Erdogan brutalnie grozi. "Nasz test rakiet doprowadził Greków do szału"
- Turcja przeprowadziła test rakiet, których zasięg przekracza 550 km.
- Recep Erdogan skomentował test, odnosząc się do Grecji, która "miała dostać szału", bo oznacza to, że Ateny są w zasięgu tureckiej broni.
- "Nasz kraj nie jest ani sterroryzowany, ani spanikowany i w każdej chwili może odpowiedzieć na każde wyzwanie", odpowiedział na pogróżki współpracownik premiera Grecji Giannis Oikonomou
Recep Erdogan coraz wyraźniej daje do zrozumienia, że konflikt między Turcją a Grecją narasta. 1 listopada nawoływał on w rozmowie telefonicznej kanclerza Niemiec Olafa Scholza, by ten zachowywał neutralne stanowisko w relacjach między krajami. Ponadto politycy Erdogana przekonują, że Ateny łamią traktaty międzynarodowe poprzez militaryzację wysp na wschodnim Morzu Egejskim.
Stanowisko Grecji w tej sprawie jest jasne, bo ta uzasadnia to groźbami, które Erdogan regularnie wysyła pod jej adresem. Prezydent mówił ostatnio, że Turcy "mogliby nagle nadejść nocą".
Grecja w zasięgu tureckich rakiet
"Te 561 km przerażają Greków, bo Ateny są w ich zasięgu […] Nie można zaakceptować postawy, jaką Grecja zajmuje ostatnio wobec Turcji. Oczywiście nie możemy milczeć i pozostawać obojętni w obliczu tej agresywnej i wrogiej postawy" – powiedział prezydent Turcji, który w ten sposób argumentował militarne działania kraju.
Jednocześnie sianie obaw o bezpieczeństwo kraju może stanowić tarczę, która zasłoni fatalną sytuację gospodarczą w Turcji. W październiku inflacja przekroczyła tam 85 procent, a jej tendencja jest niezmiennie rosnąca.
Twarde stanowisko Grecji
"Gdybym miał odpowiadać na wszystkie oświadczenia tureckich urzędników za każdym razem, gdy werbalnie rzucają wyzwanie Grecji, myślę, że nie wykonywałbym innej pracy. Wielokrotnie mówiłem, że nie zamierzamy przystępować do taniego konkursu wypowiedzi" – odpowiedział na ostatnie pogróżki Erdogana premier rządu Grecji Kiriakos Mitsotakis, cytowany przez grecki portal Ertnews. Premier zasugerował również, że przyczyny w wypychaniu przez Turcję na pierwszy plan sytuacji międzynarodowej i stawienie Turcji w świetle agresora może przyćmić gospodarczy kryzys, jaki panuje w kraju Erdogana. "Gdyby w Grecji inflacja przekraczała 85%, może też niektórzy chcieliby, żebym zmienił dyskusję i skierował ją na inne obszary i na inne tematy" – skomentował premier Grecji.
Swoje stanowisko przedstawił też jeden z ministrów premiera Giannis Oikonomou, który zaznaczył, że Grecja nie odczuwa realnego zagrożenia ze strony Ankary. "Nasz kraj nie jest ani sterroryzowany, ani spanikowany iw każdej chwili może odpowiedzieć na każde wyzwanie" – opowiedział współpracownik premiera.
Zdecydowanie bardziej dyplomatyczną politykę w Turcji prowadzi minister obrony Hulusi Akar. Jak powiedział w rozmowie z tureckimi mediami, "Turcja dąży do pokojowego rozwikłania wszelkich konfliktów", a sposobem na to miałby być sprawiedliwy podział Morza Egejskiego korzystny dla obu krajów".
Grecja i Turcja od lat toczą spór dotyczący przynależności niektórych obszarów wód oraz wysp Morza Egejskiego.