja na terenie jednostek systemu oświaty wymaga respektowania praw dzieci i rodziców stanowiących fundament codziennego funkcjonowania szkół i placówek oświatowych.MEiNfragment odpowiedzic

O co MEiN pyta dzieci

O badaniach zrobiło się głośno w połowie września, gdy wściekli rodzice, nauczyciele i politycy zaczęli podnosić w tej sprawie głos. – Pytania skierowane są do uczniów w wieku 13-17 i są dalece niedostosowane do poziomu dojrzałości intelektualnej ankietowanych – zareagował Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego. Zaprotestowały też władze Łodzi.

Odzew w całej Polsce był ogromny. Dzieci pytano o zachowania seksualne, o aborcję, eutanazję, stosunek do Kościoła Katolickiego. – To są pytania o rzeczy drażliwe, np. o przypadkowy seks, o kwestie związane ze stosunkiem do homoseksualistów, o to, czy np. homoseksualiści powinni pełnić funkcje publiczne, o preferencje polityczne rodziców – wymienia Katarzyna Lubnauer.

Jakie dokładnie są to pytania, dziś trudno stwierdzić, bo te dla najmłodszych, zniknęły ze strony internetowej Młodzież 4.0.

– Zablokowali je, żeby nikt nie mógł dochodzić, co tam było. Dlatego pojechałyśmy do Szczecina, gdzie akademia ma siedzibę, żeby złożyć wniosek o dostęp do informacji publicznej. Wcześniej szkoła ta odmówiła nam kontroli, powołując się na 50 artykuł ustawy o szkolnictwie wyższym, który wyjaśnia, że chodzi o bezpieczeństwo mienia i ludzi – mówi Katarzyna Lubnauer.

Dlatego w ramach dostępu do informacji publicznej chcą dowiedzieć się, czy Akademia ma zgody rodziców na udział dzieci w takiej ankiecie. Jak w rzeczywistości wyglądała ankieta dla młodszych dzieci, która po wrześniowej burzy została utajniona i zniknęła ze strony internetowej. I w których szkołach się odbyła. – Według mojej wiedzy ankieta została przeprowadzona wśród ponad 800 uczniów – mówi posłanka.

Ich wizytę w Szczecinie komentowała lokalna TVP.

RPO reaguje ws. projektu MEiN

We wtorek sprawą zajął się też Rzecznik Praw Obywatelskich. – Powinnością szkół jest zapewnienie takich warunków, aby każda osoba miała poczucie akceptacji i bezpieczeństwa – stwierdził Marcin Wiącek.

W sprawie ankiety zwrócił się do szefa MEiN. Poprosił, jak podaje Portal Samorządowy, m.in. o informacje, czy do ministerstwa wpłynęły skargi związane z ankietą, dotyczące sposobu pozyskiwania zgody rodziców na jej przeprowadzenie wśród uczniów w kontekście art. 48 Konstytucji RP, a także skargi związane z ochroną prywatności i ochroną danych osobowych.

RPO zapytał także, w jaki sposób MEiN wyłoniło wykonawcę projektu.