Lewandowski odesłany z raju do samego piekła. Na ten dzień "czekał" 13 lat
- FC Barcelona i Robert Lewandowski odpadli w środę z Ligi Mistrzów
- Barca na wiosnę grać będzie w Lidze Europy, co radości jej nie przyniesie
- Dla Roberta Lewandowskiego to powrót do rozgrywek po 13 latach przerwy
Robert Lewandowski wiosną pierwszy raz od 13 lat będzie występował w Lidze Europy. Wszystko po tym, jak FC Barcelona w środę straciła ostatecznie szansę na występ w 1/8 finału Champions League, co przydarzyło się jej po raz drugi z rzędu. Przed rokiem Duma Katalonii odpadła z Benficą Lizbona i Bayernem Monachium. Teraz poza Bawarczykami ekipę z Katalonii zdystansował Inter Mediolan. Dla Barcy to klęska.
I strata ciężkich milionów, bo sam awans do 1/8 finału rozgrywek to niemal 10 mln euro premii, a do tego wyższa premia za miejsce w europejskim rankingu i większe wpływy z praw telewizyjnych, które UEFA rozdzieli między uczestników rozgrywek już po sezonie. Lekką ręką brak awansu do szesnastki w LM można oszacować jako stratę rzędu 25-30 mln euro. Barcelona zagra w Lidze Europy, a tam wielkiej kasy nie ma. Triumfator zarobi "tylko" 8,6 mln euro.
Dla naszego napastnika, którego sprowadzono do Barcelony po to, by błyszczał właśnie w takie wieczory, jak pojedynki w Lidze Mistrzów, środowy scenariusz to koszmar i pożegnanie po latach z piłkarskim rajem. Przed ostatnią dekadę regularnie wiosną walczył w kolejnych rundach rozgrywek, strzelał bramkę za bramką, prowadził Borussię Dortmund do finału w 2013 roku, a Bayern Monachium do triumfu w roku 2020. Był królem strzelców.
Teraz z piłkarskiego raju trafi do piekła, gdzie jego zespół zagra za karę, ale w zasadzie nie może odpuścić rywalizacji o trofeum i wspomnianie miliony euro. Nie tylko ze względu na dziurę w budżecie, ale też z powodów sportowych. Sam Polak wiele razy podkreślał, że Barcelona to nowy projekt, który potrzebuje czasu i początki mogą być trudne. No i są, bo w Lidze Mistrzów zespół spisał się tej jesieni słabo. 0:2 z Bayernem, 0:1 i 3:3 z Interem, to są wyniki poniżej oczekiwań. A być może też wielkich możliwości.
I teraz najlepsze. Robert Lewandowski wraca do Ligi Europy po ponad dekadzie. Gdy wiosną FC Barcelona ruszy do rywalizacji w fazie pucharowej, nasz as zagra w tych rozgrywkach po 13 latach przerwy. Po raz ostatni występował w LE jesienią 2010 roku, gdy był jeszcze piłkarzem Borussii Dortmund. Wówczas BVB nie awansowała z grupy do fazy pucharowej, ustępując w stawce Paris Saint-Germain oraz Sevilla FC. Niemcy wyprzedzili tylko Karpaty Lwów, a nasz as strzelił jednego gola w LE.
Rok później Dortmund zagrał w fazie grupowej Champions League, ale ten występ również zakończył się klęską. A w 2013 roku "Lewy" i spółka byli już w finale Ligi Mistrzów, gdzie przegrali z Bayernem Monachium 1:2 pamiętne starcie na Wembley. Teraz, czy Barcelona chce, czy nie chce, musi wiosną zbierać cenne doświadczenie w pucharach. A Robert Lewandowski będzie miał szansę sięgnąć po koronę króla strzelców rozgrywek, których dotąd nie wygrał.
W Lidze Mistrzów jego licznik zatrzyma się przynajmniej na rok, czyli do momentu, gdy FC Barcelona znów wróci do elity. Na razie jest niemal na szczycie tabeli w LaLiga, więc jest na dobrej drodze do celu. A jeśli po drodze wygra Ligę Europy? Cóż. Za kilka lat nikt na trofeum narzekać nie będzie, choć dziś dla klubu i dla drużyny Xaviego Hernandeza klęska to dominujące odczucie.