Będzie kolejny papież-Polak? Watykański "Robin Hood" faworytem do zastąpienia Franciszka
- W Watykanie pojawiły się głosy, zgodnie z którymi papież Franciszek może abdykować, a jednym z mocnych kandydatów na jego następce jest kardynał Konrad Krajewski
- Możliwość wzięcia udziału w konklawie ma dziś 128 kardynałów
- Kardynał doczekał się przydomka "Robin Hood z Polski"
Kolejny papież Polak?
Poza tym, że papież Franciszek miał już swoje lata, gdy zaczął pełnić służbę papieską, to ma on poważne problemy zdrowotne. W 2021 r. przeszedł operację jelita i już wtedy podkreślał, że jeśli stan zdrowia nie pozwoli mu na pełnienie funkcji zwierzchnika Kościoła katolickiego, ustąpi. Później jednak gdy z powodu problemów z kolanem zaczął jeździć na wózku, dementował plotki o abdykacji. Coraz częściej udziela się politycznie, zabierając swój głos w sprawie wojny na Ukrainie. Ostatnio wyraził chęć bycia mediatorem pomiędzy Wołodymyrem Zełenskim a Wladimirem Putinem.
Faktem jest jednak, że w środowisku watykańskim rozpoczęły się rozmowy na temat potencjalnych kandydatów, którzy mogliby zastąpić Franciszka. W dyskusji pojawia się polskie nazwisko — mowa o kard. Konradzie Krajewskim. Co o nim wiadomo?
Watykanista John L. Allen Jr. wystawił mu ciekawe świadectwo, mówiąc, że kard. Krajewski"ulepiony jest z tej samej gliny, co Franciszek". Co to znaczy? Między innymi to, że duchowny uważany jest za bardzo postępowego. Przykładem na to jest gest, który Krajewski wykonał w czasie pandemii. W kwietniu 2020 r., kiedy szalał COVID-19 udał się w imieniu papieża z pomocą żywnościową do transseksualnych prostytutek z Torvaianiki, pochodzących głównie z krajów Ameryki Łacińskiej. Przekonywał media, że wszyscy są dziećmi bożymi i był bardzo skromny.
Z drugiej strony uważany jest za wybór, który zostanie zaaprobowany także przez watykańskich tradycjonalistów, bo jak wskazuje John L. Allen Jr. sam fakt pochodzenia Krajewskiego czyni go "doktrynalnie bezpieczniejszym".
Co więcej, po wybuchu wojny na Ukrainie jeszcze w marcu wyruszył na granicę z misją. We wrześniu pojechał do ogarniętej wojną Ukrainy już po raz czwarty. Odwiedzał wtedy domy Ukraińców i modlił się przy odkrywanych masowych grobach.
"To, co mnie bardzo uderzyło, to tych 50 młodych ludzi, którzy odkopywali zmarłych. Robili to w idealnej ciszy. Tak delikatnie, jakby wydobywali ciała swoich najbliższych — matkę, ojca, siostrę, brata" — powiedział później w Polsat News. Kiedy był w Zaporożu, uciekał z miejsca strzelaniny, co słynny watykanista podsumował bez ogródek, mówiąc, że kardynał "ma jaja".
Robin Hood z Polski
Kardynał zapracował sobie nawet na miano "Robin Hooda z Polski". W maju 2019 r. jeden z włoskich polityków chciał pozbyć się ok. 450 nielegalnych lokatorów zajmujących budynek w centrum Rzymu i odłączył im prąd.
Wtedy polski kardynał zerwał plomby zabezpieczające liczniki prądu i przywrócił dopływ elektryczności. Zapowiedział też, że sam będzie opłacał rachunki zadłużonego na 300 tys. euro budynku. Stał się wtedy znany opinii publicznej jako obrońca uciśnionych, który jednocześnie naraził się władzy, a dokładnie włoskiemu wicepremierowi Matteo Salviniemu. Od tego czasu dzięki dziennikowi "La Repubblica" nazywany jest Robin Hoodem z Polski.