Mistrz świata pobił rekord samego Michaela Schumachera. Niezwykły wyczyn w F1

Krzysztof Gaweł
30 października 2022, 22:59 • 1 minuta czytania
Max Verstappen, mistrz świata Formuły 1, wygrał wyścig o Grand Prix Meksyku i pobił rekord wszech czasów w królewskiej serii. Holender w obecnym sezonie zwyciężył po raz czternasty, bijąc rekord Michaela Schumachera i Sebastiana Vettela. Drugi finiszował Lewis Hamilton (Mercedes), a trzeci był Sergio Perez (Red Bull), który uradował swoich rodaków w Mexico City.
Max Verstappen pobił rekord samego Michaela Schumachera. Niezwykły wyczyn w F1 Fot. IMAGO/FLORENT GOODEN/Imago Sport and News/East News

Wyścig o Grand Prix Meksyku to dwudziesta odsłona zmagań w sezonie 2022 królewskiej serii i jedna z najbarwniejszych w całym cyklu. Mistrzem świata jest już Max Verstappen - czego nie zmieniły kary dla Oracle Red Bull Racing i afera z budżetem Czerwonych Byków - ale to nie koniec emocji. Zostały przecież tylko trzy wyścigi, a pięciu kierowców nadal walczy o pozostałe dwa miejsca na podium.

Na Autódromo Hermanos Rodríguez w Mexico City Czerwone Byki pokazały moc w kwalifikacjach, które wygrał Max Verstappen, ale za jego plecami znaleźli się obaj kierowcy Mercedesa, który pod koniec roku wyraźnie odzyskał wigor. Czwarty Sergio Perez przed własnymi kibicami chciał atakować podium i uciekać dwóm rywalom z Ferrari oraz Valtteriemu Bottasowi, który znalazł się znów w czołowce kwalifikacji.

Wyścig znakomicie rozpoczął Max Verstappen, który pognał przed siebie i uciekł obu rywalom z Mercedesa. George Russell zrazu jechał drugi, ale naciskany przez Lewisa Hamiltona i Sergio Pereza najpierw stracił miejsce na rzecz kolegi z teamu, a potem dał się wyprzedzić Meksykaninowi i był czwarty. A za nim zaraz pojawiły się dwa wściekle czerwone bolidy Ferrari, bo Charles Leclerc i Carlos Sainz ścigali miejsce na podium.

Holenderski mistrz świata starał się uciekać Lewisowi Hamiltonowi, ale ten tracił około 1,5 sekundy i cały czas trzymał tempo wielkiego rywala, co nie udawało się Mercedesowi przez cały sezon. I to w dużej mierze dlatego Brytyjczyk ma za sobą tak ciężki rok, a Max Verstappen wygrał siedem z ostatnich ośmiu wyścigów i w drugiej części sezonu bez litości ogrywał rywali. Jak chciał i gdzie chciał, co dało mu drugi tytuł w karierze.

A w Meksyku na prowadzeniu nie znajdował się tylko przez chwilę, gdy zjechał na wymianę opon. Po powrocie na tor na 26. okrążeniu szybko wrócił na czoło stawki, a potem uciekał i uciekał rywalom, by wygrać z drugim Lewisem Hamiltonem o ponad 15 sekund. As Mercedesa był za plecami mistrza i trzeba powiedzieć, że jego ekipa odzyskała wigor na koniec sezonu. Najwyższa pora, bo Mercedes nie wygrał żadnych zawodów w tym roku.

Poza równą jazdą Brytyjczyka na uwagę zasługuje szybka końcówka George'a Russella i premia za najszybsze okrążenie. Kierowca Mercedesa był czwarty, trzecią lokatę zajął Sergio Perez, który drugi sezon z rzędu znalazł się na podium przed własnymi kibicami. Na torze wiele się nie działo, jeśli nie liczyć kraksy Yukiego Tsunody i Daniela Ricciardo oraz awarii Fernando Alonso. A Max Verstappen pobił w niedzielę jeszcze jeden rekord w Formule 1.

Wygrał po raz czternasty w obecnym sezonie, czego nie dokonał jeszce żaden kierowca w dziejach. Dotąd po trzynaście razy w jednym sezonie stawali Niemcy Michael Schumacher w 2004 roku oraz Sebastian Vettel w 2013 roku. Teraz Holender pobił ich wyczyn i ma jeszcze dwa wyścigi, żeby wyśrubować ten wynik. Kolejne zawody, Grand Prix Sao Paulo, już 11-13 listopada. A sezon zamknie wyścig w Abu Zabi w dniach 18-20 listopada.