Kolejny świetny mecz i rekord Jeremy'ego Sochana w NBA. Jego zespół wciąż zadziwia

Krzysztof Gaweł
29 października 2022, 09:19 • 1 minuta czytania
San Antonio Spurs ograli na swoim parkiecie Chicago Bulls 129:124 i tym samym mają czwarty triumf w NBA w sezonie 2022/2023. Jeremy Sochan zagrał kolejny bardzo dobry mecz, zdobył 13 punktów, miał też sześć zbiórek i pięć asyst, co jest rekordem jego krótkiej kariery w elicie. Ostrogi do wygranej poprowadził tym razem Keldon Johnson.
Kolejny świetny mecz i rekord Jeremy'ego Sochana w NBA. Jego zespół wciąż zadziwia. Fot. Nick Wagner/Associated Press/East News

San Antonio Spurs radykalnie odmłodzili skład przed sezonem 2022/2023, byli skazywani na porażkę przez ekspertów, ale nie przestają zadziwiać i wygrywać w lidze NBA. W sobotę rozpoczęli serię czterech domowych meczów w AT&T Center od wygranej z Chicago Bulls 129:124. Ostrogi do zwycięstwa poprowadził Keldon Johnson, który zdobył 33 punkty i był liderem swojej drużyny.

Byki z Chicago pomogli też okiełznać Jakob Poeltl (21 punktów i 13 zbiórek), Zach Collins (16 punktów) oraz Jeremy Sochan, który rzucił 13 punktów i zanotował rekord kariery w NBA pod względem asyst. Nasz 19-latek okrzepł już w pierwszym składzie Spurs i jego liczby wyglądają naprawdę znakomicie. Tym razem zagrał 31 minut i znów pokazał, że praca nad skutecznością rzutów z legendarnym Manu Ginobilim daje świetne efekty.

W sobotę Polak rzucił 13 punktów, trafił pięć z ośmiu rzutów z gry, dwie z czterech trójek i jeden z dwóch rzutów wolnych. Zanotował też pięć asyst, co jest jego rekordem w NBA, a do tego miał sześć zbiórek i jeden przechwyt. Tym razem nikogo nie zablokował, ale harował w defensywie, a podczas jego gry zespół pewnie prowadził z Bykami. Dla naszego rodzynka w najlepszej lidze świata to kolejny znakomity mecz.

Ostrogi rozpoczęły mecz od prowadzenia 19:5, ale wówczas do pracy zabrali się rywale z Chicago i zyskali nawet sześć "oczek" zapasu. Ale Jeremy Sochan i spółka zaczęli trafiać z dystansu, by prowadzić do przerwy 62:60. Po zmianie stron Spurs starali się kontrolować grę, ale znów bliżej wygranej było Chicago (112:105). I znów znakomity finisz ekipy Gregga Popovicha dał jej wygraną, tym razem 129:124.

Co ważne, Jeremy Sochan trzeci mecz z rzędu rzucił dwucyfrową liczbę punktów, a jego pozycja w drużynie rośnie. Tak samo jak zaufanie "Popa", który stawia na Polaka od początku rozgrywek i pomaga mu rozwijać się mecz po meczu. Nasz skrzydłowy adaptuje się do realiów w NBA w sposób niebywały i znakomity bilans San Antonio (4-2) to także jego zasługa. Młoda ekipa z Teksasu zadziwia całą ligę.

"Jestem gotowy. To nie jest tylko moja historia, tylko nasza. Kiedy ja będę w NBA, to cała Polska też będzie w NBA" - mówił przed debiutem w lidze 19-latek, który przebojem zdobywa miejsca na szczycie. I jeśli ktoś traktował jego słowa jako kurtuazję, to dziś widzi, że Jeremy Juliusz Sochan słów na wiatr nie rzuca. I dobrze, bo to oznacza, że dostarczy nam jeszcze sporo radości w obecnym sezonie.

Teraz przed Ostrogami dzień przerwy, a w niedzielny wieczór pojedynek z Minnesota Timberwolves. Tymczasem piąty mecz w sezonie przegrali już Los Angeles Lakers, którzy są obecnie najgorszą drużyną rozgrywek. Jeziorowcy ulegli 102:11 wspomnianym Timberwolves, ale rekord pobił LeBron James. "Król" rzucił 28 punktów i ma już 1135 występów ze zdobyczą powyżej 20 "oczek", co oznacza, że wyprzedził Karla Malone'a i jest najlepszy w historii.